Artykuły

Wrocław czegoś takiego jeszcze nie widział

20 czerwca we Wrocławiu odbędzie się wielkie artystyczne święto zatytułowane "Mosty". Mieszkańcy Dolnego Śląska wraz z profesjonalnymi artystami zamienią prawie 30 mostów w miejsca kultury i happeningów. To zapowiedź i przedsmak Europejskiej Stolicy Kultury - Wrocław będzie pełnić tę rolę przez cały 2016 rok.

Rozmowa z Chrisem Baldwinem, kuratorem projektu "Mosty"

Dorota Oczak: Czym jest projekt "Mosty"?

Chris Baldwin: Ogłosiliśmy otwarty nabór dla osób do 35. roku życia, amatorów, którzy mieli zgłosić swoje pomysły na artystyczne przetworzenie wybranych wrocławskich mostów - istniejących dziś lub nie. W "Mostach" chodzi o rozbudzenie energii miasta oraz ponowne połączenie z jego historią. Ale przede wszystkim zależy mi na daniu wielu możliwości młodym ludziom.

Dlaczego młodym?

- Nasi nowi artyści muszą być wielozadaniowi, tolerancyjni, kreatywni, a także myśleć niezależne od instytucji. Widzę to w młodych. Chciałem dać im możliwość przygotowania swoich pomysłów wraz z profesjonalnymi artystami. Jako ludzie potrzebujemy kreatywności. Staram się położyć możliwie największy nacisk na komunikację, próbę zrozumienia. Widzimy młodych ludzi jako konsumentów - smartphonów, multimediów, nowoczesnych technologii - a oni są także producentami. Nie rzeczy materialnych, ale ważnych idei, pomysłów, trendów.

Jak wiele osób bierze udział w tym projekcie?

- Zgłosiło się do nas 79 grup, niektóre z nich liczyły setki osób. W październiku ubiegłego roku spotkaliśmy się z pięćdziesięcioma, a każda grupa miała godzinę na zaprezentowanie się. Te spotkania trwały ponad tydzień, ostatecznie wybraliśmy 27 projektów, które rozegrają się na 26 mostach. Nie wszystkie grupy są z Wrocławia, zaangażował się cały Dolny Śląsk. Trudno mi powiedzieć, ile osób pracuje przy "Mostach". W jednej grupie jest zaledwie 10 osób, ale prowadzą warsztaty dla pięciuset, a jeszcze inni zaangażują dwa tysiące osób. Tak właśnie będzie wyglądał cały weekend, wciągniemy do święta dziesiątki tysięcy ludzi.

Co się wydarzy?

- To będzie eksplozja energii. 19 czerwca odbędzie się wielki koncert na Stadionie Miejskim, podczas którego zostanie ogłoszony program ESK 2016. Kolejnego dnia przemienimy mosty w miejsca kultury, sztuki, spotkań. Dla przykładu - przez 24 godziny będzie wybijany rytm na bębnach na jednym z mostów. Inny zamieni się w scenę dla teatru, słuchowiska radiowego, będzie można wysłuchać legend z nim związanych. Kolejny stanie się miejscem dla tanecznej imprezy, będą też warsztaty fotograficzne w XIX-wiecznym stylu. Jeszcze inny most zmieni się w smoka, a 16-latkowie zrobią na nim wielką fiestę. Są zaangażowani i pełni energii. Wierzę, że dzięki pracy, są w stanie nie tylko ożywić most, lecz także zmienić społeczność, w której żyją. Ci, którzy przyjdą zobaczyć to, o czym opowiadam, zobaczą wielką imprezę, która poprowadzi ich przez wielokulturową historię Wrocławia i Breslau. Przez sekrety miasta oraz regionu.

Nie będzie to koncert czy spektakl?

- Mamy tu kombinacje chyba wszystkich dziedzin sztuki: muzykę, taniec, fotografię, performance, teatr, architekturę, poezję, sztukę opowieści, słuchowisko, nowe media, rzeźbę, film i warsztaty.

Zamierzacie angażować widzów?

- Niektóre projekty zakładają interakcję z uczestnikami, którzy w "Mostach" biorą udział nie tylko 20 czerwca. Zbierali książki, które utworzą artystyczny wał przeciwpowodziowy, czy odciskali dłonie w glinie.

Dlaczego jest więcej mostów niż projektów?

- Zdecydowałem się przygotować finał "Mostów" w miejscu już raz wykorzystanym. W centrum miasta wydarzy się coś na kształt wybuchu kulturowej bomby nuklearnej. Kilka miesięcy temu zapytano mnie, czy chciałbym wejść w dialog z maratończykami, bo tego samego dnia odbywa się we Wrocławiu nocny półmaraton. Pojawił się pomysł, by zmienić datę albo "Mostów", albo biegu. Powiedziałem, że nie ma takiej potrzeby. Przeciwnie - to szansa, by połączyć Wrocław, pokazać jedność miasta.

Czy to możliwe?

- Tak! I zachęcam czytelników, by tego nie przegapili. Zobaczą wielką iluminację kilku mostów, w tym Grunwaldzkiego, które późnym wieczorem będą pokonywać biegacze. Ok. godz. 22.30 zacznie się coś wielkiego - naprawdę wielkiego! - i potrwa mniej więcej do pierwszej w nocy. Przygotowuję to wydarzenie z pomocą najlepszych reżyserów światła z Polski. Muzyka stworzona przez wrocławskich kompozytorów zostanie odegrana na żywo. Koncert będzie miał podwójną publiczność - maratończyków wciągniętych w grę muzyki i świateł oraz wrocławian, których gorąco zapraszam, by przyszli i to zobaczyli. Wydarzenie będzie można oglądać z brzegu rzeki od strony gmachu nowej Biblioteki Uniwersyteckiej. Obok niej, w ciągu dnia, na Moście Pokoju architekci zbudują niezwykły tunel z fotografii, przez który będzie można przechodzić. Zatem odbiorcy będą dosłownie otoczeni naszym wydarzeniem. To mój sposób, by powiedzieć: "Let's rock Wrocław!" (śmiech ). Reżyserując finał, wymyśliłem hasło "Gdy biegniemy, biegniemy razem" (When we run we run together) - z naszymi przodkami, naszymi marzeniami. Ta idea daje poetycką możliwość, by uświadomić ludziom piękno Wrocławia z różnych punktów widzenia i dotknąć tematów takich jak XX-wieczna historia miasta, które są bardzo złożone, a nawet bolesne. I tu dochodzimy do najważniejszego - "Mosty" to trampolina do 2016 roku, gdy miasto obejmie funkcję Europejskiej Stolicy Kultury.

Dlaczego rozgrywa się pół roku wcześniej?

- Z dwóch powodów. Po pierwsze, chcemy sprawdzić nasz system pracy oraz czy jesteśmy gotowi - my jako organizatorzy i samo miasto. Jestem pewny, że jesteśmy, i "Mosty" to udowodnią. Ale przede wszystkim uważam, że ESK to okazja, by całkowicie na nowo zacząć myśleć o swoim mieście i kulturze.

Wrocław nie był jeszcze świadkiem tego typu wydarzeń.

- "Mosty" stawiają mieszkańców w centrum. Nie będą obserwatorami czy konsumentami, lecz twórcami. I to jest kluczowa rzecz, jeśli chodzi o stolicę kultury. Kultura może zmienić życie, może też zmienić miasto.

Wierzy pan w to?

- Jestem o tym absolutnie przekonany. Kultura zmieniła moje życie. Gdy byłem młodym chłopakiem, mój ojciec poszedł do szkoły spotkać się z nauczycielem. Był zainteresowany i zaniepokojony tym, że chcę zostać reżyserem teatralnym. Był stolarzem i uważał mój pomysł za głupotę. Nauczyciel, który był bardzo mądrym człowiekiem, powiedział mu: panie Baldwin, co pan robi rano po obudzeniu? Ojciec zdziwił się i odpowiedział, że pije herbatę. Nauczyciel zapytał, jakiego koloru jest jego filiżanka. Ojciec nie wiedział, powiedział, że raz pije w zielonej, raz w białej. Nauczyciel zapytał, co robi potem. Usłyszał, że ojciec bierze prysznic. "A jak jest zaprojektowany pański ręcznik"? - padło kolejne pytanie. Coraz bardziej zdziwiony ojciec odpowiedział, że używa brązowego w kwiatki. I tak przebrnęli przez trzy godziny poranka. Nauczyciel udowodnił ojcu, że w tym czasie, co najmniej 60 różnych artystów wpływa na jego życie. I zgodził się, abym został reżyserem. Naprawdę wierzę w zmianę, jaką niesie kultura. Pamiętajmy, że chodzi o Europejską Stolicę Kultury - nie polską czy wrocławską.

Co to oznacza?

- Należy poszukać historii, dowiedzieć się, co czyni Wrocław europejskim miastem. Częściową odpowiedzią na to pytanie jest wspominana historia XX wieku. Spacerując po mieście, jest się otoczonym przez niemiecką architekturę, struktury, pomysły. Wojna brutalnie zniszczyła je i nastał nowy porządek, kilkadziesiąt lat komunizmu, a później walka o niezależność. Ta historia odcisnęła widoczne dziś ślady. Ale ESK to nie projekt historyczny, chodzi także o przyszłość. Kultura to wyobrażanie sobie innego świata w przyszłości. Czego możemy nauczyć się z historii tego miasta, by podzielić się tym z innymi Europejczykami? Musimy zmierzyć się z różnicami między nami, ale nie dążyć, by być tacy sami. Kultura w tym pomaga.

Przygotowuje pan jeszcze inne wielkie wydarzenia.

- Wszystkie cztery opowiedzą historię Wrocławia. "Mosty" to najmniejsze przedsięwzięcie. W ceremonii otwarcia w 2016 roku "Przebudzenie" wezmą udział cztery gigantyczne konstrukcje, duchy, które właśnie są w budowie. Przebudzą się w różnych częściach miasta i przejdą do centrum, zatrzymując w konkretnych miejscach i opowiadając ich historie. Spotkają się w kluczowym momencie w Rynku i tam nastąpi niespodzianka. Obiecuję, że miasto obudzi się inne następnego dnia.

Kolejny projekt to "Flow". Czterech młodych kompozytorów z Wrocławia, Czech, Niemiec i Izraela pisze symfonię na ogromną orkiestrę. Spodziewamy się ponad 100 tysięcy słuchaczy. Scena będzie na Odrze w pobliżu Mostu Piaskowego, a w multidyscyplinarnym performansie zagrają rzeka, niebo, budynki i łodzie.

Ceremonia zamknięcia "Niebo" odbędzie się w Hali Stulecia. To miejsce jest ikoną miasta. Hala wybudowana dla uczczenia setnej rocznicy wyzwolenia od Napoleona przeszła w ręce nazistów, później komunistów, dziś znów nosi imię "stulecia". Ostatnie wydarzenie to spojrzenie w przyszłość przy użyciu języka teatralnego performance'u. Zadamy proste pytanie: jaki będzie i jaki może być Wrocław po roku 2016? Zostanie powtórzone kilkakrotnie, aby jak najwięcej osób mogło w nim uczestniczyć.

Czy to, czego ma doświadczyć Wrocław, przypomina pańskie dotychczasowe prace?

- Są pewne podobieństwa, ponieważ zawsze zajmowałem się sztuką angażującą wielkie miejskie przestrzenie. Przez wiele lat w Teatro de Creacion robiłem przedstawienia z lokalnymi ludźmi przeznaczone dla konkretnego miejsca i o tym miejscu - jego historii i problemach. W 2010 roku zacząłem pracować przy wydarzeniach artystycznych związanych z Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie. W przypadku Wrocławia najważniejsze jest to, co pozostanie po 2016 roku - w mieście, ale też sercach ludzi.

Performance jest kluczem do tego?

- Tak. Z trzech powodów: do jego powstania niezbędny jest proces, prowadzi on do zmiany oraz łączy ludzi - na chwilę rzucamy wszystko i dzielimy ze sobą tę wyjątkową chwilę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji