Artykuły

Wchodzić w tabu

- Pokazujemy ludzi, którzy zanurzyli się głęboko w żydowskość, założyli na siebie całkiem nową tożsamość i całe swoje życie zawodowe poświęcają temu, żeby urzeczywistniać na scenie świat, którego już nie ma. Grają Żydów, odtwarzają rzeczywistość przedwojenną, pokazują nam tradycję, o której mało kto wie - z Anną Smolar, o pracy nad "Aktorami żydowskimi" w Teatrze Żydowskim w Warszawie, rozmawia Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.

Najpierw byli "Aktorzy prowincjonalni" w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu, teraz przygotowuje Pani w ramach obchodów 65-lecia istnienia Teatru Żydowskiego premierę spektaklu zatytułowanego "Aktorzy żydowscy". Co takiego fascynuje panią w aktorstwie w ogóle i w ludziach tym zawodem się parających, że staje się to tematem Pani kolejnych spektakli?

- Zastanawia mnie aktorstwo jako pewna tajemnica. Aktor przyjmuje na siebie cudze doświadczenie, staje się przekaźnikiem cudzych myśli i wyobraźni, nieustająco poznając siebie samego. A z drugiej strony aktorstwo jest zawodem, od którego człowiek może się zdystansować i potraktować całkowicie prozaicznie. Zawsze jednak aktor funkcjonuje w strefie mocno naznaczonej oczekiwaniami widzów. W przypadku aktorów Teatru Żydowskiego jest to bardzo znaczące. Tu bardziej niż gdziekolwiek indziej zawód aktora jest naznaczony historią i polityką. Kwestia jego społecznej funkcji jest pewną zagadką, którą staramy się zdefiniować.

Czy jest wg Pani coś co w jakiś szczególny sposób wyróżnia aktorów pochodzenia żydowskiego? Jeśli tak to jakie aspekty tej "inności" interesują Panią najbardziej? A może nie tylko o pochodzenie tu chodzi?

- Tytuł spektaklu jest ironiczny, wyraża pewien paradoks: w zespole Teatru Żydowskiego Żydzi są mniejszością. U nas aktor żydowski to ten, który wiąże swoje życie z tym miejscem; ale czy coś o Żydach wiedział, zanim dołączył do zespołu? Niekoniecznie. Pokazujemy ludzi, którzy zanurzyli się głęboko w żydowskość, założyli na siebie całkiem nową tożsamość i całe swoje życie zawodowe poświęcają temu, żeby urzeczywistniać na scenie świat, którego już nie ma. Grają Żydów, odtwarzają rzeczywistość przedwojenną, pokazują nam tradycję, o której mało kto wie. Uczą się języka, którego nikt już nie zna. Polacy i Żydzi pracują razem, wchodzą co wieczór na scenę, aby dla widza stworzyć na nowo zapomnianą historię. Natomiast ciekawe jest to, że identyfikacja z tym miejscem, fascynacja kulturą żydowską czy poczucie misyjności są niezależne od pochodzenia: u Żydów w zespole pewnie są osoby, które traktują kwestię odpowiedzialności za kulturę żydowską zupełnie nonszalancko, a z drugiej strony Polacy, którzy się bardzo angażują. I odwrotnie!

Proszę powiedzieć jak powstawał scenariusz do tego spektaklu, którego autorem jest Michał Buszewicz. I jaki miała Pani wpływ na jego ostateczny kształt? Interesujące jest również to, że w zapowiedziach do przedstawienia kilka razy powtarza się w jego opisie słowo fantazja?

- Zaczęliśmy od licznych rozmów z wszystkim aktorami zespołu. Wysłuchaliśmy pasjonujących opowieści o ich pochodzeniu, o rodzinie, o tym, jak się związali z Teatrem Żydowskim i jak przez te wszystkie lata czuli się wewnątrz jego murów. Z tych rozmów wyłoniły się tropy, które stały się podstawą do myślenia o spektaklu. Zaczęliśmy z Michałem wymyślać konwencję opowieści paradokumentalnej. Wtedy doszłam do wniosku, że potrzebujemy aktorów gotowych na dość ryzykowną grę: wiedziałam, że z jednej strony będą opowiadać o sobie i muszą być gotowi się odsłaniać, wchodzić w tabu. A z drugiej będą się bawić swoim wizerunkiem i dystansować od niego. Więc potrzebowaliśmy aktorów gotowych na autoironię. Zależało mi też na tym, żeby spektakl opierać na improwizacjach. Spotkałam się z aktorami w ramach castingu i poprosiłam ich o improwizacje na dane tematy. To było bardzo inspirujące doświadczenie - jako zespół, który przedstawia swój autoportret wydali mi się bardzo odważni i dowcipni. Wybór szóstki aktorów był niełatwy, żałowałam nawet przez chwilę, że nie robimy spektaklu na dużej scenie z całym zespołem. Ale kameralność pozwoliła nam na budowanie szczególnego języka. Z Michałem Buszewiczem zaczęliśmy od wymyślania postaci, opartych na osobowościach tych aktorów, którzy u nas grają, ale nawiązujących również do świadectw pozostałych. Powstały biogramy, w których trudno jest oddzielić prawdę od fałszu, i monologi, wyraźnie stylizowane, pozwalające na dialektyczne wyrażenie tych wszystkich napięć i paradoksów, które się wyłaniały podczas rozmów. Fantazja, na której opieramy ten wieczór z Aktorami Żydowskiego, urodziła się na podstawie anegdoty, o której wielu z aktorów opowiadało, jak to wiele lat temu próbowali wciąż pierwszy akt do spektaklu, który w końcu nigdy nie powstał. Ten paraliż nas zainteresował i stał się podstawą do fikcji, która nam pozwoliła przekroczyć charakter dokumentalny tego przedsięwzięcia.

Czy można opowiadając osobistą historię uciec zupełnie od dokumentalnej prawdy?

- Nie, myślę że wielką stratą byłoby nie korzystać z prawdziwej historii ludzi, którzy dziś tworzą zespół Teatru Żydowskiego. Na początku nasza praca wyglądała zupełnie jak praca reporterska. Wyszliśmy z pierwszych spotkań z wielogodzinnymi nagraniami, z notesami pełnymi notatek. Ilość myśli, tropów i emocji które wtedy w nas zamieszkały, były trudne do uporządkowania. Ale jasne stało się wtedy to, że chcemy te doświadczenia skondensować, zremiksować i przekroczyć po to, aby wejść w wymiar metaforyczny tej sytuacji. Opowieść o aktorach jest w pewnym sensie pretekstem do szerszej refleksji na temat relacji polsko-żydowskich, na temat miejsca Żydów dziś w Polsce. Mieliśmy od początku silne postanowienie, żeby skupić się na współczesności. Żeby zastanowić się nad tym, jak dziś żyją razem Żydzi i Polacy. Nad tym, kim jest dziś widz Teatru Żydowskiego. Za czym tęskni, czego szuka i czego oczekuje, zasiadając na widowni tego szczególnego teatru. Jest wiele spektakli, które podejmują refleksję na temat przeszłości, zmierzają się z historią i konfrontują widza z niewygodną prawdą. Myśmy jednak chcieli opowiedzieć o dzisiejszych Żydach - czyli o dzisiejszych Polakach. O bardzo żywym i złożonym doświadczeniu. Zaprosiliśmy aktorów do stworzenia autoportretu, czy też autofikcji, aby zasłuchując się w ich zwierzeniach zmierzyć się ze stereotypami i z tabu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji