"Helwecki Arystofanes"
Teatr Dramatyczny jest wśród stołecznych scen najbardziej konsekwentnym przedstawicielem nowoczesnego nurtu dramaturgii. Tu zobaczyli mieszkańcy Warszawy po raz pierwszy sztukę Fryd. Dürrenmatta "Wizytę starszej pani", która idzie - po dziś dzień na scenie lego teatru, przekroczywszy już 100 spektakli.
"Człowiek bez ankiety personalnej nie jest człowiekiem"...
(złota myśl referenta personalnego z Pcimia)
Człowiek, o którym piszę poniżej, nie wybiera się do Pcimia. Mimo to, na wszelki wypadek, można sporządzić wzór jego ankiety personalnej:
imię nazwisko: Friedrich Dürrenmatt
zawód: pisarz
narodowość: szwajcarska
wiek. 38 lat
stan cywilny: żonaty z kobietą imieniem Lotti
dzieci: troje (syn Peter urodzony 1947,
córka Barbara ur. 1949, córka Ruth ur. 1951)
miejsce zamieszkania: Neuchatel am Neuenburger See
przebieg pracy zawód.: 1947 - pierwsza sztuka teatralna wygwizdana przez publiczność, 1959 - światowa sława w dziedzinie dramaturgii. Nagroda im. Schillera w Mannheim oraz Nagroda Krytyki Teatralnej w Nowym Jorku, powieści kryminalne i słuchowiska radiowe, jeden scenariusz filmowy.
używane pseudonimy: przyjaciele nazywają go "Dürri",
żona mówi do niego per "Frycek".
inne dane: patrz poniższy popularny szkic,podzielony na rozdziały dla wygody Czytelników "Panoramy", a złożony: 1) z faktów znanych, mniej znanych i nieznanych, 2) z anegdot, pogłosek i plotek głośnych i szeptanych na ucho, 3) z kilku cytatów i myśli cudzych, drukowanych w prasie niemieckiej, angielskiej i amerykańskiej i 4) z pewnej ilości własnych spostrzeżeń i myśli autora niniejszego szkicu,
* * *
"Wilhelm Tell jest jedynym Szwajcarem, którego zna cały świat"...
(wypowiedź sceptyczna Friedricha Dürrenmatta na temat własnej sławy)
Kiedy wiosną tego roku wracałem z Jugosławii,przed tunelem w Villach weszło do mego pustego dotąd przedziału dwoje niemłodych już,sympatycznych ludzi. Zanim dojechaliśmy do Wiednia, wiedziałem już o nich wszystko, co można wiedzieć o przygodnych znajomych, wypowiadających swoje myśli szczerze i bez skrępowania. Było to szwajcarskie małżeństwo odbywające którąś już z kolei podróż po Europie. On - był wyższym urzędnikiem, posiadającym dwa doktoraty. Ona - zajmowała się domem i wychowaniem dzieci, pozostawionych na czas podróży pod opieką rodziny. W pewnej chwili zaczęliśmy rozmawiać o sztuce i literaturze. W literaturze polskiej orientowali się raczej słabo. Kiedy z kolei zacząłem mówić o Dürrenmacie, zapadła kłopotliwa cisza. "Kto to jest?" - zapytał pan z dwoma doktoratami. "Szwajcarski pisarz" - odparłem. "Nie słyszałem" - odpowiedział obywatel.
Właśnie wiosną tego roku w Szwajcarii, ściślej mówiąc w Zurychu, miała miejsce światowa prapremiera ostatniego, najwybitniejszego zdaniem krytyków dzieła Dürrenmatta pt. "Frank V. - Opera Banku Prywatnego". Na prapremierę przybyli najwybitniejsi przedstawiciele świata kulturalnego ze wszystkich niemal stolic europejskich. Na krótko przed premierą Dürrenmatt otrzymał telegram gratulacyjny wraz z prośbą o przybycie do Mannheim, które przyznało mu nagrodę im. Fryderyka Schillera. Dürrenmatt ujął za pióro i odtelegrafował; "Nie mogę przybyć po odbiór nagrody, gdyż jestem zajęty przygotowaniami do premiery sztuki równie swawolnej i dzikiej jak ta, którą ongiś wystawiał w waszym teatrze Fryderyk Schiller".
Wkrótce "Frank V." znalazł się w repertuarze Teatru Kameralnego w Monachium, aby natychmiast potem wkroczyć triumfalnie na scenę w Düsseldorfie.
Jeśli chodzi o gusty publiczności - Dürrenmatt nie ma żadnych skrupułów ani wątpliwości. "Komedia jest pułapką na myszy, w którą publiczność zawsze nieodmiennie wpada i będzie wpadać" - oto jego zdanie o rodzaju twórczości, który uprawia z powodzeniem i który zyskał mu na Zachodzie miano "helweckiego Arystofanesa". Dürrenmatt ani nie lekceważy publiczności, ani się z nią specjalnie nie liczy. On po prostu eksperymentuje - nie z publicznością,lecz z aktorami, wcielającymi się w stworzone przez niego postacie. Możność eksperymentowania zawdzięcza Dürrenmatt przychylności i poparciu jednego z dyrektorów teatru w Zurychu (Dra Oskara Walterlina). Natomiast drugi z dyrektorów (Kurt Hirschfeld) popiera innego, starszego od Dürrenmatta o lat dziesięć dramaturga - Maxa Frischa. Hirschfeld o pisarstwie Dürrenmatta wyraża się równie obcesowo, jak lakonicznie: "On nie pisze, lecz wymiotuje na papier".
Premierową, wytworną publiczność traktuje Dürrenmatt w pewnym sensie jako "intruzów, którzy wtargnęli do jego sypialni". Dürrenmatt bowiem jeszcze przez długi czas po premierze zmienia i ulepsza swoje sztuki. Scena nie jest dla Dürrenmatta miejscem do wygłaszania teorii światopoglądowych, lecz instrumentem, którego możliwości stara się zgłębić. Stąd też pochodzi nie tyle negatywny, ile całkowicie obojętny i lekceważący stosunek Dürrenmatta do krytyków i recenzentów teatralnych.
"Najłatwiej ścinają głowy ci, którzy sami ich nie posiadają"... (Dürrenmatt o krytykach)
W zjadliwych słowach wyraża Dürrenmatt swoje sądy o twórczości dramatycznej i krytyce teatralnej: ...,,Z całym naciskiem pragnę stwierdzić, że umiejętność pisania sztuk teatralnych nie zaczyna się od zaplanowania poczęcia jakiegoś określonego dziecka-dzieła. Tak eunuchy wyobrażają sobie miłość. Pisanie - jak i poczęcie - zaczyna się od miłości, której eunuchy nie znają"...
W roku 1947, po wygwizdaniu jego pierwszej sztuki( "Es steht geschrieben"), Dürrenmatt stwierdził ze spokojem: ...Stosunek między autorem dramatycznym i jego sztuką traktują niektórzy jak rodzaj związku małżeńskiego, w którym wszystko musi przebiegać legalnie i zgodnie z sakramentem estetyki. Z tego powodu krytycy mówią tak często o opanowaniu lub nieopanowaniu rzemiosła przez pisarza. Jeśli by zbadać dokładniej,co rozumieją pod słowem "rzemiosło", okazałoby się, że nic innego, jak tylko sumę swoich własnych przesądów i uprzedzeń.Nie istnieje żadne rzemiosło u autora dramatycznego - jest tylko kwestia opanowania materiału za pomocą pióra i sceny"...
Wierny swoim zasadom twórczym stosuje Dürrenmatt w sztukach zaskakujące tricki i chwyty sceniczne, wymykające się wszelkim przyjętym kanonom twórczości dramatycznej. Jego ulubionym zwrotem jest twierdzenie (oparte na grze słów), że literatura dramatyczna powinna być tak lekka, aby nie mogła być zważona na wadze krytyków - tylko wówczas odzyska znowu swą wagę. Dürrenmatt przynaje się z rozbrajającą szczerością do tego, że powieści kryminalne pisał na zlecenie, niczym krawiec, który podjął się skrojenia garnituru. Z przyczyn finansowych uważa on za interesujące pisanie słuchowisk radiowych, ponieważ słuchowisk brak. Natomiast bardzo poważnie traktuje Dürrenmatt twórczość dla teatru. Jego zasada "lekkości" jaką powinny odznaczać się sztuki teatralne, daje efekty z pozoru zbliżone do farsy lub scenek kabaretowych. Dürrenmatt uważa, iż te właśnie efekty frapują widzów teatralnych i przypominają im, że znajdują się w teatrze, a nie w muzeum (do "muzeum" zalicza Dürrenmatt sztuki z klasycznego repertuaru).
Jakiekolwiek by nie były zdania krytyków - jak zwykle sprzeczne i podzielone - jedno jest pewne, że dramaturgia szwajcarska dzięki Dürrenmattowi stała się dramaturgią na skalę europejską i światową.
Widzowie polscy mieli możność stwierdzić to,oglądając na scenie "Wizytę starszej pani",uznaną za najlepszą (obok sztuki "Romulus Wielki") sztukę Dürrenmatta. Podobno jeden z teatrów warszawskich ma zamiar wystawić "Franka V".Czekamy więc niecierpliwie na premierę tej "Opery Banku Prywatnego", do której muzykę napisał znany kompozytor Paul Burkhard (tenże sam, szanowni miłośnicy lekkich piosenek,który skomponował słynny szlagier "O-mein-Papa!"). Opera ta zawiera liczne aluzje do lokalnych stosuneczków i stosunków panujących w Zurychu, Dürrenmatt jednak napisał swoje dzieło tak chytrze, że bez dopatrywania się ukrytych aluzji opera jest zrozumiała dla każdego nie wtajemniczonego w okoliczności, które stały się celem złośliwości autora.
(Opracował S. K.)