Artykuły

Pieścimy się ino snam

"Polska, swoi, własne łzy, własne trwogi, zbrodnie, sny, własne brudy, podłość, kłam..." Nie ma drugiego takiego dramatu! Wiekowe, złożone z niby to łatwych rymów, wywiedzione z realnego zdarzenia "Wesele" wciąż ma nas wszystkich w sobie. Z kompleksami chłopskich synów i wrodzoną pogardą inteligentów, z pustotą maskowaną gadulstwem, z zażartą złością wobec wszystkich, złośliwością, zawiścią. Z marzeniami i z pospolitością. Marcin Liber nie musiał robić wiele, żeby wydobyć z klasyka syntezę społecznej wrogości - i nie w przeniesieniu akcji do dzisiejszego lokalu tkwiło sedno jego zabiegów. Wystarczyło postawić naprzeciw siebie chamów i elity, kazać spojrzeć sobie w oczy - i odrzeć Wyspiańskiego z elegancji i wdzięku. Wyłaziło wszystko: tandeta Poety (Mateusz Łasowski) i piskliwa agresja Panny Młodej (Julia Wyszyńska), bełkot Dziennikarza (Piotr Stramowski), nienawiść do Żydów (wszyscy), ale i arogancja "panny modern" Racheli (Joanna Drozda) jawnie kpiącej z gospodarzy. A Wernyhorę wyśnili dwaj weselnicy przy obalaniu pół litra, jeden miał coś w papierze oklejonym taśmą, złoty róg albo miednicę... Wściekła, żywa moc tekstu znalazła ujście w mocnym, oskarżycielskim spektaklu. Szkoda tylko, że Liberowi nie stało odwagi, by nie dopisać Wyspiańskiemu ni słówka; ugrać, co trzeba, genialnym oryginałem. Dałoby się!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji