Artykuły

Jerzy Stuhr: Przemijanie? Wiem, że nie wyprzedzę swojego czasu

- Choroba dogłębnie uświadomiła mi jeszcze większą wartość rodziny - mówi artysta. - Brak trwałości w międzyludzkich relacjach jest dziś dość przerażający. Rodziny się rozpadają, ich model zmienia się na niekorzyść.

Nadeszła epoka teatru, który estetycznie się ode mnie oddala. Nie podoba mi się to, co proponują młodzi reżyserzy, nie rozumiem zachwytów nad ich, często brutalnym, ordynarnym, krzykliwym i powierzchownym teatrem. I wcale nie rewolucyjnym. To, co oni robią, to dla mnie wyważanie otwartych drzwi. Mam wrażenie, że widziałem już to wszystko w latach 70. w teatrze studenckim i zachodnim.

Ta plakatowość, fragmentaryczność i pastwienie się nad człowiekiem - to wszystko już było. Dlaczego ci młodzi wciąż opowiadają o biologii i intymności człowieka? Dlaczego tak bardzo go degradują, a nie próbują zrozumieć? To nie jest mój świat, nie rozumiem takiej jego wizji.

Miałem taki bliski kontakt z młodymi, a jednak ich teatr już nie jest moim teatrem. Psychologia i poezja z teatru wyparowały, a ja ich potrzebuję. Chcę, żeby teatr mnie wzruszał, a współczesny teatr zwykle mnie przeraża - powiedział mi w jednej z naszych licznych rozmów wybitny aktor Jerzy Stuhr.

Przez wiele lat mogliśmy go podziwiać na deskach Starego Teatru w wielu doskonałych rolach, m.in. jako Belzebuba w legendarnych "Dziadach" Swinarskiego czy Jaszy w "Wiśniowym sadzie". Potem doszło kino ze słynną rolą Danielaka w "Wodzireju" czy Mosza w "Amatorze", aż wreszcie sam stanął za "pulpitem" reżysera teatralnego i za kamerą, by zrealizować kilka świetnych spektakli i filmów.

Dość wymienić "Spis cudzołożnic", "Tydzień z życia mężczyzny" czy "Historie miłosne". Dziś można oglądać aktora w jego świetnym, perfekcyjnym monodramie "Kontrabasista" - z którym od 30 lat jeździ po Polsce i nie tylko - oraz w rewelacyjnych "33 omdleniach", gdzie występuje wraz z Krystyną Jandą i Ignacym Gogolewskim. A przed aktorem kolejne wyzwania: premiera teatralna i film.

Zresztą mija się z celem analizowanie ról Stuhra, bo to przecież temat na osobną książkę. Oddajmy głos Krzysztofowi Kieślowskiemu, który tak przed laty mówił o aktorze: "Wydaje mi się dość wyjątkowym w Polsce przypadkiem aktora, który sprawdza się we wszystkich gałęziach sztuki, które uprawia, to znaczy sprawdza się Stuhr i w filmie, i w telewizji, i w teatrze. Z czego to wynika? Myślę, że decydują o tym dwa elementy, o których warto powiedzieć. Pierwszy stanowi technika, wspaniała technika, opanowana do perfekcji we wszystkich właściwie szczegółach. Druga rzecz, niemniej istotna, przydatna zwłaszcza dla kina, to jego znajomość rzeczywistości. A ponad tymi dwiema umiejętnościami góruje inteligencja. (...) On rozumie po prostu wiele z tego, co się dzieje dookoła".

I to zrozumienie świata, rzetelna analiza rzeczywistości stały się dodatkowym "zajęciem" aktora, którego życie nie oszczędzało. Po wielu wspaniałych sukcesach w Polsce i za granicą, po rolach zagranych we włoskim teatrze i filmie, po wykładach na tamtejszej uczelni, po rektorowaniu w krakowskiej PWST nadszedł czas trudny. Choroby: zawał serca, a potem ta najokrutniejsza - nowotwór. Jerzy Stuhr nie zamknął się w czterech ścianach. Postanowił walczyć o życie, dla siebie, żony, syna Maćka, córki Marianny i wnuków. Walczyć o zdrowie i pracować. Jako zasłużony i wysłużony Senior nie poprzestał na odpoczynku, lecz rzucił się w wir pracy. Nie tylko artystycznej, ale i tej, która mogła przynosić innym korzyści wynikające z jego doświadczeń zdobytych w chorobie. Spotykał się z ludźmi, przekonywał, czym jest walka, dodawał otuchy. I pisał książki. Wcześniej "Sercową chorobę" i portret rodziny Stuhrów. Ostatnio "Tak sobie myślę", gdzie odsłania swoje pozaartystyczne oblicze.

"Gliwice, 10 X. Po raz kolejny zaczynam wszystko od nowa. Tym razem jest to poważna walka o życie. Teraz nie ma już moich dokonań, uznania u publiczności, pozycji, popularności. Jestem tylko ja i choroba. I jest jeszcze moja żona Basia. Poświęciła mi się całkowicie. Choruje razem ze mną".

Ten fragment pochodzi z książki "Tak sobie myślę", która jest rodzajem bardzo osobistego dziennika aktora pisanego podczas najstraszliwszych dni walki z chorobą nowotworową. Ten dziennik odsłania nam obraz zupełnie innego Stuhra niż ten, którego znaliśmy do tej pory. Znaliśmy przede wszystkim artystę, ale mało wiedzieliśmy o człowieku i jego zmaganiach z trudami życia. Ta książka jest wyraźnym drogowskazem po tych wartościach, które dla artysty są najważniejsze. Zalicza do nich przede wszystkim rodzinę, relacje z żoną, dziećmi, wnukami. Ale też ludzka przyzwoitość, uczciwość, zwykła lojalność jawią się jako wartości, bez których trudno się obyć.

- Dziś wiem, że bez wsparcia najbliższych nie dałbym rady - mówi Stuhr. - Oni stanowią dla mnie siłę i z nimi wiąże się istota życia. Nasz Senior wciąż jest zajęty. Nie tylko sprawami zawodowymi, ale ma też wiele zajęć domowych, związanych z malutką wnuczką i córką syna Maćka, Matyldą. Rodzina zwykle choć część wakacji stara się spędzić w pięknym domu i ogrodzie pana Jerzego, gdzie wciąż jest mnóstwo pracy. A to huśtawka dla wnuków, a to prace ogrodnicze.

- W jedne wakacje zrobiliśmy heroiczny wyczyn, bo wzięliśmy maleńką wnuczkę z żoną do Włoch, autem, w wymarzone miejsce dla dzieci pod Wenecją. Wie pani, jak myśmy się bali, żeby nam się na plaży nie zgubiła? Co za stres! To był ważny sprawdzian dziadkowy. Ale zdaliśmy. Podczas jednej z wielu naszych rozmów usłyszałam, jak bardzo choroby przewartościowały życie aktora.

- Właśnie choroba dogłębnie uświadomiła mi jeszcze większą wartość rodziny. Brak trwałości w międzyludzkich relacjach jest dziś dość przerażający. Dziś rodziny się rozpadają. Na naszych oczach model rodziny się zmienia. Zmienia się na niekorzyść.

Kiedy zapytałam Jerzego Stuhra o upływ czasu, przemijanie, starość usłyszałam: - Szybko i do przodu - to moje hasło. Bo przecież tak naprawdę jestem szczęściarzem. A upływ czasu? Dla mnie zerwanie kartki z kalendarza na kolejny rok jest zawsze znakiem, że nie wyprzedzę swojego czasu. On musi iść tak, jak ma iść. A ja muszę się mu podporządkować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji