Artykuły

Hamlet na zakręcie

"Hamlet" jest dziełem o takich trady­cjach literackich i teatralnych, o tak ambitnych próbach realizacji w skali międzynarodowej, że każde ponowne zbli­żenie się do tego dzieła budzi zarówno nadzieje, jak i oba­wy.

Dziwić się jednak nie można, że każ­dy ambitny i uzdolniony aktor, w liczbie swoich sukcesów, pragnie po­siadać i tę zdobycz. Tym się zapew­ne tłumaczy fakt, że dwaj wyróżniający się sukcesami teatralnymi aktorzy Adam Hanuszkiewicz i Gustaw Holoubek - zmierzyli się z tą rolą. Kreacja Hanusz­kiewicza sprzed trzech lat na deskach Teatru Powszechnego zostanie długo w pa­mięci jako jeden z największych sukcesów scenicznych popularnego aktora. Oczeki­wana z dużym zaciekawieniem kreacja Holoubka raczej zawiodła te nadzieje.

Czemu to przypisać i jak to się stało?

Nie można powiedzieć,żeby nasza kry­tyka w ogóle, a reklama "Expressów" i "Kurierków" w szczególności była właś­ciwą szkołą wychowawczą dla artysty czy aktora. Ten stały "szum" wokół pewnych upatrzonych nazwisk jest bliskim krew­niakiem znanej skądinąd klaki i uderza często do głowy, na wyrost i nad potrzebę. Ze znanego, zdolnego niewątpliwie, lecz ograniczonego,jak każdy, w swoich moż­liwościach człowieka - dla ubawienia i zainteresowania czytelnika robi się jakąś opatrznościową postać, "wielkość do wszystkiego", której naiwnie i natrętnie reklamowane krawaty czy koafiury mają się stać ideałem dla panienek, wzorem dla wszystkich chłopców na doroście.

Że niedorostki biorą to czasem serio, to się, niestety, mści na nich, gdyż dzięki temu nie stać ich na to, by rzeczy serio potraktować dość poważnie. Odbija się to jednak również na świadomości bezkry­tycznie reklamowanych postaci. Ten zabieg bowiem usypia ich czujność,obezwładnia krytycyzm, uniemożliwia rozwój.

W programie Teatru Dramatycznego do "Hamleta" na czołowym miejscu w roz­dziale "Wokół Hamleta" cytuje się opinię J. W. Goethego o Hamlecie sprzed lat z górą stu pięćdziesięciu - jako jedyną widocznie dla reżysera godną uwagi i wzo­rową...

"Szekspir - mówi Goethe - chciał wy­stawić wielki czyn włożony na duszę, któ­ra do czynu tego nie dorosła" itd.

Jest to niestety opinia historycznie prze­brzmiała, błędna, zarzucona już dawno ł bałamutna.

Hamlet Szekspira nie jest wcale mazga­jem ani jałowym refleksjonistą, leci - przedstawicielem epoki budzenia się myśli krytycznej. Nie kieruje się ślepym popę­dem czy impulsem, lecz nim się zdecyduje na czyn, musi przezwyciężyć te opory, które go od czynu odwodzą, czy też wskazują na jego bezcelowość. Gdy nie ma przeszkód - czyn jego i decyzja jest bły­skawiczna. Bez zbytnich refleksji zabija Poloniusza, posyła na pewną śmierć dwóch zdradzieckich przyjaciół, przebija wreszcie Króla.

Lecz na działanie - skuteczne i nieod­parte zdobywa się wtedy, gdy celowość tego działania da się usprawiedliwić z tych wszystkich możliwych punktów widzenia, jakie cechują człowieka, zrodzonego do­piero w epoce Odrodzenia. To właśnie czyni nam Hamleta bliskim, spokrewnią go ze światem współczesnej myśli i walki o względną wartość pojęć. Jego krytycyzm i pozorny sceptycyzm jest ogniową próbą decyzji, przez którą musi przejść myśl, by stała się czynem.

Nie przeczymy zresztą, że Hamleta moż­na interpretować wielorako, lecz w każ­dym razie wymaga to jakiejś określonej koncepcji i podejścia - i jakiejś konsek­wencji w jego przeprowadzeniu.

Hamlet Holoubka jest chaotyczny, roz­proszony, nijaki, sprzeczny w sobie. Jego nieruchomość początkowa kłóci się z furią w ciskaniu krzeseł. Gdy "ryczy jako ran­ny łoś", jest on nie tyle trawiony reflek­sją, ile naskórkową pobudliwością spraw­nego w podglądaniu spryciarza i arogan­ta. Nie podejrzewamy go o głębsze żyda wewnętrzne, raczej o chwytność wrażeń, celność i szybkość - nie rozumiemy wo­bec tego opóźnionej - reakcji. Wypełnia sobą przestrzeń sceniczną na tyle, że nie zostawia właściwie miejsca dla innych ról - w stałym akcencie monologowym, który jest jego rozmową z widzem, nie cząstką łączącej wszystkich akcji.

Jest to zapewne próba uwspółcześnienia bohatera, lecz z tego zabiegu Hamlet wy­chodzi kaleki i zubożały - mimo efektow­nych wolt słownych i sprawności fizycz­nej w skoku. Jak w kreacji Holoubka brak jakiejś,organizującej koncepcji - tak ta sama niejednolitość stylu uderza w ujęciu in­nych postaci. Nie wchodząc już w zbytnie szczegóły stwierdźmy, że mimo widocz­nego wysiłku zespołu do powiązania og­niw scenicznych w jakąś całość, wyczuwa się ich fragmentaryzm i brak spójności.

Holoubek, który zaprezentował się War­szawie w świetnie ujętej roli sędziego Custa w sztuce Bettiego "Trąd w Pałacu Sprawiedliwości", doskonale się czuł w ty­pach wyrafinowanych Sartrowskich inte­lektualistów, usztywnił się potem i zbana-lizował trochę w rolach telewizyjnych 1 filmowych kanciarzy i gangsterów - mimo to jest dość bogaty w pewnych gra­nicach. Nie jest jednak uniwersalnym omnibusem. Z ostatnich choćby jego ról - Edyp i Hamlet są, zrozumiałym zresztą i naturalnym, potknięciem, gdyż nawet wielki aktor, wbrew krótkodystansowej i naiwnej reklamie - nie jest beczką bez dna ani "panną do wszystkiego".

Zgaszone przez tytułowego bohatera in­ne postaci nie zdołały odcisnąć swego piętna na rolach. Nawet Wiesław Gołas w tragicznej roli Laertesa stracił właściwą sobie werwę.

Architektura sceny celowa i wymowna, kostiumy - mniej pomysłowe, niektóre, Klaudiusza i Królowej wręcz brzydkie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji