Artykuły

Uwaga! Tylko dla masochistów!

"Spowiedź masochisty" w reż. Grega Schwalbe w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Oglądałam nowe przedstawienie Teatru Nowego z rosnącym zażenowaniem. W końcu mnie olśniło - tak ma być! "Spowiedź masochisty" to spektakl dla osób, które uwielbiają cierpieć w teatrze.

Jak w tytule - głównym bohaterem jest masochista, który nie może osiągnąć satysfakcji, bo "poziom środowiska BDSM jest niski". Nie przynoszą zamierzonego skutku prowokacje - z koncertu skinowskiej muzyki, na który przebrał się za murzyna, wychodzi bez szwanku, bo neonaziści biorą go za tajniaka. Na szczęście Antropomorficzny Koń podpowiada mu we śnie, żeby zmienił świat pracą u podstaw. I M. rozpoczyna działalność misyjną.

Na początek namawia szefa, żeby obciął mu pensję. Następnie sugeruje, żeby go zwolnił, zaproponował założenie własnej działalności gospodarczej i zatrudnił na umowie śmieciowej.

W szczytowym okresie masochistycznych uciech M. pracuje w sześciu firmach (m.in. oczywiście w agencji reklamowej i hipermarkecie), a czas pracy wydłużył sobie do 44 godzin. Niestety, szef wystawia go na Olimpiadę Zasobów Ludzkich...

Tekst czeskiego dramatopisarza Romana Sikory nie jest arcydziełem. Wszystko, co autor ma do przekazania, już wiemy z gazet. Drażnią schematy myślowe, a adaptatorzy się do tego przyczynili. W igrzyskach dla stachanowców z głównym bohaterem mierzy się oczywiście Chińczyk (ha, ha!). Wykorzystano mit Łodzi jako złego miasta ("męczennica środkowoeuropejskich miast"), a strażnicy miejscy pytają bohatera: "Gdzie masz, chuju, czapkę?". Kompilacja grepsów ma uświadomić widzowi, że aby dostać po mordzie, trzeba się dzisiaj bardzo natrudzić, a największe upokorzenia czekają w pracy. Można ewentualnie włączyć telewizor.

Irytują banalne chwyty inscenizacyjne. Fragmenty oniryczne wprowadzane są za pomocą kłębów dymu. Wątek Olimpiady Zasobów Ludzkich ukazano w konwencji reality show (aktorzy machają do widzów w maskach Putina, Obamy, Angeli Merkel i papieża Franciszka). Rozczarowuje również aktorstwo.

Punkt ciężkości położony został na monolog M. Pozostałe postaci są satelitami, przywołanymi ze wspomnień albo snów.

Wiele zależało od Adama Mortasa. Niestety, główna rola zbudowana została bardzo ograniczonymi środkami, głównie szczerzeniem zębów i wybałuszaniem oczu. Mortas koncertowo zagrał głupka, ale perwersji w tym za grosz.

Z katalogu typów (Michał Kruk jako ordynarny szef Reala, dobrotliwy Wojciech Bartoszek w roli antropomorficznego konia) wyróżnia się Konrad Michalak - minister finansów, zapowiadający niezbędne cięcia we wszystkich resortach, z wyjątkiem obrony narodowej. Wywiad ministra z dziennikarką przypominającą Monikę Olejnik przynosi najzabawniejszą scenę - M. wypowiada wreszcie absurdalne "safeword" (hasło bezpieczeństwa): "Włókiennicza!".

Zuzanna Markiewicz zamieniła scenę w gabinet tortur. Na hakach wiszą maski i pejcze, w centrum sceny wariacja na temat krzesła inkwizytorskiego (które służy też za konfesjonał). W tle - machina do łamania kołem skojarzona z kółkiem dla chomika, nasuwającym oczywiste skojarzenie z wyścigiem szczurów. Aktorzy gotują się w lateksowych kostiumach.

"Spowiedź masochisty" nie wymaga od widza żadnego wysiłku intelektualnego. Z satyry politycznej zrobiono kabaret, który ani nie obraża, ani nie oburza (Greg Schwalbe ściął nawet nieco przekleństw, na wszelki wypadek). Autokomentarz: "Na dużej sali na Maydayu tak wesoło nie jest, a w Powszechnym to już w ogóle" sprowadza na odpowiednie tory odbioru.

"Spowiedź" jest po prostu spektaklem w złym guście, który można polecić wyłącznie miłośnikom kabaretów. Albo masochistom, którzy lubią pocierpieć sobie w teatrze i na koniec zaśpiewać z aktorami parodię piosenki disco polo. Auć!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji