Artykuły

Kamera mnie lubi

Zawsze inna. Poruszająca w "Masz na imię Justine", klasyczna w "Mewie Czechowa", współczesna w "Glinie" i "Egzaminie z życia". ANNA CIEŚLAK rok temu skończyła krakowską PWST. Warto się jej przyglądać. Uwaga, rodzi się talent!

Zawsze inna. Poruszająca w "Masz na imię Justine", klasyczna w "Mewie Czechowa", współczesna w "Glinie" i "Egzaminie z życia". ANNA CIEŚLAK rok temu skończyła krakowską PWST. Warto się jej przyglądać. Uwaga, rodzi się talent!

Twój STYL: Kiedy dziewczyna chce zostać aktorką, nikt nie traktuje tego poważnie.

Anna Cieślak: Chodziłam do klasy matematyczno-fizycznej w Szczecinie. Żeglowałam, tańczyłam, aktorstwo nie było mi w głowie. W drugiej klasie zachorowałam na zapalenie płuc. Siedziałam w domu, więc napisałam scenariusz na przegląd krótkich form teatralnych. Dwa lata później poszłam na casting do roli Zosi w Panu Tadeuszu. Byłam jedną z trzech finalistek, pracowałam z Andrzejem Wajdą. Wtedy odkryłam film i zamarzyłam o krakowskiej PWST. Dostałam się za drugim razem.

TS: Aktorstwa można się nauczyć w szkole?

AC: Mnie szkoła nauczyła odporności. Dzięki niej pozbyłam się kompleksów. Bo na początku zarzucano mi, że mam ładną buzię i nic więcej.

TS: Uroda jest wadą aktorki?

AC: Miałam 18 lat. Wszyscy powtarzali, że interesuje ich tylko moja uroda. Myślałam więc naiwnie, że powinnam się oszpecić, by wydobyć to, co mam w środku. To było głupie. Mam dar od Boga, kamera mnie lubi, i tyle.

TS: Co podczas studiów było najtrudniejsze?

AC: Przełamanie się. Byłam wewnętrznie ściśnięta, zalękniona. A przecież trzeba mieć siłę, by powiedzieć, co się myśli.

TS: Masz ją?

AC: Uczę się mówić, że czegoś nie zrobię, bo nie rozumiem. Uczę się pytać i nie udawać, źe wszystko wiem.

TS: Bałaś się aktorskiego bezrobocia?

AC: Od razu zaczęłam pracować. Zagrałam w "Glinie" Władysława Pasikowskiego, dostałam etat w Teatrze Słowackiego w Krakowie i rolę w "Masz na imię Justine" Franco de Peni.

TS: Które z tych doświadczeń było najważniejsze?

AC: Justine i spotkanie z Franco, absolwentem Filmówki To była moja

pierwsza duża i tak trudna rola. Grałam dziewczynę zmuszaną do prostytucji. Jest to film o tym, że im niżej się upadnie, tym szybciej się wstaje i idzie dalej. Na festiwalu filmowym w Montrealu ludzie mówili, że czuli, jakby byli w mojej głowie. Justine mnie zmieniła. Na planie wydoroślałam.

TS: A potem przyszła Nina z "Mewy" Czechowa.

AC: Ten spektakl ewoluuje, a ja zmagam się z moją bohaterką. Daje mi to satysfakcję, choć bywa trudno. Szukam w sobie miejsc, o których istnieniu nie miałam pojęcia.

TS: To pomaga także w życiu?

AC: Im bardziej rzucam się w teatr, tym jestem spokojniejsza wżyciu. I na odwrót.. Porażki umacniają, ale potrzebna jest pasja. Wtedy nigdy nie potkniesz się w tym samym punkcie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji