Artykuły

"Płatonow" Czechowa

Więc jednak doczekaliśmy się na polskiej scenie "Płatonowa".

Zawdzięczamy go warszawskiemu Teatrowi Dramatycznemu a przede wszystkim Adamowi Ha­nuszkiewiczowi, który podjął się diabelnie trudnego dzieła adaptacji "Płato­nowa" na scenę. Właśnie adaptacji, bo sam "Płatonow" jest obszernym, bardzo obszer­nym scenariuszem, w oryginale nie do gra­nia na scenie. Przeleżał się w zupełnym za­pomnieniu lat ponad czterdzieści w archi­wum Towarzystwa Rosyjsko-Azowskiego, potem - po odnalezieniu rękopisu, bez stro­ny tytułowej - "uczeni w piśmie" badali przez lat kilka, czyja to też sztuka być mo­że, wreszcie zawyrokowano: młodzieńcza sztuka Czechowa. Wyszła drukiem w Moskwie w 1923 r.,po dziesięciu latach tra­fiła do zbiorowego wydania "Dzieł" Czecho­wa (pod tytułem "Bezotcowszczina"), prze­drukowano ją raz jeszcze już po wojnie w 18-tomowym wydania "Dzieł" - ale żaden z radzieckich teatrów nie kwapił się z jej wystawieniem.

Trudności "techniczne" i obsadowe? Za długi tekst (w oryginale trwałoby przedsta­wienie chyba blisko pięć godzin)? Nie tyl­ko. "Płatonow" burzył "umchatowionego" Czechowa, Czechowa "rosyjskiej zadumy i mgiełek", Czechowa "rozdartej, szerokiej duszy rosyjskiej", ckliwego salonowego melodramatu, pustych frazesów o "nocnym życiu" i gombrowiczowskiej "ogólnej nie­mocy" rosyjskiej inteligencji. A "Płato­now" - to ironiczna, piekielnie ironiczna i okrutna tragikomedia, więcej: demaskator­ska tragigroteska, to Czechow - prekursor teatralnej awangardy naszych dni. Co więc robić było z tym "Płatonowem", bardzo nie­wygodnym kluczem do całej twórczości au­tora "Trzech sióstr"?

Jest znamienne, że światowa prapremie­ra "Płatonowa" odbyła się w Paryżu u Vi­lara w 1956 roku ("Ce fou de Platonow"). W 1957 r. wystawił ją teatr w Pskowie, po­tem w Ałma-Acie, grał go teatr Wachtangowa, wystawiają go teatry w Anglii i we Włoszech.

No i wreszcie trafia na polską scenę w przekładzie (nie najlepszym zresztą) Ada­ma Tarna, który jeszcze pod koniec 1960 r. drukuje "Płatonowa" w znakomicie reda­gowanym przez siebie "Dialogu".

Jak przy każdej adaptacji - można by adaptatorowi postawić takie czy inne za­rzuty, można się spierać, czy słusznie usunął takie czy inne sceny, takie czy inne po­staci (a ofiarą ołówka padła połowa tek­stu - bo musiała paść, padło pięć postaci - bo musiało paść), czy był konsekwetny zawsze w tych kreśleniach - ale trzeba powiedzieć, że opracował dla sceny tekst znakomicie, sztuka - rozwichrzona, pełna nieporadnych (pisał ją młody student!) dłużyzn i sytuacji, nabrała zwartości, wewnę­trznej logiki i spoistości,ostrości, jedno­znaczności, wyrazistości.

Żona Płatonowa, Sasza, proste, poczciwe stworzenie, kiedy dowiedziała się o jedno­czesnym romansie Płatonowa z Anną i So­nią (bo "Płatonow" to rosyjski "Don Juan") - truje się zapałkami. Odratował ją jej brat, lekarz, Mikołaj. Potem Sonia strzela do Płatonowa. Strzał jest śmiertelny. Wów­czas Mikołaj mówi do ojca: "Idź, ojciec, po­wiedz Saszy, żeby umierała"... To jedno starczyłoby, żeby dostrzec w "Płatonowie" nie melodramat czy nawet tragikomedię, lecz tragigroteskę. A takich wskazówek jest w tekście znacznie więcej. I Hanuszkiewicz poszedł słusznie tym śladem. Bronił się przed melodramatem, każdą melodramatyczną scenę zaprawił ironią i groteską, zdarł maskę pozorów z tych ludzi małych, pu­stych, zagryzających się wzajemnie w ma­łym, dusznym, plugawym światku salonu generałowej Anny, obnażających się z obrzydliwym ekshibicjonizmem w swej mo­ralnej nicości, zepsuciu, głupocie. Nie osz­czędził nawet Anny, dla której Czechow miał najwięcej sentymentu i słabości, a mo­że nawet szacunku. W jednej ze scen Ha­nuszkiewicz pozwała Osipowi, wsiowemu złodziejowi i mordercy (postać zresztą jed­na z najciekawszych w sztuce), całować je­go dziedziczkę. Pański kaprys? Perwersja znudzonej, nudzącej się na wsi, niewyżytej wielkiej damy? W każdym razie chciał ją Hanuszkiewicz skompromitować. Czechow by mu tego nie wybaczył, jak chyba i wie­lu widzów. Hanuszkiewicz jako reżyser,równie konsekwentny jak Hanuszkiewicz adaptator tek­stu (jeszcze wątpliwości co do postaci Bugrowa, który jest w przedstawieniu połą­czeniem Bugrowa i starego karczmarza Wengierowicza) - miał poza tym do dyspo­zycji znakomitych aktorów, którzy w du­żej mierze zadecydowali o sukcesie przed­stawienia, chociaż nie wszystkie postacie "siedziały" w jego konwencji. Przede wszy­stkim - Gustaw Holoubek jako Płatonow, kreacja godna obszernej monografii, nie tylko dla samej kreacji: to fascynująca i niezwykle sugestywna propozycja do całego Czechowa! Partneruje mu Danuta Kwiat­kowska - z kulturalnym umiarem, ale to postać raczej z tradycyjnego Czechowa. Trudną rolę Soni, pustej rezonerki z kiep­skiego melodramatu, kompromitującej całą galerię czechowowskich kobiet, gra Elżbie­ta Czyżewska, "kurką domową" Saszą jest Janina Traczykówna, Katarzyna Łaniewska trudzi się w niewdzięcznej farsowej raczej roli Marii. Galerię z salonu generałowej uzupełniają: S. Wyszyński (Sergiusz), Cz. Kalinowski (Glagolew - rola mocno przez adaptację okrojona i właściwie w tym ka­dłubowym stanie już zbędna, Hanuszkie­wicz gubi go po drodze), J. Paluszkiewicz (Bugrow), S. Jaworski (zabawny pułkow­nik Trylecki), M. Stoor (jego syn Mikołaj), G. Lutkiewicz (Osip), S. Wroncki (znakomi­ty epizod woźnego Marka) Oraz w rolach epizodycznych K. Miecikówna, M. Trojan i R. Szczycińskl.

Przedstawienie "Płatonowa" Czechowa-Hanuszkiewicza wywoła niewątpliwie spo­ry i polemiki. Byłoby to bardzo pożądane, może dokopiemy się wreszcie do autentycz­nego Czechowa, który - być może - bę­dzie jednoznaczny z propozycją Hanuszkie­wicza i Holoubka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji