Artykuły

Każda nuta jest potrzebna

Jacek Marczyński: Berlińską prapremierę "Wozzecka" w 1925 roku poprzedziło ponad 130 prób.

Jacek Kaspszyk - Tak rzeczywiście było i dlatego dyrektor naczelny Opery Berlińskiej Max von Schillings i dyrygent Erich Kleiber stracili pracę.

Pan przygotuje warszawski spektakl szybciej.

Osiemdziesiąt lat temu "Wozzeck" wymagał żmudnych przygotowań, gdyż pisany był językiem absolutnie nowym na ówczesne czasy. Dla orkiestry i solistów stał się karkołomnym zadaniem. Dziś powiedziałbym, iż mieści się wśród dzieł o średnim stopniu trudności. Oczywiście muzycy niezbyt obeznani z jego estetyką mogą mieć początkowo pewne problemy. Nie sądzę jednak, żeby Alban Berg był trudniejszy od tworzącego w tych samych czasach Richarda Straussa, ale ten drugi mimo wszystko posługiwał się łatwiejszym językiem.

Kłopot dyrygenta polega chyba na tym, że w "Wozzecku" kompozytor nadał każdej scenie formę określonego utworu orkiestrowego.

Rzeczywiście nikt inny poza Bergiem nie osiągnął takiej symbiozy słowa, teatru i muzyki. Konstrukcja wszystkich scen jest perfekcyjnie zamknięta, nie ma ani jednej niepotrzebnej nuty, każda określa słowa, wrażenia, reakcje bohaterów. Berg był wrażliwym człowiekiem, więc wszystkie jego wskazówki interpretacyjne nie mają wyłącznie warsztatowego znaczenia, on bardziej odwołuje się do wrażeń, próbuje określić skalę potrzebnej ekspresji. Chciał, by ta muzyka naprawdę żyła, żeby nie odczytywać jej po akademicku. A pierwsze odczucie, iż mamy do czynienia na przykład ze skomplikowanymi rytmami, ustępuje po paru próbach, gdy muzycy wejdą w świat Berga. Nie sądzę też, by dziś mógł kogokolwiek szokować. Myślę, że jego druga opera, "Lulu", byłaby trudniejsza dla publiczności, może nie scenicznie, ale muzycznie z pewnością. "Wozzeck" jest, jeśli można użyć takiego sformułowania, napisany prościej.

A czy dyrygentowi sprawia satysfakcję?

Ogromną. Bardzo kocham to dzieło. Lubię tzw. drugą szkołę wiedeńską i mam ogromną satysfakcję, dyrygując utworami Berga, Schönberga czy Weberna, także Mahlera lub Zemlinsky'ego. Ale to, co u Mahlera rozgrywa się przez pół godziny, w "Wozzecku" dzieje się w ciągu kilku minut. A ekspresja jest ta sama. Co prawda, do tej pory miałem okazję prowadzić jedynie koncertowe wykonanie tej opery, a niewątpliwie ten rodzaj prezentacji w przypadku "Wozzecka" jest uboższy od wersji scenicznej. Na estradzie zdecydowanie brakuje teatru.

Po premierze w Leningradzie w 1927 roku Berg napisał o spektaklu z podziwem: "Był śpiewany prawdziwym belcanto. Tak, współczesna opera powinna być równie pięknie śpiewana jak "Trubadur!". Zgadza się pan z tą opinią?

Berg żąda od wykonawców różnych technik: śpiewania falsetem czy przechodzenia od parlando do śpiewania, co sprawia techniczne problemy. Ale nie wydaje mi się, by można było "Wozzecka" traktować inaczej niż dzieła Verdiego czy właśnie opery belcanto. Oczywiście soliści muszą mieć większe umiejętności aktorskie, ale to właściwie jedyna różnica. Absolutnie nie jest tak, że po "Wozzecku" śpiewak nie będzie w stanie wystąpić właśnie choćby w "Trubadurze" Verdiego .

Jest pan zadowolony z obsady warszawskiej premiery?

Tak. Wszyscy traktują swe role z dużym profesjonalizmem i z olbrzymim zapałem. U niektórych może nieco dłużej trwało dojście do tej estetyki muzycznej, zresztą W Polsce nie ma zbytnich tradycji wykonawczych oper niemieckich. Poza tym kłopot sprawia bariera językowa, w tekście "Wozzecka" jest dużo słownej gry. Trzeba naprawdę bardzo dobrze znać niemiecki, by ją dostrzec i docenić.

Udało się panu przez kilka lat utrzymać w repertuarze Opery Narodowej "Króla Rogera", choć po premierze w 2000 roku nie brakowało głosów, że utwór Szymanowskiego, jak to bywało w przeszłości, szybko zejdzie ze sceny. Sądzi pan, że "Wozzeck" też zyska publiczność?

Bardzo bym sobie tego życzył. Wierzę, że wszystko zależy od sposobu pokazania utworu na scenie, od siły ekspresji i profesjonalnej powagi. Rzeczywiście pamiętam opinie, że choć "Król Roger" to wielkie dzieło, widzów starczy mu na jeden sezon. Tymczasem ma ich nadal, a co więcej - moim zdaniem - przyjmują oni ten utwór lepiej niż bezpośrednio po premierze: dojrzalej, spokojniej i głębiej. Mam nadzieję, że z "Wozzeckiem" stanie się tak samo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji