Artykuły

Wolność i seks

JOANNA ŻÓŁKOWSKA z córką PAULINĄ HOLTZ po raz pierwszy na jednej scenie. W warszawskim Teatrze Powszechnym w "Białym małżeństwie" Tadeusza Różewicza Joanna zagra Ciotkę, a Paulina swoją imienniczkę. Dobrze się rozumieją, mają wspólny język, znają swoje charaktery i wiedzą, jak sobie pomóc.

Twój STYL: Czy obecność mamy aktorki na scenie peszy aktorkę cór­kę, czy pomaga?

Paulina Holtz: Czasami strasznie się wstydzę, gdy mama na próbie krzy­czy do mnie: Uważaj, wywrócisz się!, a do kolegów: Ona nie może tego robić! Ale te uwagi dotyczą wy­łącznie relacji matka-córka, nie zaś spraw zawodowych. Pod tym wzglę­dem czuję się komfortowo, nie stre­suje mnie obecność mamy, a ma­ma nie próbuje mnie reżyserować.

TS: Daje Pani córce jakieś rady?

Joanna Żółkowska: oczywiście. Ale odbywa się to zwyczajnie, tak jak w pracy z innymi partnera­mi. Korzystam z pomysłów, które podsuwa mi Paulina, i odwrotnie, cieszę się, gdy Paulina wymyśli coś dobrego. Kiedy nie może sobie z czymś poradzić, czekam, aż sa­ma znajdzie rozwiązanie lub nie­śmiało coś podpowiadam. Dobrze

się rozumiemy, mamy wspólny ję­zyk, znamy swoje charaktery i wie­my, jak sobie pomóc.

TS: Czy w pracy można być obiek­tywnym wobec własnego dziecka?

JŻ: Ponieważ potrafię być obiektyw­na wobec siebie, myślę, że z Pauli­ną jest podobnie. Ale gdyby ktoś przy mnie coś jej zarzucił, pewnie powiedziałabym: Nie znasz się, je­steś głupi, zrobiła to dobrze! Jednak tą premierą denerwuję się podwój­nie, i za siebie, i za nią, zwłaszcza że ma dużą i odpowiedzialną rolę.

TS: "Białym małżeństwem" 30 lat temu Różewicz wytykał Polakom wstydliwe przemilczenia i cenzurowanie kultu­ry. Czym ta sztuka może być dzisiaj?

JŻ: Nie wyraża buntu obyczajowe­go tak silnie jak kiedyś. Ale choć granice intymności już dawno zo­stały przekroczone, dramat, który porusza tabu, długo jeszcze w Polsce będzie obyczajowym wyzwaniem. Poza tym erotyka, biologia i seks wciąż dotyczą nas wszystkich.

PH: Obyczajowe wyzwanie sztuki trąci trochę myszką. Nagich lu­dzi możemy oglądać dziś wszędzie. Ale ten dramat z czasem zyskał głęb­szy wymiar. Istotne są w nim przede wszystkim bunt i niechęć młodej dziewczyny wobec stereotypowego świata dorosłych, w który za chwi­lę ma wejść. Nadal panuje w nim uzależnienie kobiety od mężczyzny, obowiązek założenia mieszczańskie­go domu, nakaz urodzenia dziecka.

TS: A co z miłością?

PH: Postacie cierpią na jej brak. Miłość jest tu podszyta biologią lub nieszczęśliwa. Źle ulokowana przeradza się w agresję. Nie chcia­łabym żyć w takim świecie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji