Artykuły

Ignacemu Karpowiczowi się nie udało. Na jego własne życzenie

"Sońka" Ignacego Karpowicza w reż. Agnieszki Korytkowskiej-Mazur w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Mike Urbaniak w Gazecie Wyborczej.

Choć "Sońka" Karpowicza to opowieść piękna i naładowana wielkimi emocjami, na deskach Teatru Dramatycznego w Białymstoku, kierowanego przez Agnieszkę Korytkowską-Mazur, wyszła z niej żałość

Wielkie miał szczęście Szczepan Twardoch, że za jego świetną "Morfinę" wzięła się w Teatrze Śląskim w Katowicach Ewelina Marciniak. Szczęściarzem jest Ziemowit Szczerek, bo jego znakomitą książkę "Przyjdzie Mordor i nas zje" wystawił brawurowo na deskach Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie Remigiusz Brzyk.

Niestety, Ignacemu Karpowiczowi już się nie udało, ale na własne życzenie. Oddał bowiem swoją cudowną "Sońkę" w ręce Agnieszki Korytkowskiej-Mazur i wyszło z tego to, co zwykle wychodzi na deskach kierowanego przez nią Teatru Dramatycznego w Białymstoku, czyli żałość.

A opowieść to piękna i naładowana wielkimi emocjami, choć zaczyna się najzwyczajniej na świecie. Niejaki Igor Grycowski (w tej roli gościnnie aktor TR Warszawa Rafał Maćkowiak), zblazowany reżyser teatralny z Warszawy, który ma i sławę, i kasę, jedzie podlaskimi bezdrożami, kiedy nagle psuje mu się samochód. Pomocy znikąd nie widać, a drogą człapią tylko Sońka (Svietlana Anikiej) i Mućka - starowinka i jej krowa. Igor, zaproszony przez Sońkę na kubek mleka, przysiada na chwilę, by zamienić z nią słowo. Pogadanka zamienia się jednak szybko w opowieść o tragicznym życiu bardzo już starej kobiety - podczas II wojny światowej młodej dziewczyny, która doświadczyła wszystkiego najgorszego od najbliższych (ojciec ją bił i gwałcił) i wszystkiego najlepszego od najgorszych (wielka miłość do oficera SS).

Z tego dającego niezwykłe możliwości sceniczne tekstu dostajemy, niestety, niemający nawet miligrama dramaturgii i wlekący się jak PKS z Białegostoku do Gródka spektakl obnażający bez reszty znikomy talent jego twórców. Biedna ta Sońka, tyle już przeszła i teraz spotyka ją jeszcze coś takiego. Ignacy Karpowicz powiedział w jednym z wywiadów, że urodził się po to, by napisać "Sońkę". Być może. Ale Agnieszka Korytkowska-Mazur z pewnością nie urodziła się po to, żeby ją wyreżyserować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji