Artykuły

Udany rok

- Naszym najważniejszym tegorocznym przedsięwzięciem była bez dwóch zdań premiera "Kawalera srebrnej róży". Mówi się, że przygotowanie tego spektaklu wprowadza instytucję do zupełnie innej ligi - twierdzi WŁODZIMIERZ NAWOTKA, dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku.

Włodzimierz Nawotka [na zdjęciu], dyrektor naczelny Państwowej Opery Bałtyckiej, podsumowuje mijający rok:

Ten rok uważam za dość udany dla prowadzonej przeze mnie instytucji. Udało nam się pozyskać trochę dodatkowych środków finansowych - tego co prawda nigdy nie jest wystarczająco dużo, ale dzięki nim udało nam się zrealizować nieco więcej planów.

Jeśli chodzi o nasze tegoroczne osiągnięcia repertuarowe, chciałbym wymienić przede wszystkim kilka kwestii. Najważniejszym przedsięwzięciem była bez dwóch zdań premiera "Kawalera srebrnej róży". Mówi się, że przygotowanie tego spektaklu wprowadza instytucję do zupełnie innej ligi. Myślałem o tym przedstawieniu od wielu lat i wreszcie udało się je zrealizować. Na szczególną uwagę zasługuje też fakt, że zostało ono znakomicie przyjęte nie tylko w Gdańsku, ale także w Niemczech - nasz zespół wystąpił tam już prawie trzydzieści razy, na wiosnę zaplanowany jest kolejny wyjazd. Mówiąc o zagranicznych występach, warto wspomnieć też o naszym krótkim wypadzie do Estonii - była to nasza pierwsza wyprawa na Wschód.

Do ważnych osiągnięć artystycznych tego roku chciałbym zaliczyć także premierę widowiska baletowego "Z nieba" Izadory Weiss do muzyki Michała Lorenca. O jego dużej wartości przekonuje mnie znakomite przyjęcie przez młodych ludzi, do których przede wszystkim jest on adresowany. Dzięki temu spektaklowi włączyliśmy się na stałe do współpracy przy organizacji Gdańskiej Wiosny Muzycznej. Nie sposób nie wspomnieć także o naszym udziale w Świętojańskim Świętowaniu, czyli II Świętojańskich Dniach Operowych, w ramach których obejrzeć można było cztery ciekawe przedstawienia dzień po dniu.

Do ważnych osiągnięć upływającego roku zaliczyć chciałbym także pozyskanie do stałej współpracy dwóch niezwykle utalentowanych śpiewaczek: Anny Fabrello i Magdy Lewandowskiej.

Plany na rok 2006

Nie mam złudzeń - w tym roku nie będzie w naszej instytucji wydarzenia na miarę "Kawalera srebrnej róży", ale mam nadzieję, że nasze plany zainteresują trójmiejską publiczność. Zaczynamy od koncertu sylwestrowo-noworocznego - tym razem całość repertuaru stanowić będą tanga w najlepszym wykonaniu. Jeszcze w styczniu premierę będzie miała nowa wersja "Giselle" z dużym udziałem gdańskiej szkoły baletowej - młodzi artyści samodzielnie przygotowują jeden z aktów. W ramach Gdańskiej Wiosny Muzycznej zaprezentujemy tym razem kolejną nietypową produkcję - będzie to "Głos człowieczy" Francisa Poulenca do libretta Jeana Cocteau. To spektakl, którego kanwą jest dramatyczna rozmowa porzuconej kochanki z mężczyzną, który ją skrzywdził. To przedstawienie musi być oparte na jakimś oryginalnym pomyśle inscenizacyjnym, dlatego zaprosiliśmy do współpracy Grzegorza Chrapkiewicza, który z takich właśnie nietypowych konceptów słynie.

W dalszej części roku chcemy jeszcze pokazać nieznaną operę Ruggiero Leoncavallo "Medyceusze" oraz "Włoszkę w Algierze" Rossiniego, która będzie ozdobą kolejnej edycji Świętojańskich Dni Operowych.

* * *

Komentarz Mirosława Barana:

Oceniając działalność Opery, nie da się, siłą rzeczy, uniknąć porównań z Filharmonią - obie instytucje, przez wiele lat działające wspólnie, odwołują się do podobnej sfery kultury i w zasadzie do tej samej publiczności. Na tym tle tegoroczne osiągnięcia Opery zdają się nieco ustępować tym, które ma na koncie instytucja kierowana przez dyrektora Peruckiego. Może dlatego, że Filharmonia jest w fazie bardzo intensywnego rozwoju, może ze względu na nieco lepszy marketing, a może powód jest dużo bardziej prozaiczny: bo operowy zespół tak często przebywa za granicą.

Bo główny zarzut, który stawia się Operze, to kierowanie jej oferty przede wszystkim do... zagranicznego widza. Rzeczywiście - zespół związany z tą instytucją sporą część roku spędza poza granicami kraju, nie można także uznać za przypadek, że największe produkcje przygotowane w ostatnich latach to spektakle niemieckojęzyczne.

To zarzut bardzo ambiwalentny. Bo z jednej strony taką popularność Opery za granicą należy uznać przecież za sukces, z drugiej - nie sposób odmówić pewnej racji tym, którzy twierdzą, że przekazywanie Operze z budżetu województwa pieniędzy, które - w gruncie rzeczy - służą zaspokajaniu gustów widzów np. w Niemczech, jest sprawą dyskusyjną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji