Artykuły

Bohaterka z klapkami na oczach

Za metalowym płotem w tę i z powrotem biegają uchodźcy w dresach. Ich niepewne spojrzenia zdradzają strach. Reżyser Wojtek Klemm umieszcza tragedię Sofoklesa "Antygona" w środowisku, które dla wielu osób starających się o azyl stanowi codzienność - po premierze w Lucernie pisze Elisabeth Maier w Theater der Zeit.

Dla polsko-niemieckiego reżysera tragedia Sofoklesa o zrozpaczonej bojowniczce Antygonie, która mimo zakazu chowa swego brata w ziemi utraconej ojczyzny, jest bardzo aktualna. W Tebach, którymi kiedyś rządził Edyp, a potem jego syn Polinejkes, Kreon wygrał walkę o władzę i zakazał pochówku Polinejkesa, bratanka, który stał się jego wrogiem.

Klemm interpretuje mit jako metaforę sytuacji, w której Szwajcarzy nie potrafią wznieść się ponad polityczne konflikty i dostrzec nędzy uchodźców, czy też stać się częścią systemu, jakim jest Europa. Klapki na oczach prowadzą do izolacji. Referendum o ustawie imigracyjnej nadal jest na ustach wszystkich. Idea neutralnego kraju nie sprawdza się w kontaktach z "obcymi". Osobom ubiegającym się o azyl w niektórych kantonach wolno wejść na basen tylko w towarzystwie opiekunów. "Strefy wrażliwe", które ustanawia Federalny Urząd ds. Migracji, są tematem tabu.

W zaprojektowanym przez Maschę Mazur zimnym betonowym bunkrze, odgrodzonym rurami jarzeniowymi i głośnikami, "obcy" są obecni przez cały czas. Są to uchodźcy, mieszkający pod Lucerną. Klemm, który w swoim fizycznym teatrze krytycznie analizuje klasyków, wprowadza wykluczonych na scenę i pokazuje ich jako widzów oglądających wydarzenia przez płot. Ale również jako przedstawicieli rzekomego zagrożenia, przed którym Szwajcaria (jak Teby pod rządami Kreona) chce się odizolować za pomocą osławionych ustaw. Kraj jako bunkier, który jest na tyle cyniczny, że umieszcza uchodźców w takich właśnie budowlach, które w latach sześćdziesiątych powstały na fali powszechnego histerycznego strachu przed kolejnymi wojnami.

Przedstawienie dalekie jest od wygłaszania tez czy frazesów, które krążą w mediach jako reakcje na ksenofobiczny ruch Pegida. Nowy przekład autorstwa Kurta Steinmanna, równie szorstki co zmysłowo piękny, nadaje strofom Sofoklesa ponadczasową wielkość. Tłumacz teatralny z Lucerny uchwycił wielopłaszczyznowość postaci. Klemm czerpie z tego potencjału. Ale jego wyrazisty styl idzie jeszcze dalej. Choreografka Anna Krysiak wraz zespołem znajduje mocne cielesne obrazy dla wewnętrznej walki postaci. Tupią i tańczą w maszynowym takcie mocnej muzyki autorstwa Dominika Strycharskiego. Kompozytor z wirtuozerią bawi się dźwiękami z syntetyzatora i hiphopowymi rytmami.

Juliane Lang w roli Antygony udaje się połączyć potęgę z delikatnością. Nieszczęśliwą córkę króla Edypa, która pogrzebała swojego martwego brata i złamała arbitralne prawo Kreona, pokazuje jako silną kobietę. Pojedynki słowne z jej siostrą Ismeną, będącą w suwerennej interpretacji Dagmar Bock uległym skrajnym przeciwieństwem Antygony, czasami schodzą do poziomu dziewczyńskich plot, odciążając w ten sposób spektakl. Współczesne, niezwykle modne kostiumy Julii Kornackiej wpisują się w ten obraz. Scena, w której król Kreon przemocą przerywa paniom pidżamowe party, wjeżdżając pojazdem kosmicznym, ma w sobie nie tylko komizm. Klemm podkreśla w tragedii Sofoklesa wojnę płci. Bettina Riebsel jako niewidomy prorok Terezjasz nadaje tej drugoplanowej postaci profil retoryczny. Clemens Maria Riegler jako wartownik i posłaniec z lubością próbuje różnych form grania tragedii.

Nie zawsze aktorzy dotrzymują kroku kompleksowemu założeniu Klemma. Joerg Dathe jako słaby król Kreon ma mocne momenty, kiedy rozmyśla o brzemieniu swojej władzy. I potrafi być wspaniale ironiczny. Jednak często ośmiesza swoją postać. Każe Antygonie warować, jakby była małym pieskiem, co jest zabiegiem prymitywnym. Hans Caspar Gattiker w roli jego syna Hajmona, walczący o życie swojej narzeczonej Antygony, tylko w pewnym stopniu oddaje rozdarcie postaci. Kiedy rozmyśla nad walką ze swoim ojcem, uzyskuje większą głębię. W tym miejscu Klemm do antycznego tekstu dodaje fragmenty z "Walki murzyna z psami" Bernarda-Marie Koltesa, przetłumaczonymi na szwajcarską odmianę niemieckiego. Gattiker przechodzi w tej scenie sam siebie. Nagi, brutalny język Francuza, emocjonalnie napompowany dialektem, wystawia na pokaz obrzydliwą gębę ksenofobii. A Klemm za pomocą teatru politycznego krytycznie bada ponadczasowe tezy Sofoklesa o władzy i uczuciach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji