Artykuły

Trzy wcielenia Piaf

Zatrudnić znanego aktora, aby nazwiskiem przyciągnął publiczność i przy okazji wyreżyserował spektakl - to kolejna próba, jaką podejmuje Teatr Muzyczny, aby wyjść z kryzysu. Czy tym raz będzie udana? Przekonamy się w sobotę. Wtedy odbędzie się premiera musicalu "Trzy razy Piaf" w reżyserii Artura Barcisia.

Trójka w tytule może znaczyć coś więcej. To także trzecia próba, po "Porwaniu Sabinek" i "Machiavellim'1 wprowadzenia na deski Teatru Muzycznego lżejszego repertuaru. Dwie poprzednie skończyły się fiaskiem. Mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej.

Spektakl muzyczny w reżyserii Artura Barcisia opowie nam historię francuskiej piosenkarki Edith Piaf. W artystkę wcielą się trzy aktorki wyłonione w ogólnopolskich przesłuchaniach. Każda reprezentować będzie inny etap w życiu Piaf: młoda - Anita Kostyńska, zakochana - Patrycja Zywert-Szypka i zmęczona - Anna Świetlicka.

Jak piszą organizatorzy na stronie internetowej, "nieprzeciętna biografia słynnej Edith Piaf spalającej się w płomieniu sławy i miłości wśród pokus współczesnego świata to inspiracja do stworzenia sztuki wiodącej wykonawców i publiczność od skrajności w skrajność. Mało która historia potrafi z taką intensywnością i częstotliwością wzbudzać kolejno tkliwość, łzy, śmiech, a nade wszystko wzaiszenie". Fabuła i nastrój spektaklu budowane są poprzez teksty kolejnych piosenek w polskich tłumaczeniach Marcina Sosnowskiego, Andrzeja Ozgi, Hanny Szczerkowskiej, Jerzego Menela i Wojciecha Młynarskiego. Oprawa dźwiękowa i koncepcja wizualna, uzupełniające grę trzech aktorek opracowaną przez reżysera Artura Barcisia - niczym trzy muzyczno-tea-tralne etiudy - sprawią, że scena przeobrazi się w jedną z francuskich kawiarń, wśród zgiełku których rozwijała się kariera jednej z najbardziej wyrazistych postaci francuskiej i światowej muzyki.

Spektakl przedstawiany jest z towarzyszeniem orkiestry Teatru Muzycznego w Lublinie pod dyrekcją Piotra Wijatkowskiego, ze specjalnie zaaranżowaną muzyką utworów śpiewanych przez legendarną Edith Piaf.

Kacper Sulowski

**

ROZMOWA Z ARTUREM BARCISIEM

Tomasz Kowalewicz: Park Naukowo-Technologiczny jako teatr niesie ze sobą wiele wyzwań. Jak pracuje się w takim miejscu?

Artur Barciś: Teatr to przede wszystkim ludzie. Począwszy od dyrekcji po każdego pracownika widać tu ogromne zaangażowanie i wielką radość, że robimy ten spektakl. Jestem tu tak rozpieszczany, że momentami jest mi głupio. Nie należę do reżyserów, którzy mają jakieś fanaberie i szalone pomysły. Mam świadomość finansów i nie wydaję niepotrzebnie pieniędzy, ale są pewne rzeczy, na których bardzo mi zależy. Chcę, by podczas przedstawienia pojawiła się magia. W tym miejscu dość trudno jest to uzyskać, ale cały czas mam świadomość, że pracujemy w tymczasowej siedzibie - za pół roku to przedstawienie będzie grane w zupełnie innym anturażu.

Ale uda się oddać klimat starej francuskiej kawiarni?

- Na pewno. Co prawda w części sali pozostaną fotele, ale pojawią się też kawiarniane stoliki, a na nich kieliszki, dzbanki i wino. Ten klimat powinni poczuć wszyscy widzowie - nawet ci zajmujący "normalne" miejsca. Nie wątpię, że - widząc stoliki na scenie - odnajdą atmosferę starej kawiarni z początków XX wieku.

Jak wyglądały poszukiwania aktorek do spektaklu?

- Bardzo sprawnie, ponieważ wszystkie aktorki wybrałem podczas jednego castingu. Bardzo ubolewam jedynie nad tym, że nie zgłosiły się do niego aktorki z tego teatru.

Może dlatego, że bardzo trudno wpasować się w postać Edith Piaf?

- To prawda. W przedstawieniu staram się nie naśladować francuskiej pieśniarki, jednak pewne warunki trzeba spełnić. Najbardziej bałem się o wybór najmłodszej aktorki - tej, która w spektaklu wchodzi między ludzi, siada mężczyznom na kolanach i ich uwodzi. Niewiele osób zgłosiło się na casting, ale na szczęście, kiedy zobaczyłem jedną z lublinianek, pomyślałem tylko: "Boże, żebyś ty, dziecko, umiało śpiewać". A potem otworzyła gardło i okazało się, że jest fantastyczna.

Zawsze miałem też problem, czy uda się znaleźć do obsady tę dojrzałą Piaf. I tu pojawił się zbieg okoliczności, ponieważ pani Ania Świetlicka nie zgłosiła się na przesłuchanie, a przyszła jedynie do teatru, by posłuchać innych osób. Do udziału namówiła ją pani akompaniatorka. Nagle okazało się, że aktorka, która była już na emeryturze, zagra najważniejszą rolę w spektaklu. To jest już ta Piaf walcząca z chorobą, przebijająca się przez ból i mnóstwo osobistych problemów. Piaf, która musi wykonać koncert - ten ostatni w jej życiu.o

ROZMAWIAŁ: TOMASZ KOWALEWICZ

Premiera spektaklu "Trzy razy Piaf" w sobotę 14 marca na scenie Parku Naukowo-Technologicznego ogodz. 18. Kolejny spektakl w niedzielę o godz. 17. Bilety w cenie od 50 zl do 120 zl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji