W kleszczach gwałtu i bezprawia
ROBERT PENN WARREN (ur. w 1905 r.) jest znanym poetą, prozaikiem i krytykiem, którego zalicza się obecnie do najlepszych pisarzy amerykańskich. "Will Stark", wystawiony w warszawskim Teatrze Dramatycznym, jest przeróbką sceniczną, dokonaną przez samego autora - jego powieści pt. "Gubernator", za którą Warren otrzymał w 1947 r. nagrodę literacką Pulitzera.
Przeróbka sceniczna "Gubernatora" (który ukazał się w przekładzie polskim w 1960 r.) z natury rzeczy kondensuje zarówno akcję, jak i problematykę powieści. W tym uproszczeniu jednak, pomijając rozwidlenie psychologii bohaterów, wysuwa się na czoło najistotniejsze zagadnienie powieści: załamanie się moralnej postawy człowieka w kleszczach zorganizowanych sił społecznych, które go urabiają na swoją modłę. W stosunkach kapitalistycznych, a w szczególności amerykańskich sprawa ta nabiera tragicznej wyrazistości konturów. Ma ona jednak i szersze podłoże ludzkie - zasięgi wpływów, protekcji, sitwy, zależności, nadużyć w sprawowaniu władzy. Taką historię porastania w piórka i nadużyć władzy skromnego urzędnika prowincjonalnego, wyniesionego na stanowisko gubernatora stanu - przedstawia Warren w swej sztuce. Osnuta jest ona na kanwie pośmiertnej, epicznej niejako relacji, a raczej oskarżenia uczestnika i ofiary zdarzeń. W szeregu obrazów narzuca on tragiczne zygzaki kacyka gubernatorskiego,uwieńczone już po jego śmierci ufundowaniem szpitala, mającego służyć obrabowanej przez gubernatora - społeczności. Tak to ze zła nawet rodzić się może filantropijne dobro, jakby nas rad przekonać optymistycznie autor, mający oczy szeroko otwarte na wszystkie przejawy deprawacji społecznej i beznadziejnej pozornie walki uczciwości z przemocą panującego bezprawia.
Sztuka jest nie tylko obrazem rozkładu i zepsucia, lecz i bolesną obroną wartości człowieka, miażdżonego w trybach społecznej i państwowej maszynerii. Zaryzykowałbym przesadnie może sformułowaną tezę, że nie sztuka sama i jej problematyka stoi w centrum uwagi widza na tym przedstawieniu, lecz jej bogata, choć skromna w środkach, zaskakująca odkrywczymi pomysłami inscenizacja i reżyseria Ludwika Renego i świetna gra aktorów.
Na czoło wykonawców wysuwa się Jan Świderski w roli Gubernatora. Od początkowego zahukanego skromnisia, przez wszystkie etapy żądnego władzy i zachłystującego się nią ostatecznie dygnitarskiego rekina, nie pozbawiając go jednak rysów ludzkiego cierpienia i zadumy - Świderski stworzył prawdziwe arcydzieło gry aktorskiej. Z pozostałych wyrównanych i poprawnie wykonanych ról wyróżnić się godzi: Edmunda Fettinga w bogatej roli dwojącego się i trojącego dziennikarza Burdena, Stanisława Wyszyńskiego w roli ironizującego Profesora, Józefa Duriasza w konsekwentnie utrzymanej masce stałego w nienawiści chirurga Stantona, Bolesława Płotnickiego jako "nieposzlakowanego" Sędziego i doskonałą, miniaturową niejako kreację Aleksandra Dzwonkowskiego w roli szantażysty Freya.