Bal z Goldonim
Sylwestrowa premiera w Teatrze Współczesnym była nie tylko znakomitą zabawą. Zaproponowano nam również pouczającą podróż do źródeł współczesnej europejskiej komedii. Publiczność nagrodziła "Łgarza" Carla Goldoniego rzęsistymi oklaskami.
Przypomnijmy: Goldoni pojawia się na scenie Współczesnego po kilkuletniej zaledwie przerwie. Parę lat temu widzowie oklaskiwali "Awanturę w Chioggi".
Ostatnie przedstawienie tego teatru w 1998 r. - od kilku sezonów zadającego widzom trudne pytania o kondycję człowieka pod koniec mijającego stulecia - jest uroczym teatralnym bibelotem, dziełem nasuwającym skojarzenie z filigranowymi figurkami z miśnieńskiej porcelany.
Spektakl przygotował Giovanni Pampiglione, włoski reżyser, od lat związany z naszym krajem. To jego kolejna realizacja "Łgarza" - włoskiej komedii XVIII stulecia.
Pampiglione przypomina, że Goldoni dokonał ważkiej reformy teatru. W miejsce tradycyjnej commedia dell`arte zaproponował komedię charakterów. Ten przełom widać w przedstawieniu. Mamy oczywiście tradycyjne postaci dell`arte: Arlekina, Colombinę, Brighellę, Pantalone, które noszą tradycyjne kostiumy (Arlekin i Brighella mają na twarzach maski), poruszają się w uświęcony tradycją sposób, wykonują konwencjonalne ruchy. Ale ten świat dell`arte zostaje wzbogacony o bardziej indywidualny rysunek postaci. Te zyskują własne oblicza. Pampiglione pokazuje koegzystencję obu teatralnych światów. Przypomina, że w minionych epokach wszelkie przewroty artystyczne dokonywały się stopniowo - na starych pniach ukazywały się nowe pędy.
"Łgarz" dowiódł jeszcze raz najwyższej artystycznej formy zespołu stołecznego Teatru Współczesnego, który potrafi nie tylko realizować subtelne, psychologiczne zadania aktorskie, ale umie też bawić się teatralną formą. Komplementowanie wykonawców wymagałoby przepisania całego afisza, a listę pochwał należałoby rozpocząć od kolejnej świetnej roli Krzysztofa Kowalewskiego. Jako Doktor Balanzoni wykorzystał on wszystkie komiczne możliwości - od błyskotliwie i wartko poprowadzonego dialogu, poprzez tak lubiane przez widzów aktorskie gierki (publiczność bawiła się sceną, w której Doktor siłą niemal powstrzymuje rękę gotową sprać swoje córki oraz ich zalotnika), po sposób chodzenia - ten aktor o imponującej sylwetce porusza się po scenie tak, jakby nic nie ważył, płynie przez nią niczym lekki cumulus. Kowalewski jest aktorem o niezwykłej vis comica, poddanej żelaznej artystycznej kontroli. Jego komizm, nie noszący na sobie cienia aktorskiej szarży, każe myśleć o nim jako o następcy wielkich polskich komików, których galerię otwiera sam Alojzy Żółkowski.
Swój wielki talent komediowy pokazały Agnieszka Suchora (Rozaura) i Ewa Gawryluk (Colombina). Piotr Adamczyk jako tytułowy łgarz Lelio i Jacek Rozenek występujący jako nieśmiały Florindo jeszcze raz przekonali, że młodym aktorom Teatru Współczesnego trzeba się przypatrywać uważnie i z życzliwością.
Drugi już raz w ciągu dwóch ostatnich miesięcy, po "Dialogus de Passione", oglądamy w Warszawie scenograficzną pracę Jana Polewki. Krakowski scenograf zaprojektował do "Łgarza" wspaniałe weneckie kostiumy - przypominają kawalerów i damy, przechadzających się na obrazach Visentiniego w cieniu wspaniałej barokowej architektury.
Sylwestrowa premiera we Współczesnym każe wierzyć, że dominujące ostatnio mody na brutalność i estetykę śmietnika przeminą.