Artykuły

Zielona Góra dla dzieci: śmierć, której się nie boimy

"Dziewczynka z zapałkami" w reż. Przemysława Jaszczaka w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Karolina Obszyńska w Teatraliach.

Sylwestrowa, mroźna noc okazała się dla Róży, bohaterki zielonogórskiego spektaklu Przemysława Jaszczaka, bolesną lekcją życia. Dziewczynka doświadczyła uczucia tęsknoty i samotności, poznała gorzki smak otaczającej ją obojętności i przeraźliwego zimna, aby wreszcie zetknąć się ze śmiercią. Oś fabularna premiery spektaklu dla dzieci w Teatrze Lubuskim wydaje się znajoma, niemal jak "Dziewczynka z zapałkami".

Główna myśl z Andersenowskiej baśni zostaje w interpretacji Jaszczaka zachowana - tytułowa Dziewczynka (Joanna Wąż) nie może sprzedać zapałek, bo otaczają ją niewrażliwi na cierpienie ludzie, aż w końcu zamarza i odchodzi do nieba. Zmienia się natomiast język, poprzetykany tu i ówdzie dygresjami rodem ze współczesności, co pozwala małym widzom utożsamić się ze światem bajki, wejść w głąb niego i pozwolić przekonać się do refleksji Przemysława Jaszczaka (nad scenariuszem czuwała Magda Żarnecka). A te, nawet z fabuły tak smutnej bajki, udaje się wydobyć dzięki przemyślanym środkom teatralnym. Reżyser trudny temat łagodzi przyjazną formą - podkreśla istotę tematu śmierci, ale podaje go w sposób lekki, pozbawiony patosu, momentami nawet karykaturalny. Przemawiają za tym, poza językiem dramatu, również rozwiązania scenograficzne (to koncepcja Magdy Bieleckiej), które miejsce życia po śmierci obrazują jako bajeczne, pozostające w sferze skojarzeń z niebiańskim spokojem. Trzy występujące w przedstawieniu postaci, kiedy nie pełnią ról narratorek spektaklu, używają form lalkowych - wielkich głów, które noszą znamiona ich najbardziej determinujących cech, podobnie jak kostiumy.

Śmierć (Karolina Honchera) zostaje spersonalizowana , przedstawiona jako kobieta w błękitnej, dopasowanej sukience, rezolutna i konsekwentna. Można z nią pożartować, zrobić sobie "selfie" z zaświatów, poprosić o przysługę. Początkowo przeraża jej wszechmoc i przywilej odbierania życia jednym strzałem (Śmierć nie nosi przy sobie legendarnej kosy, a życie Babci kończy gestem imitującym strzał z pistoletu), ale w toku wydarzeń odsłania zupełnie inną, przyjazną naturę. Choć sumiennie realizuje swoje zadania, to, niemal jak Woland Bułhakowa - "wiecznie czyni dobro", dlatego tak niechętnie zabiera ze sobą Różę.

Ale Śmierci nie pozostaje nic innego, jak spełnić swoją rolę, bo Dziewczynka nie ma woli walki. Przedwcześnie straciła ukochaną mamę, w końcu też babcię, i wychowuje się według zasad despotycznego ojca (tego poznajemy dzięki udanym projekcjom - również autorstwa Magdy Bieleckiej). Jest odważna i ciekawa świata (także kostium dziewczynki, żółty, energetyczny płaszcz, determinuje jej zachowania - radość, chęć do życia, dziecięcą ufność), ale kiedy umiera jej babcia przestaje dostrzegać uroki otaczającego świata.

Róża jest nośnikiem informacji o cechach społeczeństwa - przede wszystkim - braku wrażliwości. Przechodnie potykają się o nią, ale nie zauważają jej cierpienia. Osamotniona dziewczynka zamarza, ale moment jej śmierci nie jest tak przygnębiający, jak można by było się tego spodziewać, znając baśń Andersena. Róża traktuje śmierć jako powrót do ukochanej babci - dlatego ich spotkanie to wzruszający moment, któremu bliżej raczej do konwencji happy endu, bo pokazuje, że śmierć czasem bywa ratunkiem. Co więcej, paradoksalnie życie na niej się nie kończy.

Babcia łączy w sobie cechy podręcznikowej babci - mistrzyni gotowania, w grubym, połatanym swetrze, niezwykle opiekuńczej, kochającej swoją wnuczkę kobiety - z kilkoma niekonwencjonalnymi atutami, które zaskakują i na pewno przypadną do gustu małej publiczności. Babcia potrafi bowiem zażartować, użyć kilku co bardziej siarczystych (ale nadal cenzuralnych) zwrotów, a jeśli trzeba, przekupić anioła do złamania regulaminu - słowem - to wymarzona babcia XXI wieku. Anna Chabowska odgrywa swoją rolę z dużą dozą poczucia humoru i aktorskiej precyzji, co czyni Babcię skończoną kreacją, pełną ciepła i zadziorności, ale też wywołującą wzruszenie.

Zielonogórska inscenizacja "Dziewczynki z zapałkami" trafi do młodszych widzów - oswoi trudny temat, pokazując naturalną kolej rzeczy, zmotywuje do realizowania marzeń i uświadomi, jak duże konsekwencje ponoszą ci, którzy nie podejmują walki. Ale również dorosła publiczność doświadczy tu chwil wzruszenia i przypomni sobie o tym, co w życiu jest najważniejsze. To zrealizowana z pomysłem i poczuciem humoru inscenizacja, spójna w formie i treści, przełamująca temat tabu w nienachalny sposób. Śmierć, jeśliby ją subtelnie wyśmiać, przestaje straszyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji