Artykuły

UWAGA, UWAGA! Nosorożce szarżują!

Oczekiwana z takim za­interesowaniem sztuka jed­nego z czołowych przed­stawicieli awangardy w teatrze,E.Ionesco, okazała się wcale nie tak groźną,z formalnego punktu widzenia - "figuralną" kompozycją o zupełnie określonej i sensownej,choć niekoniecznie jednoznacznej intencji myślowej.

Jest to świetna w swym deli­katnym rysunku satyra społeczna na wszelkie schematy myślowe poddającej się zaraźliwym suge­stiom zbiorowości ludzkiej,po­traktowanej z drapieżną ironią wybrednego indywidualisty. Kla­sycznym przykładem takiej zarazy,która z mniejszości nagle ro­bi większość,a nawet "totalną" całość i ludzi przedzierzga w roz­szalałe pod wpływem fanatyzmu stado nosorożców - był hitleryzm. Cała gromada bohaterów bądź w różnych,bądź w podobnych sytuacjach - jak nakręcone po­zytywki powtarza te same słowa, zaświadczając o swym automatyz­mie i gotowości poddania się ja­kiejkolwiek,choćby najgłupszej,byle zbiorowej sugestii. Wytwarza się szereg uderzają­co komicznych "jednakowości" gdy wszyscy,poza indywiduali­stycznym i przekornym bohaterem Berengerem,na widok przebie­gającego nosorożca - jak płyta, która się zacięła,powtarzają sło­wa "Coś podobnego!",jakby nie było żadnej innej możliwości rea­gowania na to zjawisko.

Jak na nasze demokratyczne czasy i próby różnicowania psychologii zbiorowej stwier­dzić trzeba,że w sztuce Ionesco uderza i trochę razi wyczuwalny arystokratyzm duchowy autora,patrzącego no zbiorowość ludz­ką niemal oczyma Nietzschego - jako na tych,których "o wiele za wiele", przeciwstawiając im tylko pełną pogardy dla tłumu - wybraną i sobiepańską jed­nostką. Podkreślić się godzi,że nie tylko jednostki,historycznie biorąc opierały się i opierają faszyzacji społeczeństwa,lecz grupy społeczne i klasy,które padają ofiarą szarży trójpalczastych kopyt wszelkiego rodzaju nosorożców. Obraz więc Ionesco - celny i wyrazisty w szczegółach,zniekształca obraz rzeczy w pers­pektywie czasu, nadając mu cha­rakter wybitnie jednostkowego, indywidualistycznego protestu,co osłabia zasięg społeczny dzieła. Są co prawda w sztuce i za­wiązki satyry o charakterze ogól­niejszym - satyry na psychozę opinii, dogmatyzmu pojęć uzna­nych za obowiązujące w danym układzie stosunków - grupowych,zawodowych i innych. Ten szerszy zasięg sztuki okupiony jest jed­nak nadmiernym rozrostem cza­sami dość jałowego(obok świet­nych miejsc innych)dialogu, powtórzeń,nużących dłużyzn,które utrudniają dostęp do żywych,cię­tych i celnych partii sztuki,osła­biając jej działanie na widza.

Reżyserii Wandy Laskowskiej,mimo dokonania skutecznych cięć w sztuce,nie udało się w pełni pozbawić jej tego obciążającego balastu. Nie wyzyskano również w pełni wskazówek inscenizacyj­nych autora,które by wzmocnić mogły siłę działania sztuki. W związku z tym całość tego efek­townego,ciekawego i błyskotli­wego utworu wywołuje wrażenie pewnego niedociągnięcia. Ale ładunek satyry społecznej sztuki jest mimo to dość silny,by oddziałać zaraźliwie na widza choć przyznać trzeba,że widzowi polskiemu, obznajmionemu zbyt dobrze z obyczajami nosorożców,nie zawsze "do śmiechu jest" z tych śmiesznych niby sytuacji. Widzieliśmy nie tylko koty jako ofia­ry szarży nosorożców.

JAN ŚWIDERSKI w roli "ostatniego" człowieka w tym świecie potworów ukazał nieprzebrane bogactwo i skalę swych środków wyrazu. Maska aktora w każdym momencie zmiennych przeżyć bohatera kształtuje się dowolnie i inaczej,osiągając formę maksymalnej wy­razistości. Na Wiesławie Gołasie w roli Jana,przyjaciela Berengera,w pierwszym obrazie zaciążyła pew­na rutyna i maska aktora ko­micznego,niezupełnie licująca z dętą powagą kreowanego buffona,lecz w następstwie - prze­dzierzgnięcie się w nosorożca by­ło rozegrane z całą swobodą artysty,świadomego celności swych środków działania. Dużo uroku,wdzięku,opanowa­nia i miary włożyła w swą rolę Daisy - Lucyna Winnicka. Przed­niego gatunku komizm fanatyka dogmatu i drętwego frazesu wy­raził Stanisław Gawlik w roli Bo­tarda. Rutynowana powaga speca od sprawowania obrzędów i przeka­zywania laikom absurdalnych "objawień" cechowała Czesława Kalinowskiego w roli Logika,wy­wołując żywy oddźwięk na wi­downi. Stanisław Jaworski z ru­tyną urzędującego naczelnika kreował "porządnego" kandydata na "porządnego" nosorożca -Pana Motylka.

Skromna i celowa,częściowo abstrakcyjna scenografia Andrze­ja Sadowskiego,zatrąca o ref­leksy "sceny narastającej". Ca­łość, mimo pewnych zastrzeżeń - efektowna,godna zobaczenia i przemyślenia.

Wdzięczność się należy Ada­mowi Tamowi za przyswojenie językowi polskiemu tej ciekawej pozycji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji