Artykuły

Aktorka z innego świata

W filmie wyraźniej niż w teatrze widać twarz aktora. Używając fachowego terminu, można powiedzieć, że kamera lubi Szaflarską, zwłaszcza jej piękne oczy. W tych oczach widać charakter nie aktora, lecz człowieka: dobroć, ciepło, życzliwy stosunek do otaczającego świata. Coś z siebie daje granym bohaterkom, każdą jest w stanie zrozumieć i obronić - pisze Zdzisław Pietrasik na swoim blogu.

Jeżeli kocha się zawód, to człowiek jest szczęśliwy - mówiła Danuta Szaflarska w biograficznym filmie Doroty Kędzierzawskiej "Inny świat". Ona aktorstwo kocha miłością wielką i zawsze może liczyć na wzajemność.

Dzisiaj trudno uwierzyć, że można było zostać gwiazdą w czasach przedtelewizyjnych, w dodatku w szarej powojennej rzeczywistości, kiedy ludzie mieli podstawowe problemy egzystencjalne, kin zaś w Warszawie było niewiele. A przecież Danuta Szaflarska została gwiazdą w najściślejszym znaczeniu tego słowa, i to niemal z dnia na dzień.

"Zakazane piosenki" (1947), a wkrótce potem "Skarb" (1949) - uczyniły z niej aktorkę podziwianą i uwielbianą. Kiedy w "Piosenkach" dowiedziawszy się o śmierci bliskiej osoby, łkała, mówiąc: "Ja nie płaczę, ja śpiewam", widownia płakała wraz z nią. W obu filmach partnerował aktorce Jerzy Duszyński, nic dziwnego, że wielu widzów wierzyło, iż są małżeństwem także w życiu prywatnym. Oboje byli jakby z innej, lepszej rzeczywistości, trochę z kina przedwojennego, trochę z Hollywoodu. Grali jednak już nowocześnie, bez teatralnych szarż charakterystycznych dla gwiazd kina sprzed 1939 r.

Po paru latach, kiedy zapanował w kinematografii socrealizm, nie mieli po co pokazywać się na dużym ekranie. Szaflarska w roli dzielnej traktorzystki? No, jednak trudno sobie wyobrazić, nie ten typ urody. Gdyby nie gwałtowne zmiany ustrojowe, które sprowadzały kino do funkcji propagandowych, z pewnością kariera aktorska Szaflarskiej potoczyłaby się inaczej. Szkoda, że nie zobaczyliśmy filmów, w których mogłaby zagrać.

To są jednak tylko westchnienia widza, wielbiciela talentu aktorki, która sama nie miała nigdy zamiaru rozpamiętywać tego, co mogłoby być, a nie było. Po prostu robiła jak najlepiej to, co robić mogła. Jeżeli nie grała w filmie, to występowała w teatrze, z wielkim powodzeniem, udowadniając, iż nie ma podziału na aktorów teatralnych i filmowych.

W filmie pokazała się niedawno - w "Pokłosiu" Władysława Pasikowskiego, wygłaszając przejmujący monolog. W teatrze gra cały czas, od kilku lat zatrudniona jest na stałe w TR Warszawa, teatrze skupiającym młodych, poszukujących twórców. Idealne wprost miejsce dla Szaflarskiej, która w takim towarzystwie zawsze czuła się świetnie. Najświeższy dowód to filmowa wersja sztuki Doroty Masłowskiej "Między nami dobrze jest" w reżyserii Grzegorza Jarzyny.

W filmie wyraźniej niż w teatrze widać twarz aktora. Używając fachowego terminu, można powiedzieć, że kamera lubi Szaflarską, zwłaszcza jej piękne oczy. W tych oczach widać charakter nie aktora, lecz człowieka: dobroć, ciepło, życzliwy stosunek do otaczającego świata. Coś z siebie daje granym bohaterkom, każdą jest w stanie zrozumieć i obronić. Nie zawsze przecież grała postacie do zakochania, ale widz zawsze miał wrażenie, że z kimś takim chciałby się spotkać, porozmawiać, zwierzyć mu się ze swoich kłopotów i strachów. Gdyby powstał w Polsce ranking aktorów najbardziej lubianych, Szaflarska znalazłaby się pewnie na pierwszym miejscu.

Do bycia takim aktorem nie przygotowują szkoły teatralne, lecz życie. We wspomnianym dokumencie Kędzierzawskiej Szaflarska snuje z uśmiechem opowieść biograficzną - urodziła się we wsi Kosarzysko koło Piwnicznej - która zmienia się w "film jednego aktora", jak pisano, opowiadający niemal cały XX wiek, włącznie z ostatnią wojną i graną w realu rolą łączniczki w Powstaniu Warszawskim. A przy tym żadnego kombatanctwa ani narzekania na "złe czasy", dawniejsze bądź dzisiejsze. Za to dużo ciepłego humoru. Wprawdzie aktorka pochodzi, jak sugerował tytuł filmu, z "Innego świata", ale we współczesnym czuje się jak u siebie. Co w wersji śpiewanej zabrzmiało: "Wesołe jest życie staruszki".

Trochę nie wypada wypominać, iż ta wciąż obecna na scenie zapracowana aktorka kończy właśnie 100 lat. Szanowna, droga Jubilatko. Przede wszystkim dużo zdrowia!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji