A gdzie żywy teatr?
Mam marzenie, aby w ramach swojej misji telewizja zafundowała uczniom prawdziwą wizytę w prawdziwym teatrze, a po spektaklu spotkanie z aktorami, reżyserem oraz zwiedzanie teatru. Wszystkie koszty związane z wizytą powinna pokryć telewizja. Podkreślam - wszystkie koszty. Dlatego wolałbym, aby tzw. teatr szkolny TVP uwzględniła w swojej ramówce, a nie w jakichś akcjach - pisze Zenon Imbierowski, były dyrektor OSW im. L. Braille'a w Bydgoszczy.
Ostatnio dużo mówi się o akcji telewizji polskiej "Teatr w szkole", dzięki której za pomocą internetu uczniowie mogą oglądać sztuki teatralne przygotowane specjalnie dla dzieci i młodzieży.
Akcja ta ma swoje plusy: uczniowie przed kamerami chwalą TVP. Mówią, że dzięki telewizji teatr przez internet dotarł do szkoły; inni, że nigdy nie byli w teatrze, a teraz dzięki TVP mogą zobaczyć ciekawe przedstawienia.
Ja natomiast widzę pewne minusy tej sztandarowej, akcyjnej działalności TVP. Jakie? Mam marzenie, aby w ramach swojej misji telewizja zafundowała uczniom prawdziwą wizytę w prawdziwym teatrze, a po spektaklu spotkanie z aktorami, reżyserem oraz zwiedzanie teatru. Wszystkie koszty związane z wizytą powinna pokryć telewizja. Podkreślam - wszystkie koszty.
Dlatego wolałbym, aby tzw. teatr szkolny TVP uwzględniła w swojej ramówce, a nie w jakichś akcjach. Telewizja Polska powinna natomiast przekazać małym wiejskim szkołom środki finansowe na organizację ciekawych wycieczek przedmiotowych, w programach których pojawią się wizyty w teatrze, w filharmonii, muzeum techniki i tak dalej.
Wiem, że marzenia się spełniają, a więc biegnę na pocztę zapłacić abonament RTV, aby pomóc telewizji spełnić marzenia dzieci i młodzieży. Te prawdziwe, a nie tylko te przez internet. Sztuczna choinka nigdy nie zastąpi tej żywej, pachnącej, z leśnej plantacji Pana Leśniczego.
Zenon Imbierowski, były dyrektor OSW im. L. Braille'a, Bydgoszcz