Artykuły

Swinarski i antysemityzm

Śledziłem relację ze zorganizowanego 15 stycznia w Instytucie Teatralnym w Warszawie "zdarzenia performatywnego" "Nie-Boska. Powidok". Przede wszystkim intrygowało mnie, w jaki sposób realizatorzy niedoszłego spektaklu "Nie-boska komedia. Szczątki" w Starym Teatrze w Krakowie zamierzali zdemaskować Konrada Swinarskiego jako antysemitę z powodu ukazania Przechrztów jako zarazem Diabłów, ukrywających rogi i pejsy pod czapkami frygijskimi, w krakowskiej inscenizacji dramatu Zygmunta Krasińskiego z 1965.

Oczywiście, nie jest prawdą, jak utrzymywano, broniąc owego przedsięwzięcia, że dopiero książka Marii Janion "Bohater, spisek, śmierć" zwróciła uwagę na antysemicki wydźwięk sceny z Przechrztami w "Nie-Boskiej", bo wzbudzała ona zawsze kontrowersje w teatralnych realizacjach, począwszy od krakowskiej prapremiery z 1902. Była pomijana, tonowana albo eksponowana, zwłaszcza gdy po roku 1917 nabrała nowych znaczeń wraz z masowym akcesem Żydów do ruchu komunistycznego. Swinarski jako pierwszy się z nią zmierzył w PRL-u i po Zagładzie. Dość, że recenzent "Trybuny Ludu", Jan Alfred Szczepański, który wcześniej sprzeciwiał się graniu "Nie-Boskiej" ze względu na zawarte w niej "silne elementy rasistowskie, wyprzedające pewne formy antysemityzmu mieszczańskiego, nawet w jego faszystowskim wyolbrzymieniu", w pełni zaakceptował rozwiązanie Swinarskiego służące kompromitacji historiozofii Krasińskiego. Ponadto już w roku 2009 Remigiusz Brzyk i Tomasz Śpiewak przygotowywali w Teatrze Nowym w Łodzi spektakl pomyślany jako dekonstrukcja "Nie-Boskiej", zwłaszcza zaś epizodu z Przechrztami biorącymi udział w antychrześcijańskim spisku, jako jednego ze źródeł rodzimego antysemityzmu.

Obrońcy Swinarskiego z kręgu krakowskich aktorów starszego pokolenia w trakcie walki o przerwanie prób spektaklu "Nie-boska komedia. Szczątki" poprzestali na przypomnieniu, że reżyserował on w Izraelu, więc raczej nie mógł być antysemitą. Rzeczywiście, w latach 1965-1966 Swinarski zrealizował trzy przedstawienia w Tel Awiwie: "Kartotekę" Taduesza Różewicza, "O mój tato, biedny tato..." Arthura Kopita i "Hamleta". Ale wcześniej wyraziście zademonstrował swój stosunek do Zagłady. W listopadzie 1958 w Berlinie Zachodnim wystawił kronikę warszawskiego getta "Bez pomocy anioła" napisaną przez Thomasa Christopha Harlana, syna Yeita, reżysera nazistowskiego filmu "Żyd Suss". W "Ich selbst und kein Engel" epizody z dziejów getta w Warszawie - od założenia do stłumienia powstania i likwidacji - odgrywali członkowie izraelskiego kibucu. W kronice ukazani zostali Prezes Junderatu (nazywający się jednak Jakub Rubiner, a nie Adam Czerniakow), jego żona prowadząca sierociniec, dwaj policjanci żydowscy, właściciel i pracownik piekarni, tragarze zwłok i przedwcześnie dojrzałe dzieci. W jednej ze scen trzy sekretarki Judenratu przy pomocy radiostacji błagały Piusa XII o ratowanie Żydów. Była to niejako zapowiedź "Namiestnika" Rolfa Hochhutha powstałego pięć lat później.

W lipcu 1960 Swinarski w Teatrze Żydowskim w Warszawie zainscenizował dla odmiany "Strach i nędzę Trzeciej Rzeszy", dopełniając dramat Bertolta Brechta fragmentami kroniki Harlana i filmami dokumentalnymi o Zagładzie. W spektaklu wystąpili tak wybitni aktorzy jidyszowi jak Ida Kamińska, grająca niearyjską Żonę, czy Abraham Morewski. Kamińską zresztą Swinarski w maju 1962 wprowadził na polską scenę obsadzając w roli Otylii, matki bankierskiego rodu, we "Franku V" Friedricha Durrenmatta w Dramatycznym w Warszawie.

W 1967 w rozmowie ze Zbigniewem Raszewskim poświęconej jego opisowi "Nie-Boskiej" Swinarski napomknął, że w Starym Teatrze w trakcie prób "Woyzecka" Georga Biuchnera katolicy spośród aktorów rozpętali dyskusję wokół kwestii "Wysikajmy się na krzyż, może jaki Żyd umrze". "Pół godziny dyskutowali nad tym, czy godzi się mówić ze sceny" pierwszy człon zdania, ale "żaden nie zastanowił się", czy należy wygłaszać drugi. Nieprzypadkowo w przeniesionym w realia galicyjskie "Woyzecku" pojawił się karykaturalny Żyd-handlarz z pejsami. Przewrotną odpowiedzią Swinarskiego na przejawy antysemityzmu z 1968 byli z kolei "Sędziowie" w Starym, skądinąd po raz pierwszy wystawieni wtedy na scenie zawodowej po wojnie. A Swinarski w roku 1974 nakręcił jeszcze film telewizyjny oparty na tejże tragedii Stanisława Wyspiańskiego.

Witold Mrozek, z powodów ideologicznych zmuszony bronić projektu "Nie-boska komedia. Szczątki", w sprawozdaniu ze spotkania w Instytucie Teatralnym na łamach "Gazety Wyborczej" posłużył się więc dialektyką. Przyznał wprawdzie, że zarzucanie antysemityzmu Swinarskiemu jest bezpodstawne i wbrew wcześniejszym doniesieniom zapewniał, iż nie było ono celem niezrealizowanego przedsięwzięcia. Lecz równocześnie zasugerował, że ironicznie potraktowane przez Swinarskiego negatywne wyobrażenia Żydów w inscenizacji dramatu Krasińskiego mogły przyczyniać się do umacniania antysemityzmu w PRL-u, gdzie "dawne demony miały zaraz się obudzić". Chociaż kampanię antysyjonistyczną w 1967 prowadziła partia komunistyczna w rezultacie reorientacji polityki zagranicznej Związku Sowieckiego po zwycięstwie Izraela nad państwami arabskimi w wojnie sześciodniowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji