Artykuły

Lubiewo? Stara, to już nie wróci!

"Lubiewo" oparte na głośnej po­wieści Michała Witkowskiego to spektakl bezkompromisowy, miejscami wulgarny, ale także inteligentny i celnie komentujący rzeczywistość.

Czy artyści z krakowskiego Teatru Nowego nie odczytali "Lubiewa" zbyt literalnie? Ile na scenie literatury, ile teatru? A może każde inne ujęcie tego tekstu sprawiłoby, że spektakl, owszem, byłby nadal wulgarny, ale już nieinteligentny?

Na scenie porozwieszane ubrania, pośrodku kanapa, nad nią święty obrazek. Wkra­czamy w prywatny, intymny świat Patrycji i Lukrecji. Z głoś­ników dochodzi głos Krystyny Czubówny chłodno czytający tekst o życiu homoseksualistów. Dyskurs teoretyzujący i na­ukowy nijak ma się jednak do tego co widzimy. Życie głównych bohaterek pełne jest emo­cji, koloru i odgrywania samego siebie. Kpią z poprawności politycznej i współczesnych gejów, którzy, ich zdaniem, nijak pasują do światka, w którym one żyły trzy dekady temu. Dziś homo­seksualiści wychodzą na ulicę, domagają się praw. Nie to co kie­dyś. Brakuje atmosfery skan­dalu, znikło poczucie robienia czegoś nieprzyzwoitego. "Boże Bożenka, to se ne vrati"- jak ma­wiają. Spektakl dotyka prawd uniwersalnych, powrotów do lat młodości, tęsknoty za nieży­jącymi przyjaciółmi, starości i prób zatrzymania dawnych czasów na własnych kilku me­trach kwadratowych.

Postaci są wiarygodne. Śmie­jemy się z ich opowieści, choć nie zawsze jest do śmiechu. Ich hi­storia jest wykluczona z tego co jawne i publiczne. Świetną decy­zję podjął reżyser Piotr Sieklucki, by tak rozporządzić przestrzenią, by sugerowała ten trop. Tony ubrań, niewiele miejsca i zama­szyste ruchy postaci ogranicza­jące miejsce. Historia jest niedo­stępna, przeładowana, dusi się sama w sobie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji