Artykuły

Warto zapamiętać jego twarz

Jeśli wybieracie się pod koniec stycznia do Krakowa, koniecznie zobaczcie w Teatrze Starym spektakl "nie-boska komedia. Wszystko powiem Bogu!" słynnego teatralnego duetu Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego. Jedną z ról gra tam 26-letni częstochowianin RADOMIR ROSPONDEK.

Aktorska droga Radomira Rospondka na sceny takich teatrów, jak Stary, IMKA, Rozrywki czy Łaźnia Nowa była długa. Niejeden by się poddał. On nie. Dlaczego?

- W zasadzie nie wiem. Ale jak sobie zadałem to pytanie, doszedłem do wniosku, że to po prostu nie wchodziło w grę. Nigdy - mówi 26-latek, absolwent wrocławskiej filii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie.

Jak to często bywa, jego przygoda z aktorstwem rozpoczęła się już w dzieciństwie. - Działałem w kółkach recytatorskich. Dzieci to lubią. Poważniej zaczęło się na zajęciach w Młodzieżowym Domu Kultury [dziś Miejski Dom Kultury] prowadzonych przez panią Kasię Kasperkiewicz. Miałem wtedy 13 lat i to było to dla mnie pierwsze starcie z dużą publicznością. Na przygotowywane przez nas bajki i spektakle mikołajkowe przychodziło po 400 osób - wspomina Rospondek.

Gdyby nie Grupa pod Wiszącym Kotem...

Potem przyszły licealne czasy w częstochowskim Koperniku i działającej tam Grupie pod Wiszącym Kotem, którą od lat prowadzi nauczycielka języka polskiego Beata Gendek-Barhoumi.

- Dziś jesteśmy w stałym kontakcie. Myślę, że dla nas obojga to przyjacielska relacja, a nie taki zwyczajny kontakt z panią profesor z liceum. Radek jest osobą, która potrafi dostrzec pracę innych. Zawsze gratuluje nam sukcesów. Nie zapomina o naszej grupie, choć minęło już kilka lat od jego matury. Uczestniczy w spotkaniach, wspiera, motywuje. Wie, że to dla mnie ważne - zaznacza polonistka.

- Gdyby nie pani profesor, nigdy nie pomyślałbym poważnie o aktorstwie, o tym, że mogę zdawać do szkoły teatralnej. To jej zasługa - podkreśla młody aktor. - Graliśmy Szekspira od "Hamleta" po "Sen nocy letniej". Równolegle uczestniczyłem w ruchu recytatorskim. W drugiej klasie zdobyłem wyróżnienie na finale Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego w Gdyni, później drugie miejsce. I tak zacząłem jeździć po całej Polsce, mówiąc prozę i wiersze - dodaje.

Seria mocnych kopniaków od życia

Maturę zdawał w 2007 r. Zaraz po niej przyszły pierwsze egzaminy do szkoły teatralnej i pierwsze "kopniaki od życia". Już na początkowym etapie odpadł we wszystkich czterech uczelniach, do których złożył dokumenty. Mimo poczucia "totalnego stracenia" nie zniechęcił się do aktorstwa. Zapisał się do Policealnej Szkoły Aktorskiej ART-PLAY Doroty Pomykały i Danuty Owczarek działającej na Śląsku, która przygotowuje słuchaczy do egzaminów do szkoły teatralnej. Tam zajęcia odbywały się w weekendy, a czas od poniedziałku do piątku Rospondek spędzał na studiowaniu historii w częstochowskiej Akademii im. Jana Długosza. Po roku znów podszedł do egzaminów.

- Odpadłem w Krakowie i Łodzi, ale przeszedłem do drugiego etapu w Warszawie. Do Wrocławia nie zdawałem, ponieważ pierwszy etap pokrywał się tam z drugim w Warszawie. Postawiłem na Warszawę. Nie zdałem, widać nie jestem typem warszawskim. Jednak nie zwalam winy na szkołę, egzamin nie poszedł mi wtedy najlepiej. Gdy dziś patrzę na tamte wydarzenia, widzę, jaki byłem niedojrzały. Chyba dobrze się stało, to nie była jeszcze moja pora - podsumowuje częstochowianin.

Gdy podchodził do egzaminów po raz trzeci, nikomu nie mówił, gdzie zdaje i dokąd jedzie. Nie chciał telefonów, słów otuchy. - Chciałem się z tym zmierzyć sam. Wrocław był dla mnie ostatnia szansą. Wstąpiła we mnie jakaś nowa energia i zdałem pierwszy etap. Jak burza. Potem drugi i okazało się, że mnie przyjęli. Tam wyniki są ogłaszane są w bardzo uroczysty sposób, pani dziekan wyczytuje nazwiska. Gdy usłyszałem swoje, byłem bardzo zdziwiony. To było niesamowite - opowiada. - Zostawiłem historię, wziąłem dziekankę. Asekurowałem się. Cały czas miałem poczucie, że szybko mnie wyrzucą. Na pierwszym roku szkoła mnie przygniotła. Jest potwornie dużo zajęć, także w weekendy. Jak nie zajęcia, to próby. Nie mogłem jeździć do domu. Niemal cały czas byłem na uczelni, sypiałem na korytarzu. Nie myślałem, że tak to będzie wyglądało. Na roku było 19 osób, byłem przekonany, że mnie wyrzucą podczas pierwszej sesji. Nie przeszły jej trzy osoby. Zostało nas 16. I wtedy nastąpił przełom, piątki na sesjach. Łapię byka za rogi i nie puszczam go już do końca - wspomina aktor.

Hardcorowe spektakle, debiut przed kamerą i lot do Monachium

W 2008 r. szwedzki reżyser Magnus von Horn odwiedził studio ART-PLAY. Szukał młodego chłopaka do roli w etiudzie filmowej "Echo". - Wygrałem casting. To był mój debiut przed kamerą. Grałem chłopaka, który zabija swoją dziewczynę. Jej matkę grała Dorota Segda. Film zdobył mnóstwo nagród. Ja sam zostałem doceniony na festiwalach w Bukareszcie i Grecji. Jedną z nagród za "Echo" Magnus miał odebrać w Monachium. Nie mógł, więc poprosił, bym go zastąpił. Poleciałem do Niemiec, nawet wygłosiłem jakieś przemówienie, a następnego dnia znów byłem w szkole. Dla studenta pierwszego roku było to wyzwanie - zaznacza Rospondek.

Radomira mieli okazję poznać też widzowie serialu "Ojciec Mateusz". Młody aktor pojawił się tam w odcinku "Zakochany Marczak".

Częstochowianin żartuje, że stał się specjalistą od "hardcorowych wyzwań". Na drugim roku studiów we Wrocławiu reżyserka Anna Ilczuk zaproponowała mu zastępstwo w obsadzie spektaklu "Gay love story" w Teatrze Ad Spectatores. - Razem z kolegą zagraliśmy dwóch młodych gejów. Potem na trzecim roku znów trafiłem do tego teatru do obsady spektaklu "Szmaty", rok później zagrałem w "Niewiadome 100%" - wylicza Radomir.

Dyplomy, festiwal i... czekanie na telefon

Czwarty rok, jak większość studentów, Rospondek spędził na przygotowaniu spektakli dyplomowych. Zagrał w trzech. To "Nasza klasa" w reżyserii Łukasza Kosa, "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" w reżyserii Krzysztofa Dracza oraz "Love & Information" wyreżyserowana przez Monikę Strzępkę, kolejną kobietę, która - jak się potem okazało - zaważyła na jego aktorskiej przyszłości.

Za rolę Parchy w spektaklu "Dwoje..." i rolę Menachema w "Naszej klasie" częstochowianin otrzymał wyróżnienie na 31. Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi w 2013 r.

- Po festiwalu przyszedł najgorszy moment dla każdego młodego studenta aktorstwa, czyli "co ja będę dalej robił". Nie ma już zajęć, nie gramy, nikt z nas nie ma pracy. Wracam na wakacje do Częstochowy. Jeżdżę do teatrów od Gdańska po Kalisz, pokazuję marne CV, w którym nie ma nic poza spektaklami dyplomowymi i moimi chęciami. Oni mówią, że w zasadzie nie ma teraz pracy w polskim teatrze, ale widzieli mnie na festiwalu, więc jak coś, to zadzwonią... - wspomina Rospondek.

W końcu telefon dzwoni. Monika Strzępka proponuje Radomirowi rolę w musicalu "Bierzcie i jedzcie" w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Akcja spektaklu dzieje się... w ludzkim organizmie. Rospondek gra złą żywność, to jego teatralny zawodowy debiut. Premiera odbyła się w grudniu 2013 r. Autorem sztuki jest Paweł Demirski. Niebawem teatralny duet Strzępka - Demirski znów pojawi się w życiu młodego aktora.

Serial na deskach teatru

- W połowie pracy nad "Bierzcie i jedzcie" Monika zaproponowała mi dalszą współpracę. Tym razem przy serialu teatralnym "Klątwa, odcinki z czasu beznadziei". To totalna innowacja w polskim teatrze. Produkcyjnie wygląda to tak, że prace nad pierwszym odcinkiem zaczyna się w styczniu. Premiera odbywa się w połowie marca. Zaraz po niej zaczynają się próby do drugiego odcinka. Aktualnie powstały już trzy, będą kolejne - tłumaczy Rospondek.

Serial produkują teatry IMKA i Łaźnia Nowa. W obsadzie jest m.in. Krzysztof Dracz, wykładowca Radomira z wrocławskiej PWST. W podsumowaniu ubiegłego roku w teatrach, przygotowanym przez portal Culture.pl, serial duetu Strzępka - Demirski znalazł się wśród dziesięciu najważniejszych wydarzeń. Można go oglądać na scenie zarówno warszawskiej IMKI, jak i krakowskiego Teatru Łaźnia Nowa (najbliższa okazja: 21-23 lutego).

Na deskach Teatru Starego

- Nie spodziewałem się, że Monika zaprosi mnie do dalszej współpracy. Tymczasem w październiku ubiegłego roku zaproponowała mi rolę Leonarda w "nie-boska komedia. Wszystko powiem Bogu!" w Teatrze Starym w Krakowie. Zgodziłem się z marszu. Tekst Demirskiego miesza klasykę ze współczesnością - mówi aktor.

Premiera spektaklu odbyła się pod koniec grudnia ubiegłego roku.

- Staram się nie opuszczać premier Radka, więc widziałam go na scenie Teatru Starego. Obsada jest świetna: Dorota Segda, Anna Radwan-Gancarczyk, Marcin Czarnik. Muszę powiedzieć, że Radek nie odstaje od tego grona, jest partnerem i oni mu partnerują. Oczywiście nie jestem do końca obiektywna, ale po reakcjach publiczności widać, że gra Radka się podoba. Często mówię: "Przyjrzyjcie się tej twarzy, to jest twarz polskiego teatru". Jestem pewna, że on odniesie sukces - podkreśla Beata Gendek-Barhoumi.

Jak 26-latek sprawdził się jako Leonard, można przekonać się na własne oczy. Spektakl "nie-boska komedia. Wszystko powiem Bogu!" na krakowskiej scenie grany będzie 29, 30 i 31 stycznia oraz 1 lutego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji