Przekrój teatralny (fragm.)
(...)Realizacje utworu Mikkego (wrocławski Teatr Współczesny, reż. Kazimierz Braun; warszawski Teatr na Woli, reż. Jerzy Krasowski), Żurka (Teatr im. Słowackiego, reż. Jerzy Krasowski) i Jerzego S. Sity (warszawski Teatr Ateneum, reż. Janusz Warmiński), mimo, że teatralnie niezbyt atrakcyjne, zetknęły szeroką widownię z postaciami i problemami, które zostały niejako wycięte z publicznego obiegu, skazane na banicje, dostępne jedynie w foliałach bibliotecznych i w pracowniach specjalistów. Wkraczająca na scenę historia z całą swoją przewrotnością, skomplikowaniem i goryczą porażek - skłania nie tylko do wychwytywania analogii i podobieństw, co bywa pouczające, ale równocześnie uzmysławia, że proces odnowy państwa i odrodzenia społeczeństwa narażony był zawsze na liczne niebezpieczeństwa. Od wewnątrz i z zewnątrz.
Żurek pokazał w swojej sztuce jak można manipulować gniewem i zapałem młodzieży. Mikke natomiast przypomniał dramat Mochnackiego zaszczutego przez tych, którzy nie chcieli wyrzec się intratnych funkcji i zaszczytów, wysokich pensji i orderów. A przecież wołał sprawiedliwie i odważnie:
"Grosz publiczny marnowano i rozkradano; ścieśniano edukację narodową; lud biedny uciśniony przywieść chciano ku ostatniej ciemnocie zakazem myślenia, pisania i mówienia, a to żeby o krzywdach swoich nie rozpamiętywał i skarg swoich nie rozwodził przed światem () Ziomkowie! Bracia! Walczmy dla wolności wyjawienia myśli naszych; walczmy dla zachowania moralnego charakteru naszego, który spodlić i zdemoralizować w nas chciano! Walczmy dla usunięcia od rządu ludzi nieudolnych, zaprzedanych; dla porażenia szpiegów, dla pociągnięcia do odpowiedzialności złodziejów, wezwawszy Boga, aby tak słusznej sprawie rozpaczającego narodu pobłogosławił"
Jerzy S. Sito dotknął w swoim dramacie, pisanym trzynastozgłoskowcem, sprawy najboleśniejszej w naszej historii - Targowicy, a więc jawnej zdrady narodowych interesów. Akcję dramatu pisarz zaczyna zimą 1793 roku, gdy delegacja targowiczan przybywa do Katarzyny II z podziękowaniem za pomoc, a kończy sejmem grodzieńskim, który zatwierdził II rozbiór Polski. Korowód autentycznych postaci, jaki przewija się w "Polonezie", służy autorowi do zobrazowania tezy, że upadek Polski stał się równocześnie początkiem jej uzdrowienia. Pogląd ten reprezentuje w sztuce Kościuszko. Zjawia się w Grodnie - to oczywiście licentia poetica - i podczas spotkania z ambasadorem rosyjskim Sieversem mówi, że "Są klęski, w których drzemie ukryte zwycięstwo". Co można uznać za daleką parafrazę historiozoficznego przesłania Wyspiańskiego, zawartego w "Nocy listopadowej": "Umierać musi, co ma żyć". A w planie historycznym jest po prostu zapowiedzią niedalekiej insurekcji kościuszkowskiej.
"Polonez" Sity mocno umieszczony w tradycji literackiej, sprowokuje na pewno niejednego krytyka do szukania analogii i wszelakich związków. Jako pierwsza w kolejce zapisała się już Teresa Wróblewska, edytorka tekstów scenicznych Tadeusza Micińskiego. Szukając recepcji jego utworu pt. "Termopile polskie" we współczesnej dramaturgii, stwierdziła: "Dowodem Polonez Jerzego S. Sity, sztuka ogłoszona w "Dialogu" 1978, nr 8, napisana pod bardzo silnym wpływem dramatu Micińskiego, widocznym zarówno w tematyce i problematyce utworu, jak w konstrukcji tworzywa i koncepcji postaci, a nawet w warstwie leksykalnej i pomysłach inscenizacyjnych."(...)