Artykuły

Wasz rozum nie od nas zależy

Mówisz, Hrabia, że Polska w dojrzałość już wkracza;

oby tak było.

Niańczyć - to niewdzięczna praca.

Tak czy owak,

wasz rozum nie od nas zależy;

(Katarzyna II do Rzewuskiego)

TREŚĆ swej sztuki roz­piął Jerzy S. Sito między listopadem 1792 r. a sierp­niem 1793 r. Na wydarzeniach związanych z Sejmem Grodzień­skim, pieczętującym - drugim rozbiorem - katastrofę politycz­ną i gospodarczą Polski.

Na tym "teatrze dziejów" - ca­ryca Katarzyna II z imperial­nym programem nietolerowania Polski silnej, Polski wkraczają­cej na drogę reform Sejmu Czte­roletniego, przeciwna Konstytu­cji 3 Maja 1791 r. i jej ambasa­dor przy królu i Rzeczypospolitej Polskiej - Jaków Jefimowic Sievers, konsekwentny, acz nie całkiem przekonany o słuszności swej misji, realizator dzieła cary­cy.

Król Stanisław August Ponia­towski z tragicznym złudzeniem uratowania części reform Sejmu Wielkiego i posłowie Targowicy zaciekle i w zaślepieniu niszczą­cy wszystko, co tchnęło ideą Kon­stytucji 3 maja, dziełem Edukacji Narodowej, wygłuszający echa rewolucji francuskiej.

Faktografia tej sztuki, to dla autora tyle, co kępy trawy na trzęsawisku historii - aby mieć gdzie nogę postawić. Między kę­pami - rozlewisko wyobraźni ar­tysty, dające swobodę skojarze­niom historiozoficznym. Autor nie rozwiązuje zagadek historii. Na­daje pęd myślom.

Trajektoria myśli historiozo­ficznej "Poloneza" Jerzego S. Si­ty prowadzi od sprzedajności wstecznych żywiołów ówczesnej Rzeczypospolitej, od imperialnej przemocy wojska otaczającego iz­bę poselską w Grodnie, po pierw­szy głos proletariackiej rewolucji rosyjskiej w sprawie polskiej; po unieważnienie przez władzę ra­dziecką traktatów rozbiorowych zawartych między Rosją carską, Prusami i Austrią, kiedy w sierp­niu 1918 r. decydowała się sprawa utworzenia państwa polskiego.

Moralność polityki rozpięta tu zostaje między akt protestu - całonocną niemą sesję Sejmu Grodzieńskiego, a ołówkiem ka­pitulacji rzuconym przez króla dla podpisania aktu tragedii na­rodowej.

Perspektywa sprawy narodowej - od zgrzytu Targowicy po pro­jekcję Kościuszkowskiego pow­stania tych, którzy "żywią i bro­nią".

Kwestia polska poddana zostaje próbie skojarzeń - od apelu au­striacko-węgierskiego, aby Pola­cy zawierzyli "sprawiedliwości i wielkoduszności naszych wład­ców", przez odezwę niemiecką za­wierającą enigmatyczne hasła "wolności i niepodległości", po­przez manifest Mikołaja Miko­łajewicza obiecującego, że pod berłem cara "odrodzi się Polska swobodna w swojej wierze, języku i samorządzie", aż po orędzie z 27 marca 1917 r. Piotrogrodzkiej Rady Delagatów Robotniczych i Żołnierskich, które głosiło m. in.: "demokracja w Rosji ma stać na stanowisku uznania samookreślenia politycznego narodów i oznaj­mia, że Polska ma prawo do cał­kowitej niepodległości pod wzglę­dem państwowo międzynarodo­wym".

Tak to problematyka sztuki, ra­czej jakiej dotyka, bo nie wszy­stko, co mówiłem ukazuje, wzię­ła w mojej relacji górę nad wkła­dem artystów. Myślę jednakże, że to najlepszy dla autora i ak­tora komplement.

Dali nam rzecz wybitną. W sfe­rze intelektu - artystyczną ana­lizę kwestii polskiej, w sferze ar­tystycznej - kreacje transponujące się na myśl polityczną. Dali swym scenicznym dziełem instru­ment korelacji wydarzeń histo­rycznych pozwalający głębiej sięgnąć w uwarunkowania egzy­stencji naszego narodu i jego miejsca w układzie międzynaro­dowym.

Było to za sprawą wszystkich twórców spektaklu, w któ­rym wybijały się role obdarzone - przez historię i autora - nie­zwykłą osobowością.

ALEKSANDRA ŚLĄSKA - to magnes spektaklu. Jej Ka­tarzyna II skupia uwagę jak soczewka - monarszym bezru­chem i zawrotnie biegnącą myślą; mocą władania intrygą i prze­nikliwością w dążeniu do swego celu. Niczym aktor poruszający marionetami na teatrze swego imperium, łaskawie dający złu­dzenie ich samoistnienia. Pomyśleć, iż byliśmy często z własnej winy tymi marionetami - jakież to bolesne.

Śląska intrygująca w swej chrapliwej wykładni życzliwo­ści politycznej i w chwili kobie­cego spragnienia męskiej tkliwo­ść. Kreacja.

Role protagonistów niezwykle wiarygodne. Wynosi się w oczach nasycenie portretem psycholo­gicznym. Ambasador Sievers to Jerzego Kaliszewskiego wnikliwy rysunek tuszem; pędzla użyli Czesław Wołłejko dla Króla Sta­nisława Augusta i Jan Świderski dla swego Rzewuskiego; Marian Kociniak swego Kościuszkę wy­grawerował a Józef Para mach­nął Michała Sapiehę niczym sam Matejko.

Spektakl ma szczególny klimat. Klimat wielkiego skupienia - indywidualnej koncentracji, a równocześnie dający poczucie wi­dzom ich wspólnej świadomości. To jeden z tych spektakli, któ­rym tworzy się teatr narodowy, nie z afisza czy szyldu - z po­trzeby.

Na koniec zostawiam rolę w tym dziele - Janusza Warmiń­skiego. Spektakl, nie recenzent, świadczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji