Artykuły

Spiro, pisz tak nadal!

GYORGY SPIRO to gagatek. Napisał powieść "Iksowie" ("Iksy" jak chcą niektórzy), zniesławiającą ojca polskiego teatru Wojciecha Bogusławskiego oraz kilka in­nych postaci z kręgu Konsty­tucji 3 Maja. Tak przynajmniej zostało to przedstawione pol­skiej opinii publicznej (kampa­nię krytyczno-polemiczną pro­wadził głównie krakowski mie­sięcznik "Zdanie"). Oburzenie było ogromne, z gatunku "szar­gają nasze narodowe świętości, i to w dodatku cudzoziemcy!" Sam byłem świadkiem jak podczas pewnego sympozjum nad leniwą rzeką Narew kwiat żurnalistów kulturalnych PRL oburzał się na Spiro i jego be­zeceństwa (chociaż książki nikt nie znał), a interpelowany na tę okoliczność prezes ZLP człek w świecie bywały, suge­rował nawet możliwość delikat­nej interwencji dyplomatycznej. Mój pomysł aby organizować wiece protestacyjne na stadio­nach, według dobrze sprawdzo­nych wzorów (z tzw. rakie­tą), o mały włos nie został podchwycony...

TYMCZASEM minęło kilka miesięcy i... stał się cud! W stołecznym teatrze "Ateneum" idzie przy nadkompletach pu­bliczności, znakomicie recenzo­wana (z "Trybuną Ludu" na czele) sztuka obywatela WRL Gyorgy Spiro pt. "Szalbierz", stanowiąca dramatyczne rozwi­nięcie jednego z epizodów "Iksów". Tytułowym szalbierzem jest oczywiście Bogusław­ski (życiowa rola Jerzego Kamasa - piszą krytycy), a Spi­ro - jak czytam np. w "Od­rodzeniu" (pani Krzemień) "zo­baczył u nas właśnie gest, pa­triotyczny zwłaszcza, niezależ­ność, kapryśną miłość do włas­nej legendy".

Nie widziałem "Szalbierza" nie znam "Iksow" ( niezwykły sukces czytelniczy na Węgrzech, kilka wydań), ale lubię Gyor­gy Spiro, tak jak i on na swój sposób (studiował w Polsce) lu­bi nas i naszą historię. A że widzi w niej nie tylko same blaski (i nawet nie tylko same cienie), że pisze ostro, bez­względnie momentami, że jego dzieło przypomina także paszk­wil, to co - pytam? Nie ma prawa? Administracyjnie mu zabronić, attache kulturalnego w Budapeszcie do protestu zo­bowiązać?

Przyzwyczailiśmy się do trak­towania naszej historii w kategoriach niemal sakralnych zbyt często zawodzi nas poczu­cie rzeczywistości (a jeszcze częściej - poczucie humoru: exemplum protesty "prawdzi­wych Polaków" przeciwko wy­stawianiu "Króla Ubu"), nie potrafimy spojrzeć ostrzej na posągowe postacie doby minio­nej (że o współczesności nawet nie wspomnę), jeśli już mamy się pośmiać to najlepiej z innych. A przecież taki np Adolf Nowaczyński potrafił i Sarmatom dobrać się do skóry i Wielkiego Fryca tak przenicować że po pamiętnym spek­taklu telewizyjnym (co za ro­la Jana Świderskiego!) oczeki­wałem na protest stosownej ambasady.

Gyorgy Spiro to gagatek. Je­dyny sposób aby go "załatwić"' to pisać tak jak on, albo i jesz­cze lepiej. Wojny literackie wygrywa się tylko lepszą książką, wierszem, dramatem. Póki co - pisz tak dalej Spiro, u nas na razie rośnie "Wielki las".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji