Artykuły

Czy pisania dla teatru można się nauczyć?

- Wysiłki, aby przekazać innym wiedzę dotyczącą warsztatowych problemów dramatopisarstwa podejmuję od wielu lat, ale prawdopodobnie dlatego, że ucząc innych douczam się sam - mówi MACIEJ WOJTYSZKO, pisarz, autor sztuk i reżyser teatralny.

W październiku 2014 odbyła się premiera Pana tekstu "Narodziny Fryderyka Demuth" w pana reżyserii w krakowskim Teatrze im. Słowackiego. W marcu tego roku Teatr 6. Piętro wystawił "Brombę w sieci", a Teatr Narodowy "Dowód na istnienie drugiego" - czuje się pan bardziej autorem reżyserującym czy reżyserem piszącym? - Piszę sztuki, bo to najtrudniejsze wyzwanie dla człowieka teatru i wciąga mnie jak innych gry hazardowe. "Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono", jak napisała Wisława Szymborska. Myślę, że warto próbować, choć za swój zawód wyuczony uważam zawód reżysera, a autorem tylko bywam - od czasu do czasu.

Co powoduje, że decyduje się pan reżyserować własne teksty?

- Jednym z powodów, dla których reżyseruję własne teksty, jest niecierpliwość. Marzę, żeby koledzy reżyserzy realizowali moje sztuki, ale trudniej mi ich do tego namówić niż siebie.

Zobaczył pan potencjał dramaturgiczny w losach polskich romantyków, w spotkaniu Wyspiańskiego, Piłsudskiego i Żeromskiego, a ostatnio Gombrowicza i Mrożka. Ma pan już pomysł na bohaterów kolejnej opowieści?

- Ostatnio redaktor Zdzisław Pietrasik w "Polityce" podpowiedział mi kilka bardzo kuszących pomysłów. Wszystkie rozważam bardzo poważnie. Na razie muszę ochłonąć po Marksie i Engelsie [bohaterach najnowszej premiery "Narodziny Fryderyka Demuth"]. Nieskromnie powiem, że to chyba bardzo interesująca propozycja, również dzięki znakomitemu zespołowi, który oddał tej opowieści swoje talenty, a miał ich niemało.

Na ogół bohaterami pańskich sztuk były wielkie osobowości historyczne - Mickiewicz, Rossini, Bułhakow to tylko niektórzy z protagonistów. A jak pisze się sztukę, gdy bohater żyje?

- Sławomir Mrożek nie chciał, aby moja sztuka o Nim i Gombrowiczu była wystawiana. Miałem rozterki, ale uznałem, że zaryzykuję, zwłaszcza że w moim odczuciu "Dowód na istnienie drugiego" to hołd złożony obu pisarzom. Jego śmierć wprawdzie stała się rozwiązaniem, ale na pewno nie tym, o którym marzyłem. (Bo marzyłem o Jego akceptacji.)

Rita Gombrowicz, która też występuje w "Dowodzie", po obejrzeniu sztuki na festiwalu w Radomiu powiedziała: "Teraz już wiem, jak wyglądała ta kolacja, kiedy wyjechałam do Paryża". To był dla mnie wielki prezent, choć naturalnie dobrze wiem, że tylko żartowała.

Natomiast Bromba akceptuje wszystkie moje opowieści o niej. Czasem ma do mnie pretensję, że coś relacjonuję mało szczegółowo, ale zazwyczaj jest zadowolona.

"Fascynują mnie porażki ludzi zdolnych, takich, którzy właściwie nie powinni przegrywać". Rozumiem, że porażka to z jednej strony ciekawy temat do medytacji o naturze człowieka, a z drugiej - haczyk dla dramatopisarza, czuły punkt, który pozwala stworzyć opowieść?

- Tak mi się wydaje. Nikt nie jest tak dobry, aby kiedyś nie przegrać.

"Niechętnie odmawiam", wyznał pan dziennikarzowi zafascynowanemu różnorodnością pana aktywności twórczej - przyjąłby pan zamówienie na napisanie "Podręcznika dramatopisarstwa"?

- Zamówienia przyjmuję w zależności od wielu czynników, między innymi od honorarium, więc może bym i przyjął, ale w obecnym stanie ducha bez specjalnego entuzjazmu.

Kiedyś powiedział pan, że "warsztatowe problemy dramaturgii to sprawa wstydliwa". Czy dlatego - poza nielicznymi wyjątkami dla najmłodszych adeptów dramatopisarstwa - nie uczy pan pisania? Czy pisania dramatów w ogóle można się nauczyć?

- Wysiłki, aby przekazać innym wiedzę dotyczącą warsztatowych problemów dramatopisarstwa podejmuję od wielu lat (choćby w książeczce "Krótki zarys męki twórczej"), ale prawdopodobnie dlatego, że ucząc innych douczam się sam. Wiele osób zarówno w Polsce (Piotr Wereśniak, Maciej Karpiński), jak i za granicą odkryło już tę zasadę - warto opowiadać o mechanizmach rządzących narracją, bo potem stosuje się te reguły podświadomie, pisząc własne utwory. Nie oznacza to jednak, że każdemu, kto zna zasady i reguły, udaje się napisać dobry dramat. Albo, że nie można napisać dobrego dramatu bez znajomości reguł. Niektórym nic nie pomoże, a innym nic nie zaszkodzi. Tym ze środka nauka może się przydać. Wstydliwie przyznaję, że czuję się tym ze środka.

Maciej Wojtyszko (ur. 1946) - reżyser teatralny, filmowy i telewizyjny, pisarz, autor sztuk, komiksów i filmów animowanych. Wykładowca i dziekan Wydziału Reżyserii Akademii Teatralnej w Warszawie. Opiekun merytoryczny w Szkole Aktorskiej Haliny i Jana Machulskich. Autor między innymi książek dla dzieci i młodzieży: "Antycyponek", "Synteza, Bromba i inni", "Tajemnica szyfru Marabuta", "Bambuko czyli skandal w Krainie Gier", "Saga rodu Klaptunów", "Bromba i filozofia", "Szczyty wtajemniczenia, czyli sabaty i posiedzenia" oraz "Trzynaste piórko Eufemii", a także dramatów "Bułhakow", "Chryje z Polską czyli rzecz o Stanisławie Wyspiańskim", "Żelazna konstrukcja", "Grzechy starości", "Skarby i upiory, czyli hrabia opętany", "Epilog", "Dowód na istnienie drugiego", "Narodziny Fryderyka Demuth".

Wszystkie utwory Macieja Wojtyszki chronione są przez ZAiKS.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji