Artykuły

Wszystkie dzieci Piotrusia

Portier w teatrze Roma zdziwił się dwa razy: kiedy odkrył że Tomek i Joasia to niejedno dziecko, i kiedy dowiedział się, ze Joasia gra

Zagubionego Chłopca

Na początku roku w "Gazecie" pojawił się anons: Janusz Jó­zefowicz i Janusz Stokłosa za­praszają uzdolnione dzieci i młodzież na eliminacje do musicalu Piotruś Pan. Należy zaprezentować: umiejętności taneczne, wokalne (dwie piosenki, szybką i wolną, z akompania­mentem) i umiejętności aktorskie (wy­brany fragment wiersza albo prozy)".

Musical "Piotruś Pan'" to wielka produk­cja Teatru Muzycznego "Roma". Głośno o nim już przed premierą: libretto napisał Jeremi Przybora, muzykę Janusz Stokło­sa, reżyseruje Janusz Józefowicz.

W styczniu na eliminacje zgłosiły się setki dzieci z całej Polski. Razem z nimi było nawet kilku dziewiętnastolatków.

Od czerwca wybrana grupka dzieci przyjeżdża co weekend do Romy na próby. W połowie sierpnia ósemka z nich za­mieszkała w teatrze. Te z Warszawy nie­mal codziennie dojeżdżają do teatru. W listopadzie dzieciaki dowiedziały się, które role będą grały. Premiera musicalu w lutym.

Różnie jeździmy

Kiedy późnym wieczorem winda za­trzyma się na trzecim piętrze teatru, do trzech pokojów, w których mieszkają dzieci, trafi się bez problemu - doprowadzi do nich gwar i śmiech. Wcześ­niej jest cicho. Dzieci nie ma. Pobudka jest około godziny 6.15. Naj­wcześniej wstają ci, którzy muszą doje­chać do szkoły muzycznej na Kawęczyń­ską. - Różnie jeździmy, tramwajem, au­tobusem, czasem samochodem - mówi Joasia. - To daleko, ale bardzo chcieliś­my chodzić do szkoły muzycznej. Pozostali mogą jeszcze chwilę pospać - do szkoły na Hożą mają blisko. - Wszystkim robię śniadanie, spraw­dzam, czy są spakowane, i wyprawiam do szkół - mówi Maria Madejska, mama Zu­zi. Mieszka z dziećmi w teatrze od sierp­nia. Jest nauczycielką biologii w szkole w Krakowie, wzięła roczny bezpłatny ur­lop. Oprócz córki opiekuje się: Alicją, Zbyszkiem, dwoma Marcinami, Markiem i rodzeństwem Joasią i Tomkiem.

Dzieciaki wracają do teatru około dru­giej, trzeciej. Trochę odpoczywają, je­dzą obiad. Przed czwartą do teatru przy­jeżdżają ci, którzy mieszkają w Warsza­wie: Alex, Natalia, dwaj Bartkowie, Adam, Mateusz, Zbyszek. - Do Romy przywożę Aleksa prosto ze szkoły - opowiada jego mama Teresa Jenkins. Przez kilka godzin dzieci ćwiczą dyk­cję, akrobatykę, szermierkę, taniec, śpiew. Mają próby z Januszem Stokło­są i Januszem Józefowiczem.

Próby na scenie, na której ustawiono już dekoracje, zaczną w ten poniedziałek. - Trudno opowiedzieć, jak dzieciaki cze­kały na ten moment, bardzo to było dla nich ważne - zdradza mama Aleksa.

- Robimy ciekawe rzeczy. Lataliśmy po raz pierwszy w życiu - opowiada je­den z Marcinów.

Dlaczego mnie nikt nie pyta

Dzieci zagrają w musicalu kilka ról. Każda musi mieć podwójną obsadę, bo spektakl będzie grany dwa razy dzien­nie. Jest dwóch Piotrusiów, podwójni Misiowie, Jasie i Zagubieni Chłopcy.

Alicja i Zuzia przygotowują się do ro­li Wendy, która "miała już cztery lata i w dzień zachowywała się jak inne dziew­czynki w jej wieku. Cieszyła się bardzo, jeżeli jej sześcioletni braciszek Jaś poz­wolił się jej bawić z sobą i naśladowała go we wszystkiem i nie gniewała się wca­le, jeżeli w zabawie poturbował ją nawet troszkę. W ogóle z Jasia była bardzo dum­na, uważała go bowiem za ideał rozumu i dzielności. Potrafiła także pokazać, że ma nowe buciczki na nóżkach, w chwili gdy powinna była złapać rzuconą jej pił­kę. Jednem słowem w dzień podobna by­ła do wszystkich małych dziewczynek".

Dziewczynki znają się już od pewne­go czasu, spotkały się na różnych festi­walach piosenki dziecięcej.

Doświadczenia estradowe i aktorskie w filmach i przedstawieniach teatralnych ma już za sobą większość dzieci. - Czasem zarzuca mi się, że (córka) nic nie ma z dzieciństwa. Ale ona je ma, tylko że inne - mówi mama Zuzi. - Jeśli będzie chciała zrezygnować ze śpiewania, nie będę jej miała za złe, to będzie jej wybór. Zuzia: - Szkoda, że mnie się takich pytań nie zadaje. Robię to, co lubię. To że teraz gram w "Piotrusiu", jest dla mnie ważne. Poznałam ciekawych ludzi, mam fajną rolę.

- Były momenty, kiedy dzieci obawiały się prób, miały tremę przed spotkaniem z Januszem Józefowiczem. Zdarzały się jakieś napięcia między nimi. Wtedy częściej dzwoniły do domu a ja starałam się za wszelką cenę stwarzać im ciepłą atmosferę - opowiada Maria Madejska.

Z czasem trema zaczęła ustępować. W dzień urodzin Jeremiego Przybory dzieciaki zaśpiewały mu kilka piosenek z musicalu. Jubilat nie krył wzruszenia. - Miałem trochę tremę, ale chyba wszystko było dobrze - podsumowuje jeden z Piotrusiów.

Teraz dzieci fachowo udzielają wywiadów, potrafią odpowiadać na pytania dziennikarzy nawet po kilku godzinach trudnych zajęć. Skorygują pytania, wyjaśnią, odpowiedzą na wszystko, posługując się wspaniałą polszczyzną.

- Sporo z nimi rozmawiam, staram się wyjaśnić, o co chodzi w tej całej zabawie. Żeby przy tym ich innym dzieciństwie nie popadły w przekonanie, że są gwiazdami - mówi Maria Madejska.

Nie wiem, jak to się stało

Tomek i Joasia to bliźniaki z Wrocła­wia. Ich rodzice przyjeżdżają do War­szawy niemal w każdą sobotę, zabiera­jąc ze sobą młodszą córkę. Kiedy bliź­niaki zatęsknią do mamy, dzwonią - specjalnie na czas prób dostały tele­fon komórkowy. Joasia zagra Zagubionego Chłopca.

- Sama nie wiem, jak to się stało. Pan Jó­zefowicz tak wybrał, trochę to śmieszne, ale wcale mi nie przeszkadza - opowia­da. Tomek na zmianę z Marcinem Sój­ką gra Piotrusia, który "rozumie, że Pio­truś Pan jest bardzo stary, ale to zupełnie wszystko jedno, bo Piotruś nigdy nie ma więcej nad siedem dni życia. Urodził się wprawdzie bardzo dawno temu, ale ni­gdy jeszcze urodzin nie obchodził i nie ma nadziei, żeby mógł je kiedy obcho­dzić. A to dlatego, że kiedy Piotruś Pan miał siedem dni, porzucił ludzi - wy­mknął się przez otwarte okno".

Tak naprawdę chłopcy trochę się róż­nią - Tomek jest młodszy i drobniej­szy. A łączy ich chęć do zabawy, potra­fią ją sobie wymyślić w każdych oko­licznościach, a najlepiej w teatrze, któ­ry poznali już do perfekcji.

Zrobię, co reżyser każe

"I raptem w mężnem sercu Piotrusia zrodził się plan następujący: poprosi ptaszki, żeby raz jeszcze uniosły w górę latawca, a wtedy uczepi się jego ogona i uniesie (...). W okamgnieniu cała set­ka ptaków zaprzęgła się do latawca i Pio­truś oburącz chwycił się jego ogona...".

I w "Piotrusia Panu" Piotruś, Wendy, Miś i Jaś pofruną. Te sceny będą w te­atrze pokazywane na telebimach, krę­cono je na AWF-ie. Przez dwa dni pod sufitem dzieciaki wykonywały prawdzi­we akrobacje. - Na początku trochę się bałem, ale wszyscy nam pomagali i po­frunęliśmy - wspomina Marcin Łabno.

Wtedy rodzice, którzy obserwowali zdjęcia, przekonali się, że w życiu ich dzieci najważniejszy jest Janusz Józefo­wicz. Dzieciaki, słysząc głos jego i ma­my, reagowały na polecenia reżysera.

- Wiem, co mam robić. Umiem pły­wać. Zrobię, co mi pan Józefowicz ka­że - opowiadał Zbyszko Kabziński w czasie podwodnych zdjęć, które też będzie pokazywane na telebimach.

Zdjęcia przedłużały się, a po Zagubio­nych Chłopcach - Joasi i Zbyszku - nie było widać zmęczenia. Bardziej zmęczo­ne były trzy Syreny grane przez tancerki z Romy. - Dzieciaki mają zdolność szyb­kiej regeneracji. Potrzebują chwili na mo­bilizację i wracają do pracy jak do naj­lepszej zabawy - mówi Maria Madejska.

Wszystkie są bardzo zdeterminowane. - Aleksowi przydarzyła się kontuzja. Miał kłopoty z kręgosłupem, kilka dni przele­żał na podłodze. Bał się, że nie będzie mógł dalej brać udziału w przygotowa­niach, na szczęście wszystko się dobrze zakończyło - wspomina mama Aleksa.

Wszyscy idziemy do Alexa

Na górnych piętrach teatru Roma jest cicho. Dzieci wyjechały na Święta, wró­cą w poniedziałek. - W sylwestra też tu będziemy, wszyscy idziemy do Aleksa, zaprosił nas - zapowiada Zuzia. - To dla nas wszystkich pamiętny rok i chcę, żebyśmy byli razem - podkreśla Alex.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji