Radość, wzruszenie i przygoda
Kilkuminutową owacją na stojąco zakończyła się oficjalna, niedzielna premiera "Piotrusia Pana" z librettem Jeremiego Przybory, z muzyką Janusza Stokłosy i w reżyserii Janusza Józefowicza. Patronat prasowy nad przedstawieniem objęła "Rzeczpospolita".
Na widowni zasiedli przedstawiciele świata polityki, m.in. Alicja Grześkowiak, marszałek Senatu, Jolanta Kwaśniewska, żona Prezydenta RP, oraz przedstawiciele świata kultury. Gościem honorowym premiery był gorąco witany Jeremi Przybora, który po zakończeniu spektaklu powiedział: - Jestem zachwycony Józefowiczem, cóż to za komputerowa głowa. I jaka fantazja. On z zegarmistrzowską precyzją opowiadał mi dokładnie, jak będzie wyglądało to przedstawienie i tak się rzeczywiście stało.
Wzruszenia po owacyjnym przyjęciu nie krył także kompozytor Janusz Stokłosa. - Dwa lata przymierzałem się do napisania muzyki - powiedział "Rzeczpospolitej". - To było niesłychane wyzwanie i wielka odpowiedzialność. Pisząc muzykę do libretta Jeremiego Przybory bardzo starałem się wsłuchać w melodię słów i nie uronić niczego z ich żartu i poezji.
- Jakie to szczęście, że Ameryka nie zabrała nam Józefowicza i Stokłosy, bo wtedy takiego spektaklu w Romie by po prostu nie było. A tak dzięki Jeremiemu Przyborze i obu Januszom przeżyliśmy ten niezwykły, niezapomniany i fantastyczny wieczór - powiedziała "Rz" Magda Umer. Przyznała też, że kilka razy poczuła niezwykłe wzruszenie, zwłaszcza gdy słuchała piosenek Wendy (Zuzanna Madejska) i Pani Darling (Edyta Geppert).
- Propozycja roli pani Darling wprost mnie zelektryzowała - zwierzyła się nam Edyta Geppert. - Nie ukrywam, że bardzo zachęciła mnie możliwość pracy w gronie takich ludzi, jak Jeremi Przybora, Janusz Stokłosa i Janusz Józefowicz. Trudno mi znaleźć spektakl, w którym byłoby tyle równie pięknych piosenek. Janusz Józefowicz to nie tylko choreograf, to wspaniały, niezwykle utalentowany inscenizator. Świadczy o tym rozmach całego tego przedsięwzięcia. Nie można nie docenić niezwykłej urody libretta Jeremiego Przybory.
- Zawsze z pewnym sceptycyzmem odnosiłem się do bajek anglosaskich, ale muszę przyznać, że przynajmniej w kilku przypadkach okazały się one znacznie bardziej bliskie życiu niż nasze. Po roli Kapitana Haka i Pana Darling dobrze poczułem się w tym teatrze i mam nadzieję na dalszą współpracę - powiedział Wiktor Zborowski.
- Na taki spektakl czekaliśmy wiele lat i bardzo się cieszę, że po różnych perypetiach znalazł on przystań właśnie w Romie - powiedział Wojciech Kępczyński dyrektor teatru.
Powszechne uznanie wzbudził także piękny plakat do spektaklu zaprojektowany przez Rafała Olbińskiego, jednego z najbardziej utalentowanych i cenionych obecnie nowojorskich grafików i malarzy surrealistów.