Rekord Piotrusia
Po scenie "płynie" ogromny piracki statek, słuchać huk armaty, płoną ognie, Indianie odprawiają swój rytualny taniec, a nad głowami widzów "szybuje" Piotruś Pan z przyjaciółmi.
"Piotruś Pan" to niewątpliwie jeden z największych przebojów teatralnych ostatnich sezonów. Musical z librettem Jeremiego Przybory, muzyką Janusza Stokłosy, w reżyserii Janusza Józefowicza od premiery w lutym 2000 roku obejrzało około 120 tys. widzów.
Na "Piotrusia" w Teatrze Muzycznym "Roma" przyjeżdża publiczność z całej Polski. Stał się atrakcją turystyczną taką jak Stare Miasto czy Łazienki . Na musical przychodzą nie tylko dzieci z rodzicami, ale też dorośli widzowie, którzy zwykle omijali spektakle dziecięce. Dorośli delektują się librettem Jeremiego Przybory, dzieci otwierają buzie zachwycone efektami specjalnymi.
Po kilkutygodniowej przerwie - w najbliższą sobotę 26 maja - "Piotruś Pan" powraca na afisz Romy. Zaś w Dzień Dziecka odbędzie się 150. jubileuszowe przedstawienie.
Dzieci o przedstawieniu
KACPER, LAT 12: Widziałem "Piotrusia Pana" na premierze. Zrobiły na mnie wrażenie efekty specjalne, loty dzieci nad widownią oraz morska animacja komputerowa. No i przede wszystkim rekwizyty były fantastycznie skomponowane z akcją. Już nie pamiętam dobrze muzyki, ale na pewno była fajna, bo na spektaklu bardzo dobrze się bawiłem. Pamiętam doskonale taniec Indian i pojawiającego się na scenie krokodyla. Aktorzy byli sympatyczni, zwłaszcza zaimponowały mi grające dzieci. Podziwiałem je, że tak dobrze zapamiętały tekst.
JASIEK, LAT 9: Byłem na "Piotrusiu Panie" jak byłem w pierwszej klasie, a może już w drugiej... Poszedłem do teatru z kolegą i obydwu nam się podobało. Chyba najbardziej, jak kapitan Hak strzelił do takiego pana, który stał na statku. To było naprawdę super. Podobało mi się też, jak wszyscy śpiewali. I dom był fajny: dzieci, pies i rodzice. Tylko jak wszyscy mówili "przepraszam", to te sceny były nudne. Super też Piotruś Pan jeździł po linie i kiedy było trochę filmu i trochę teatru. (not. BET)