Artykuły

Optymistycznie

"Obsesje" dają próbkę talentu i wdzięku Anny Smołowik. To spektakl zrobiony z przyjemnością i dla przyjemności - pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.

Dziś Anna Smołowik znana jest publiczności przede wszystkim z "Pożaru w burdelu", gdzie wciela się w Anię z Polski To jednak tylko jedno z wcieleń młodej aktorki, wcale nie najistotniejsze. Niedługo po ukończeniu warszawskiej Akademii Teatralnej wystąpiła przecież w "Kompleksie Portnoya" Rotha w Teatrze Konsekwentnym. W świetnym spektaklu Aleksandry Popławskiej i Adama Sajnuka połączyła niewinność dziecka z perwersją dziwki i zepsuciem doświadczonej przez życie młodej kobiety. Piorunujący był to tour de force aktorki, doceniony nagrodą Feliksa. Zdawało się wówczas, że przed Smołowik staną otworem najważniejsze zespoły teatralne stolicy, ona jednak wolała pójść własną drogą, do dziś na przykład nie ma nigdzie etatu. Po "Portnoyu" z sukcesem spróbowała groteskowego monodramu ("Stephanie Moles dziś rano zabiła swego męża, a potem odpiłowała mu prawą dłoń"), wraz z aktorami Ateneum poległa w fatalnym "Śnie nocy letniej" w inscenizacji Bożeny Suchockiej. Po tych doświadczeniach przyszła dotychczasowa rola życia artystki - dzika, ucząca się miłości, wyrywająca się na wolność Katarzyna Earnshaw z "Wichrowych wzgórz" Bronte, przepisanych przez Julię Holewińską, a wyreżyserowanych przez Kubę Kowalskiego. To znakomite przedstawienie ukazało zupełnie nowe możliwości Smołowik i potwierdziło, że nie musi ona spełniać się wyłącznie w komediowym żywiole. Bez niego nie byłoby też "Obsesji", bo teksty do piosenek z tego spektaklu są dziełem Holewinskiej. Zatem poznały się podczas pracy w Studio, a teraz jeszcze raz postanowiły zaproponować coś wspólnego.

Holewińska napisała Smołowik teksty do wszystkich piosenek. Są o szaleństwie zdrowego życia i odżywiania, o tym, że aktorki są zagrożone rozdwojeniem jaźni i lądują w Tworkach, o stresie dzieciństwa, ale też o "młodych chłopcach, w których nadzieja i seks". Mają składać się na katalog obsesji współczesnej dziewczyny, znać w nich zmysł obserwacji autorki "Ciał obcych" i jej poczucie humoru. Roi się w tych kawałkach od rymów częstochowskich, ale to nie przeszkadza, bo piosenki Holewinskiej w wykonaniu Smołowik to jednak głównie zabawa, dopiero dużo później - jeśli w ogóle jest - głębsze znaczenie.

Liczy się sama Anna Smołowik, która wypełnia sobą całą scenę, kipi energią, uwodzi publiczność. Bywa zabawna albo bardzo zabawna, czasem też wzruszająca. W "Obsesjach" - trochę wbrew tytułowi -nie ma pretensji do bycia czymś więcej niż zgrabny i sympatyczny teatralny drobiazg. Wróżę temu wieczorowi duże powodzenie, bo niewiele mamy tak uzdolnionych i zwyczajnie sympatycznych aktorek, no i niewiele scenicznej rozrywki w dobrym guście.

Do tego świetny zespół Hadriana Tabęckiego (pamiętam go jeszcze z równie udanego recitalu Anety Todorczuk-Perchuć) i jego niemal rockowe kompozyge. Wszystko się zgadza, choć nie ukrywam, że "Obsesje" rozbudziły mój apetyt na więcej. Chętnie zobaczyłbym i usłyszał Annę Smołowik w repertuarze bardziej dramatycznym, wymagającym większej skali emocji. Ma ich nadmiar, więc z pewnością dałaby radę. Na razie jednak uśmiechnijmy się na "Obsesjach", bo to coś bardzo optymistycznego.

Anna Smołowik

Obsesje | teksty Julia Holewińska, muzyka Hadrian

Tabęcki | wykonanie Anna Smołowik | pokazyw Teatrze Studio w Warszawie

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji