Artykuły

Siedząc w okopie

Zakochana w Ji-wooku przyczepiam fotosy Cha Seung-wona nad łóżkiem i czytam książki-cegły poświęcone okrutnej I wojnie światowej. Za oknem pada, ale wtulam się w koc pod blaskiem energooszczędnej żarówki. Jest cicho i spokojnie - pisze Dana Łukasińska.

Z powodu pewnego projektu teatralnego sporo czasu spędzam ostatnio w okopach. Jest zimno, a błoto tak gęste, że wsysa nam buty. Szczury atakują tylko nocą i najczęściej tylko zmarłych, choć zdarzają się im pomyłki. Z ostatnią dostawą broni przywieziono kilkadziesiąt kotów, żeby zrobiły porządek ze szczurami, więc robimy zakłady o to, kiedy padnie ostatni kot. Front przesunął się dwadzieścia metrów na korzyść państw sprzymierzonych, ale jutro pewnie stracimy dzisiejszą przewagę, by odrobić ją pojutrze. Planowane na 15 tysięcy straty w ludziach zwiększą się do 100 tysięcy, ale co robić? Wojna to wojna, a śmierć to śmierć.

Jesteśmy ściśnięci niczym sardynki w puszce. Siedzę tu z chłopakami, z których większość jest w wieku mojego syna - są nieprzyzwoicie młodzi, naiwni i odważni. Między natarciami wojsk państw centralnych ci z nich, którzy przeżyją, piszą listy do domów, nacierają stopy oliwą, która chroni przed wilgocią i tworzą poezję. To doprawdy zdumiewające, ilu z nich pisze wiersze. Jeszcze nie wymyślono zjawiska stresu pourazowego, terapii indywidualnych czy grupowych, więc pozostaje poezja. To we własnych poematach pisanych mniej lub bardziej sprawnie, ci młodzi i na zawsze straceni chłopcy, szukają resztek człowieczeństwa.

Kościół skażony, martwy,

Świat młodej krwi spragniony,

Głusi prowadzą niemych,

A ślepi niewidomych.

Niektórzy przerywają w połowie zwrotki, stawiając się na rozkaz do ataku. Setki tysięcy zwrotek zostaje niedokończonych.

Większość wolnego czasu spędzamy na powtarzaniu zasłyszanych tu i ówdzie historii. Proszę nie mylić tego z plotkami, mężczyźni bowiem, zwłaszcza żyjący w 1914 roku, nie plotkują. Sporo mówi się o młodym Adolfie Hitlerze, który walczy w okopach państw centralnych i niestety ciągle żyje. Że też go żaden szrapnel nie rozerwie na kawałki... Choć z drugiej strony Mussoliniego nieźle poharatało i nie dość, że w szpitalu wyjęto mu czterdzieści cztery odłamki i odwiedził go król, to jeszcze zwolniony z frontu z entuzjazmem rzucił się w wir pracy, która za parę lat przywiedzie go do faszyzmu i władzy.

Sporo też słychać o Leninie. Skubany zaszył się w Szwajcarii, co nie znaczy, że przyjął jej neutralność. Wręcz przeciwnie. Właśnie daje się namówić Niemcom na powrót do Rosji, by wzbudzając rewolucyjny ferment osłabić jej skuteczność na wschodnim froncie. Niemcy ostatecznie udzielają mu pokaźnej pożyczki w wysokości około 250 tysięcy ówczesnych marek. Komuniści z honorem zwrócą Niemcom całość kwoty w 1923 roku, tyle że wtedy, przy panującej horrendalnej inflacji, całe 250 tysięcy marek stanowić będzie równowartość... dolara. Taka sytuacja.

W okopach można się poczuć jak w wieży Babel. Żołnierze rozmawiają po francusku, angielsku, niemiecku, rosyjsku, serbsku, chorwacku, węgiersku, bułgarsku, czesku, słowacku, słoweńsku, włosku, polsku, rumuńsku, ukraińsku, albańsku, turecku, w jidysz, po grecku, ormiańsku, litewsku, fińsku, arabsku i w języku hindi. Przestanę wymieniać pozostałe języki, bo zajmie mi to resztę strony. Niemiecki generał nosi francuskie nazwisko François, a najwyższe niemieckie odznaczenie bojowe nazywa się Pour le Mérite. Nic dziwnego, skoro wprowadził je Fryderyk Wielki, król Prus w latach 1740-86, który wolał język francuski od niemieckiego. Z geografią też były problemy. Wielu Niemców po wkroczeniu do Belgii myślało, że zajęli Paryż i nie rozumieli dlaczego mają się bić z Belgami. Z kolei Rosjanie myśleli, że Dunaj to Kanał Sueski. W wyniku geograficznej pomyłki wojska sprzymierzonych wylądowały nie na tym odcinku brzegu półwyspu Gallipoli, przez co w konsekwencji nie zdobyto Dardaneli. Pewien brytyjski porucznik po zajęciu Przemyśla miał problem, by pochwalić się tym wyczynem w liście pisanym do rodziny, "bo cholernej nazwy zajętego miasta" nie potrafił powtórzyć.

We Francji, aby odciążyć mężczyzn od prac na tyłach, by wszyscy mogli z honorem zginąć na froncie, zaczęto zatrudniać Chińczyków. Aby nie mylili się przeciętnemu Europejczykowi pobierano od nich odciski palców i rejestrowano ich imiona i nazwiska. Chińczycy byli mniej nerwowi niż Hindusi - dobrze znosili trudy bombardowań i nalotów lotniczych. Za to całkowicie dezorganizowali pracę, gdy zginął choćby jeden z nich - wówczas rzucali wszystko i uczestniczyli w pogrzebie, nawet gdy tuż obok wybuchały ładunki, a powietrze przeszywał świst kul. Ich nadzorcy w podręcznym słowniku posiadali zdania typu: Mniej gadać, więcej pracować. Ta latryna przeznaczona jest dla Europejczyków. Chińczykom wstęp wzbroniony.

Nie tylko Chińczycy, Senegalczycy czy Hindusi walczyli w tej wojnie. Również inna mniejszość - kobiety. Takie rzeczy działy się na froncie wschodnim, gdzie pod dowództwem Marii Boszkariewej 300-osobowy batalion kobiecy siał spustoszenie jako "kobiecy batalion śmierci". Kobiety żołnierki z marszu wzięły w niewolę 2 tysiące Austriaków. Niestety tak się to nie spodobało zazdrosnym męskim batalionom, że wkrótce batalion kobiecy rozwiązano. Potem w okopach zamiast o ich sukcesach rozmawiano przede wszystkim o tym, ile kobiet od Boszkariewej dostało napadu histerii, ile zemdlało, a ile czołgało się w pośpiechu, z tym że na tyły. Boki zrywać! Przecież kobiety nie zostały stworzone do wojaczki! Czego nie można powiedzieć o mężczyznach, wśród których liczbę dezerterów liczono w tysiącach. No, ale nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Nie było równości w czasie tej wojny. Angielskiego jeńca tureccy żołnierze zabijali z karabinu, hinduskiego - palili żywcem.

W Polsce dzieje I wojny światowej przesłania historia tej drugiej. Mało o niej wiemy, choć to w jej wyniku odrodziło się polskie państwo i to ta wojna, zwana w Wielkiej Brytanii i Francji Wielką Wojną, jest kluczem to późniejszych nastrojów politycznych i konfliktów zbrojnych. Pod względem liczby poległych żołnierzy pierwsza wojna światowa nie ma sobie równych w dziejach. W trakcie jej działań zginęło ponad 9 mln żołnierzy. W Serbii - 82 tysiące cywili, czyli więcej niż walczących serbskich żołnierzy. Liczba Ormian wymordowanych przez Turków w latach 1914-19 przekracza milion. Z obszarów Królestwa Polskiego i zaboru rosyjskiego wypędzono na wschód kilka milionów ludzi, zwanych bieżeńcami. Wielu z nich nigdy nie wróciło na ojcowiznę, a ci co wrócili, byli traktowani w II Rzeczypospolitej jak wrogowie. W wyniku morskiej blokady w Niemczech zmarło z głodu co najmniej 750 tysięcy cywili. Tyle statystyki.

Chłopaki w okopach podpowiadają mi jeszcze, że 20 maja 1917 roku zginął na froncie zachodnim Valentine Fleming, major huzarów z Oxfordshire, ojciec Iana Fleminga, tego, który stworzył doskonałego agenta brytyjskiego - Jamesa Bonda. Być może to śmierć ojca wywołała w Ianie pragnienie wykreowania postaci doskonałego żołnierza, którego kule się nie imają. A propos Bonda - ostatnio podczas festiwalu filmowego Pięć Smaków oglądałam koreański film o policjancie, który na luzie mógłby być azjatyckim Jamesem Bondem. Film nosi tytuł "Man on high heels" (po polsku nie wiadomo czemu "Dama z Seulu"), a grany przez gwiazdę koreańskiego kina Cha Seung-wona bohater - Ji-wook - prócz tego, że bije się niczym Bruce Lee, to pragnie być kobietą i nawet na konto swojej przemiany bierze zastrzyki z hormonów i uczy się chodzić na szpilkach. Tak, tak, azjatyckie kino queer całą gębą. Można powiedzieć: jakie czasy, taki Bond.

Zakochana w Ji-wooku przyczepiam fotosy Cha Seung-wona nad łóżkiem i czytam książki-cegły poświęcone okrutnej I wojnie światowej. Za oknem pada, ale wtulam się w koc pod blaskiem energooszczędnej żarówki. Jest cicho i spokojnie.

I za to, między innymi, chciałabym wam, chłopaki z okopów, podziękować. Tak łatwo zapomnieć ile wam zawdzięczam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji