Polityczne skojarzenia przy "Czerwonym stoliczku"
Mieliśmy okazje, w ramach Lubelskiej Wiosny Teatralnej, obejrzeć kolejnych gości z Warszawy. Tym razem by to Teatr na Targówku "Rampa" z "Czerwonym stoliczkiem", spektaklem zrealizowanym na podstawie tekstów Jana Brzechwy.
Okazuje się, iż Jan Brzechwa, niedoceniony liryk, znakomity bajkopisarz i autor wierszyków dla dzieci, może się też - kojarzyć politycznie...
A kojarzył się przede wszystkim Andrzejowi Strzeleckiemu, reżyserowi i twórcy scenariusza, który z mównicy "rozprowadzał" zespół. Mównicę zresztą szybko zajęli mu ci, którzy przez ponad czterdzieści lat prowadzili naród ku lepszej przyszłości. Historycznie więc zaczął Andrzej Strzelecki od Bolesława Bieruta, który skojarzył mu się z "Lisem Wita-lisem". Był Urząd Bezpieczeństwa przedstawiony przez piosenki do słów Brzechwy "Pan Pytalski", była polska nędza w wierszu "Po podwórku chodzą kaczki" sojusze, sekretarze zaprzyjaźnionych stolic i swoi, rodzimi od wspomnianego Bieruta po Gierka. Nie zabrakło i aluzji do WRON, stanu wojennego i tych wypadków, które są w latach nam bliższe. Ale, czy możemy mleć identyczne z Andrzejem Strzeleckim skojarzenia? Bo w tle wyświetlane są zdjęcia, które nie dopuszczają do pomyłki.
Z pewnością publiczność czekała też na dwóch aktorów - Daniela Olbrychskiego i Stanisława Tyma. Ten pierwszy "zaistniał" w dwóch piosenkach i brawa, które otrzymał były raczej odcinaniem kuponów sławy, niż wynikały z udziału w przedstawieniu (a piosenek było 20). Natomiast nie rozczarował Stanisław Tym, może dlatego, że poświęcił więcej czasu publiczności, że nieźle wcielił się w Gierka.
Wiele słów uznania należy się kom pozytorom (m. in. Zbigniewowi Namysłowskiemu, Juliuszowi Lorencowi, Jerzemu Satanowskiemu czy Włodzimierzowi Korczowi, gdyż do taktu stworzonych przez nich melodii klaskała wypełniona po brzegi widownia teatru.
