Pan Kraków paliłby jak smok
MARIA PESZEK, aktorka Teatru Studio w Warszawie, opowiada o swoich krakowskich i warszawskich szlakach.
Małgorzata Bordzio-Olszewska: - Czujesz się Marią czy Marysią?
Maria Peszek: - Manią, oczywiście.
- Czy Mania mogłaby być krakowianką? Na którym dachu wtedy by mieszkała?
- Mania mogłaby być krakowianką w takim samym stopniu, w jakim jest warszawianką. To po prostu Mania z Miasta. Miasto jest swego rodzaju metaforą. Moje Miasto (czyli miasto Mani) to inaczej mój świat. Świat specyficzne go poczucia humoru i swoistej wrażliwości. Gdyby Mania miała sobie wybrać w Krakowie jakiś dach, to pewnie zamieszkałaby na czarno w tym nigdy niedokończonym Stalowym wieżowcu, na który w czasach mojego krakowskiego pobywania mówiliśmy Iron Maiden. Myślę, że może nieźle poczułaby się na jakimś nowohuckim komink albo w jednej z opuszczonych pofabrycznych hal na Kazimierzu.
- A jakie miejsca w Krakowie wybierasz Ty - nie Mania, ale Maria Peszek?
- W Krakowie mam szlak błękitny - to ścieżki moich młodzieńczych wspomnień, czyli: Starowiślna, gdzie mieszkaliśmy paręnaście lat w mieszkaniu nad zegarem, dokładnie nad przystankiem tramwajowym, cmentarz żydowski obok mojej Szkoły Podstawowej nr 10, gdzie odbyły się pierwsze pocałunki. Nowodworskie Gimnazjum, czyli kompletnie szalone czasy licealne i przyjaźnie, które trwają po dziś dzień, Kazimierz, gdzie przez siedem lat znajdowało się centrum mojego wszechświata. Jest też szlak zielony: wiejsko-olszanicki, gdzie mieszkają moi rodzice i gdzie przyjeżdżam leczyć się ciszą.
Po studiach wyjechałaś do Warszawy. Jakie były powody tej decyzji?
- Bardzo proste. Jerzy Grzegorzewski - dyrektor Teatru Studio - zobaczył mnie w spektaklu dyplomowym i zaproponował rolę Małgośki w "Don Juanie", nad którym pracował w Warszawie właśnie. Pojechałam więc do pracy do miasta Warszawa i już zostałam.
- Nie byłaś jedyną aktorką, która opuściła Kraków, to samo zrobiła choćby Magdalena Cielecka. Jak myślisz, skąd ten exodus młodych krakowskich twórców?
- Myślę, że dla młodego aktora na początku drogi najważniejsza jest praca. W Warszawie jest jej po prostu więcej i na wielu różnych polach. Myślę też, że Kraków ma niezwykłą aurę, fantastycznie sprzyjającą studiom, "gmeraniu" w sobie, dojrzewaniu, ale to w Warszawie buzuje twórczy ferment bliższy energii poszukiwań. Jest też dużo więcej miejsca i przestrzeni, a co za tym idzie - więcej różnorodnych osobowości może się pomieścić bez konieczności prowadzenia ze sobą "działań wojennych".
- Czym różni się klimat artystyczny Krakowa i Warszawy?
- Wydaje mi się, że biocenozę środowiska artystycznego Krakowa cechuje charakter osiadły, stabilny i trwały, zaś Warszawy - napływowy i zmienny. Mówiąc serio, nie zastanawiam się nad różnicami tych dwóch w odmienny sposób fascynujących kulturalnych miejscowości, bo tylko w jednej z nich pracuję.
- Mówiłaś w jednym z wywiadów, że miasto z Twojej płyty to "ten miasto", który kocha, uwodzi, nienawidzi. Jakim mężczyzną byłby "ten miasto" Kraków?
- "Ten miasto" Kraków paliłby jak... smok. Byłby pewnie chimeryczny i nieprzewidywalny. W przeciwieństwie do warszawskiego, nie miałby kłopotów z bezsennością.
- Czy Kraków da się - tu cytat z "miasto manii" -"pieprzyć czule"?
- W każdym szczególe.
- Mówisz o sobie, że jesteś fanką "niemieszkania w Krakowie". Twój ojciec, Jan Peszek. z kolei wypowiadał się kiedyś ostro na temat krakowskiej "mentalnej pleśni, niekompetencji władz i kryterium miernoty". Dlaczego Kraków budzi w rodzinie Peszków tak silne emocje?
- W rodzinie Peszków silne emocje są na porządku dziennym. My w ogóle wyrażamy się dość zdecydowanie, jesteśmy typami czułych choleryków. Łatwo nas zranić, ale też nie jesteśmy pamiętliwi. Owszem, jestem fanką "niemieszkania" w Krakowie, ale po prostu dlatego, że lubię mieszkać w Warszawie, a przebywanie w dwóch miastach naraz mnie męczy (sprawdziłam). O ile się orientuję, Teresa Peszkowa ma jednak całkowicie odmienne zdanie na temat Krakowa - może warto ją spytać.
- Wiemy już z poprzedniego pytania, co może być zmorą Krakowa. A jak wygląda warszawskie piekiełko?
- Moim osobistym warszawskim trudnym doświadczeniem jest bezsenność.
Wiem, że nie jestem w nim odosobniona. Wydaje się też, że w Warszawie jest na wszystko mniej czasu, co w zestawieniu ze sporymi odległościami oznacza szybsze tempo bycia. Na dłuższą metę to bardzo uciążliwe. Dochodzą jeszcze przejmujące wiatry....
- Jakie zatem cechy musiałoby mieć Twoje idealne miasto?
- Każde miasto może być tym idealnym, bo to my sami wyznaczamy nasz intymny plan miasta. Zbieramy smaki, zapachy i umieszczamy na emocjonalnej trajektorii wrażeń. W ten sposób oswojone nie przestaje wprawdzie żyć własnym życiem, ale jest dużo bardziej naszym miastem.
Maria Peszek - aktorka i wokalistka, latoroślznakomitej aktorsko-muzycznej rodziny. Mieszka i pracuje w Warszawie, jest aktorką teatru Studio. W praskiej Fabryce Trzciny wystawia spektakl "miasto mania". Jego bohaterka, Mania, to współczesna Alicja, która mieszka na dachu wieżowca w utożsamianym z Warszawą mieście - współczesnej, mrocznej Krainie Czarów. Jako wokalistka współtworzy zespół Elektrolot, a niedawno wydała płytę z utworami z "miasto manii" (muzyka Wojciech Waglewski).