Artykuły

Warszawa. Sztuka o Edwardzie Gierku i jego otoczeniu

Do księgarń trafiła książka Czesława Dziekanowskiego "Znikająca władza" wydawnictwa "Eneteia".

Sztuka o Edwardzie Gierku i jego otoczeniu. Czy to jest możliwe? W nocie do książki dodano, że też o władzy nieśmiertelnej. Okazuje się, iż jest to możliwe, pod warunkiem, że odnajdzie się odpowiedni język. Z ducha gawędziarzy i parodystów. I tonację nieco wodewilową, przyprawioną groteską.

Dramat w formie papierowej książki nie charakteryzuje się gwałtownymi zwrotami akcji, choć posiada potencjał sceniczny, włącznie z ukazywaniem się zjaw, z maskami i sobowtórami. W sposób zamierzony ma wypunktować okres marazmu i bezradności przywódcy po przeminięciu fazy sukcesów, rozwoju kraju i harmonii w duchu porozumień społecznych. Gierek bowiem w oczach otoczenia traci cechy przywódcze, "jest człowiekiem miłym, łagodnym, ugodowym". Z bardzo bliska to osoba zaplątana w mechanizmy władzy. Wręcz pod koniec swojego przywództwa nie wie już, jaką odgrywa rolę, ile dzierży władzy, a w końcu - w ogóle czy ma jeszcze coś do powiedzenia w polityce. To schyłek, kiedy najważniejsze telefony są przełączane do gabinetów konkurentów, a jemu przypisywane są błędy w modernizacji, decyzje konfliktujące ludzi. Wątki te nie są werbalizowane, ale znajdują wyraz w scenach i obrazach zarówno kameralnych, jak też zbiorowych. Widać, że autor ma doświadczenia ze współpracy z teatrem.

- Znikająca władza nie jest dramatem politycznym. Jest utworem o polityce, o środowisku okołopolitycznym, jest opisaniem małych i wielkich kulis polityki. Zresztą publicyści "Teatru" twierdzą, że obecnie, w Polsce nie ma dramatu politycznego, bo nie ma walczących teatrów politycznych. Z trudem da się odnaleźć jedna grana w Poznaniu sztuka Lecha Raczaka Spisek smoleński. Żeby oddać autentyczną atmosferę minionego czasu, Dziekanowski powołuje się na swój dokument literacki Frutti di marę. Ta legendarna już, wznawiana książka z gatunku literatury faktu dziesięć lat (1981-90) czekała na wydanie wśród sensacyjnych intryg. A dotyczyła oka cyklonu "dekady", jakim była wówczas Stocznia Gdańska. W wywiadach autor zwierzał się, że po debiucie powieścią Zaklęte światło, nagrodzoną premią Wilhelma Macha w 1971 r., chciał się wyrwać z nurtu prozy chłopskiej, do którego go zaliczono. Postanowił przenieść się fizycznie i wyobraźnią tam, gdzie wychodźcy ze wsi i z prowincji się znaleźli, czyli do wielkoprzemysłowych zakładów i środowisk.

Odłożył dyplom ekonomiczny, skończył kursy spawania i najął się do pracy w Stoczni. Z tych doświadczeń powstała upowszechniona przez "Politykę" (z 2 października 1974) sztuka Jak przejść w pion; była grana w Teatrze Ochota (zwanym Teatrem Machulskich) w sezonie 1975 w reżyserii Zdzisława Wardejna. Pamiętam, że widownia była zachęcana do dyskusji na aktualne tematy i z tego korzystała. Owoce morza i dramat o poniżonych stoczniowcach były to odpowiednio opracowane i ułożone w całość wywiady, listy, biografie i wyciągi z nagrań z kolegami Lecha Wałęsy. Pokazywały ludzi zagubionych, nieprzystosowanych, wykorzystywanych, wewnętrznie zbuntowanych przeciwko skrajnie trudnym warunkom pracy i przekonanych, że muszą przede wszystkim poświęcać się dla obcego mocarstwa. Autentyczność wiedzy środowiskowej była przez autora zapośredniczona poprzez teatr robotniczy, który Dziekanowski nazwał "teatrem fizycznym". I tak po wielu powieściach, książkach krytycznych o świadomości literackiej, o psychoanalitycznej szkole interpretacji - wraca autor do źródeł pokoleniowego doświadczenia, tyle tylko że widzianego z perspektywy historycznej i, jak to określa, wielogłosowej. Dekadę między Grudniem i Sierpniem w publicystyce i wywiadach zwie się obecnie dekadą "pierwszej Solidarności". Na bieżąco przerabiano ją po książkach Janusza Rolickiego Przerwana dekada i Replika. Dziekanowski przenosi akcję w części końcowej z "prominenckie-go czyśćca" do auli uniwersyteckiej, gdzie połowa widowni entuzjazmuje się obiektywnymi ocenami, a druga połowa protestuje gwałtownie przeciw nim, uważając je za zdradę. Dawna władza zniknęła "jako ta garstka kądzieli" (przecież Dziady też miały swoją rolę w przemianie ustrojowej), ale problemy pozostały.

Gdzieś na pograniczu polityki historycznej i historii politycznej próbuje autor dramatu zaprawić ironią język dwubiegunowy, czarno-biały, język podziału na "my - wy". Zaproponować narrację w miarę obiektywną i racjonalną w odniesieniu do protestów studenckich 1968, strajków i buntów zakończonych ofiarami na Wybrzeżu w 1970 r., powstania i działalności kor w 1976 i obrazu całościowego grudnia 1981. I wreszcie stanu wojennego.

Sceny końcowe dramatu w auli wyższej uczelni przywołują dialog, a właściwie pyskówkę na temat prawdy o Grudniu 70 i Sierpniu 80. Wyciągnięte atrapy dłoni stają się śmiercionośnymi pociskami. Bo sprawiedliwi muszą zaprowadzić swój porządek; ludzi, którzy chcą przekonywać do rozsądku - na ogół się nie słucha. "Klasa robotnicza, owszem, ma wyobraźnię, ale małej mocy. Łatwo daje się podpuścić anarchistom". Inteligencja zrealizowała swój program i interes. Duża część ludzi straciła pracę. Ale robotnicy stracili coś jeszcze cenniejszego - przynależność do grupy. Ojcowie polskiej rewolty i polskiej wolności - ten dramat moim zdaniem wzywa was do apelu!

Czesław Dziekanowski

"Znikająca władza"

Dramat w pięciu aktach

Warszawa : "Eneteia" 2014

85 s.;21 cm.-zł 22,90

821.162.1-2

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji