Artykuły

Lublin. Najlepsi na Polskiej Platformie Tańca

To zawsze ciekawie, kiedy ocena jury jest odmienna od oceny publiczności. Tak było na zakończonej w niedzielę Polskiej Platformie Tańca. Ostatni dzień był chyba najciekawszy tanecznie i ważny dla uczestników. Czekanie na werdykty robi swoje.

Wielkim wygranym jest spektakl "Niżyński. Święto snów" - jurorzy (Komisja Artystyczna, która wybierała spektakle pokazane w czasie Platformy w Lublinie) uhonorowali twórców w dwóch kategoriach. Za najlepszy spektakl i dla najlepszego wykonawcy. Sławomir Krawczyński, Anna Godowska i Tomasz Wygoda odbierali gratulacje i uściski.

Podobne krzyki i tupania zebranych na I piętrze Centrum Kultury towarzyszyły informacji, że jurorzy za najlepszą choreografię uznali spektakl "Insight" - Janusza Orlika. Wręczane nagrody miały moc ministerialną (ministra kultury i dziedzictwa narodowego).

Wczoraj, po zobaczeniu ostatniego spektaklu wszyscy widzowie mogli głosować na swój ulubiony. Można było wybrać tylko jeden. Po podliczeniu głosów okazało się, że najbardziej podobał się projekt "Room 40 w choreografii Macieja Kuźmińskiego i wykonaniu czterech tancerek: Danieli Komędery (solistka) oraz Anny Kamińskiej, Dominiki Wiak i Katarzyny Pawłowskiej. Tak się złożyło, że była to ostatnia propozycja PPT. Chyba emocje jakie wzbudziła zdominowały wszystkie wcześniejsze.

Ale to nie jest dziwne, bo "Room 40" wpychający widza w objęcia zadumy egzystencjalnej a na dodatek prowokujący do współuczestnictwa - jest efektowny.

Kuźmiński stworzył choreografię na granicy opresji fizycznej i bólu. Tancerki zmagające się ze zmęczeniem budują sytuację, w której widz czuje dyskomfort. Nie mówiąc o finale, kiedy po solowej sekwencji w której naga tancerka porusza się na zalanej wodą scenie zastyga w niekomfortowej pozie. Ponieważ widownia się rozjaśnia część widzów wychodziła w przekonaniu, że pusta sala będzie końcem spektaklu i zmęczenie tancerki. Niektórzy nawet poganiali sąsiadów i namawiali do wychodzenia. Jurorzy i osoby, które widziały spektakl (był wiosną pokazywany w CK) czekali na koniec. W końcu światła na scenie zgasły. Nikt, co znamienne, nie wyszedł do ukłonów. Choreografia wręcz uniemożliwiała rozpoznanie twarzy tancerek. Dziewczyny którym za tło służyły "4 Ostatnie Pieśni" Richarda Straussa były anonimowe. Były splotem dramaturgicznym a nie Anną czy Dominiką.

Owacje towarzyszące informacji, że wyjeżdżają z Lublina z nagrodą publiczności (oficjalnie prezydenta miasta Lublin) nie dziwiły. Krzyczeli głosujący. To chyba byli ci spragnieni tańca.

Bo wielu osobom go brakowało. ­Pani widz I: Przecież jesteśmy na Polskiej Platformie Tańca! Pani widz II: Chciała bym zobaczyć coś fajnego. Żeby tańczyli!

Fakt, wiele propozycji było na pograniczu sztuki performatywnej. Możliwe, że to jest ważna konstatacja tego ogólnopolskiego spotkania - we współczesnym tańcu rozwija się nurt braku tańca.

Na zdjęciu: "Niżyński. Święto snów".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji