Artykuły

Grób nieznanego artysty

Drabina kariery ogromnie się w naszych czasach wydłużyła. Stąd tyle stresów, psychicznych pęknięć i zawirowań, osobistych porażek, które rozładowują się w alkoholu, narkotykach, nagłych wybuchach agresji. U nas łatwiej o alkohol niż o broń palną, stąd więcej ofiar wśród tych, których zżera zazdrość, niż wśród tych, którzy są tej zazdrości przedmiotem - pisał Zygmunt Hübner w 1984 roku.

Niektórzy mi zazdroszczą - innym ja zazdroszczę. Ci inni zazdroszczą jeszcze innym.

W oczach spotkanego na ulicy kolegi ze szkolnej ławy mogę odczytać nieżyczliwy podziw. "Temu się udało - myśli. - Poszedł w dyrektory, zarabia pewnie krocie, gazety o nim piszą, ministrowie rękę mu podają, w sklepie mięsnym też musi mieć chody".

Spotykam Jurka i myślę: "Temu to dobrze. Nie musiał zostać dyrektorem, żeby reżyserować, co mu się żywnie podoba, i to w najlepszych teatrach, ma międzynarodowe nazwisko, z Peterem Brookiem jest na ty, nie musi stać w ogonkach po mięso, bo może kupić za dolary w Pewexie". Ale i oczach Jurka nie dostrzegam sytej satysfakcji. Cierpi, że nie jest Strehlerem. Przypuszczam, że Strehler też nie jest do końca zadowolony, chociaż nie wiem, komu mógłby zazdrościć.

Drabina kariery ogromnie się w naszych czasach wydłużyła. Stąd tyle stresów, psychicznych pęknięć i zawirowań, osobistych porażek, które rozładowują się w alkoholu, narkotykach, nagłych wybuchach agresji. U nas łatwiej o alkohol niż o broń palną, stąd więcej ofiar wśród tych, których zżera zazdrość, niż wśród tych, którzy są tej zazdrości przedmiotem.

Nie jest to bynajmniej problem środowiskowy. Wraz z obaleniem feudalnych podziałów klasowych zrodził się mit pucybuta, który własnym przemysłem doszedł do milionów. Mit kariery. Stanowi on siłę napędową większości ludzkich poczynań i dokonań. Co dla kogo jest dowodem, że mit się ucieleśnił, to już inna sprawa. Dla jednego będzie nim "maluch", dla drugiego Polonez (właśnie tak, dużą literą, bo nie chodzi tu o posuwisty taniec na 3/4), dla trzeciego Mercedes. Stanowisko naczelnika gminy, tytuł profesora zwyczajnego, prezesura koncernu naftowego. Wzmianka w encyklopedii, Nagroda Nobla, Order Budowniczych Polski Ludowej. Nieograniczone możliwości. Dla artysty sceny pomnik w Alei Zasłużonych, przed którym zatrzyma się po łatach przypadkowy przechodzień, aby powiedzieć do swych dziatek: "Patrzcie, tu leży ten aktor, dla którego wasza prababcia głowę straciła". Nie ma nic bardziej żałosnego niż grób Nieznanego Artysty. Wyryte w kamieniu świadectwo przegranego życia.

Na karierę nie ma jednak recepty. Nie zawsze robią ją ci, którzy najusilniej się starają, podlizując się w gabinetach, a przy okazji podstawiając kolegom nogę. Nie zawsze też jest udziałem najlepszych. Może to być pewna pociecha dla tych, którym się nie powiodło na miarę ich talentu, choć przyznać trzeba, że nader mizerna. W sztuce liczy się nie tyle wartość, co jej publiczne uznanie, bo też co to za wartość, której nikt nie dostrzega, nikt nie chce, nikt nie ceni. Popularność jest dziś bardziej niż kiedykolwiek miernikiem kariery. Nie tylko w teatrze czy filmie - zaraza przeniosła się na teren literatury, muzyki, sztuk plastycznych. Można nad tym ubolewać, świata to jednak nie zmieni.

Dlatego z rozrzewnieniem wspominamy skromnego urzędnika Granda z Dżumy Camusa, szlifującego przez całe życie pierwsze zdanie powieści, która ma mu otworzyć drogę do nieśmiertelności. Dylemat artysty obezwładnionego dążeniem do perfekcji. Kto ma dziś na to czas? Kto ma czas, aby ją ocenić? Perfekcji się dziś nie nosi - wyszła z mody. Jest to najdalsza z dróg wiodących do kariery. Przykro przyznać, ale i zwykła rzetelność warsztatowa nie ma większej wartości. Najcenniejszy jest sukces głośny, natychmiastowy, zrodzony w chwili natchnienia: ludzie to kupią. Jeśli gwałtownie zaprotestują, będzie skandal, a to też dobrze. Spuścizna artystyczna naszej epoki to biały kwadrat na białym tle Malewicza i "4'33"" Johna Cage'a z jednej strony, z drugiej "opakowania" Christo i "Starlingh Express" Webbera. Liczy się pomysł. Często jest to pomysł na życie.

Z tomu "Loki na łysinie", WL 1984

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji