Artykuły

Gdańsk. Goldwasser dla Mickiewicza

Mickiewicz [na zdjęciu] fizycznie nigdy nie był w Gdańsku. Jedynie wspomniał o nim w "Panu Tadeuszu". Ale za to jak! "Miasto Gdańsk! niedyś nasze, będzie znowu nasze!".

Korzystając z przytoczonego toastu Sędziego, prezydent Paweł Adamowicz na otwarcie mickiewiczowskiej sesji w Dworze Artusa ofiarował jej uczestnikom "flaszę gdańskiej wódki" czyli Goldwassera. Jedną dla wszystkich, nader symbolicznie.

Zamykająca konferencję prof. Małgorzata Czermińska powiedziała w oliwskim Pałacu Opatów:

- Mam poczucie, że Mickiewicz zszedł z pomnika. Myśmy go z tego pomnika zdjęli, czy zastaliśmy go już odbrązowionego, mniejsza. Staraliśmy się w trakcie tej konferencji nie tyle mówić o nim, co rozmawiać z nim. Także się buntować przeciw niemu. Czy kłócić z nim. Czy też mówić o tym, że bywa zapominany. I gdy spotkamy się ponownie w księdze dokumentującej naszą konferencję, będzie to też forma rozmowy z Mickiewiczem. Z którym chcemy, nie tylko przy okazji rocznic, nadal rozmawiać.

To perspektywa przyszłego roku. Konferencja natomiast pozostawiła po sobie aneks wizualny, w postaci wystawy w oliwskim Pałacu Opatów, która nazywa się dość uczenie, ale jest łatwo przyswajalna: "Teatralna gra z tekstem. ?Dziady= Adama Mickiewicza na scenach polskich". Ściśle, jest to dokumentacja wystawień "Dziadów" od inscenizacji Stanisława Wyspiańskiego z roku 1901 do roku 2003. Były bowiem i wcześniejsze, dziewiętnastowieczne próby, np. w postaci żywych obrazów, o czym uświadamiał prof. Jan Ciechowicz. Ten aneks można oglądać do maja 2006.

To, że Mickiewicz wzbudza lub wzbudzał jakieś emocje w Europie, rzecz wydaje się zrozumiała. Ale poza nią? W szczególnym położeniu zdaje się tu być Moskwa, co również jest zrozumiałe. Był śmiertelnym wrogiem jej władców i przyjacielem poddanych. Może nawet ci władcy spowodowali jego śmierć. Są poszlaki, nie ma dowodów. Ale - okazało się podczas tej konferencji - wpływy Mickiewicza sięgają dalej. Aż po Chiny i Japonię.

Gościliśmy na tej konferencji dwoje badaczy Mickiewicza z Chin. Prof. Yi Lijun i dr. Zhao Ganga z Pekińskiego Uniwersytetu Języków Obcych. Słuchaliśmy, co poeta małego, zniewolonego narodu polskiego może powiedzieć wielkiemu narodowi chińskiemu? I usłyszeliśmy, że wielki naród chiński też był najeżdżany, zniewalany, rozszarpywany, choć nie tak ostatecznie jak Polska w XVIII i XIX wieku. Dlatego słowa Mickiewicza, jak grom z jasnego nieba, były Chińczykom pomocne i podtrzymywały na duchu od stu lat.

Szczególnie zaś prof. Yi Lijun, w okresie tzw. rewolucji kulturalnej zesłanej na resocjalizację gdzieś na chińską wieś, na pięć lat. Wtedy - mówiła pani profesor - jej ostoją duchową był "Pan Tadeusz", którego zresztą przetłumaczyła później (wierszem!) na chiński. Poświęciła na to dziesięć lat życia. Przyjmowano ją owacyjnie.

Gdańska konferencja była trzecią, największą i podsumowującą jubileusz 150-lecia śmierci Adama Mickiewicza w Konstantynopolu "trzy kwadranse na dziewiątą" 26 listopada 1855 r. Serię rozpoczęła - przypomnijmy - konferencja "wileńsko-kowieńska", przetoczyła się przez Warszawę i zatrzymała w Gdańsku. Nie zatrzymałaby się, gdyby wcześniej przez lat kilkanaście nie nauczała tu Maria Janion, tworząc mocne środowisko nie tylko mickiewiczologiczne. Ona więc była cichą, choć nieobecną, bohaterką gdańskich rozmów z Mickiewiczem i gadań Mickiewiczem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji