Artykuły

- Atmosfera jest fatalna, a dyrektor pozbywa się ludzi, którzy przepracowali tutaj całe lata- twierdzą pracownicy "Kochanowskiego". Dyrektor teatru sprawy nie komentuje, ale związki zawodowe dostały już listę osób, których dotkną zwolnienia albo obcinanie etatów. Dzisiaj ma się odbyć w tej sprawie spotkanie dyrektora z pracownikami.

- Na początku była mowa o tym, że do zwolnienia przewidzianych jest 30 ludzi. Ostatecznie stanęło na tym, że pracę straci pięć osób, a kolejnym czterem etaty będą obcięte o połowę - mówi "Wyborczej" osoba zatrudniona w teatrze.

Oficjalne pismo trafiło już do związków zawodowych w "Kochanowskim". Cięcia etatów dotkną aktorów: Aleksandrę Cwen, Cecylię Jacewską-Caban, Krzysztofa Wronę oraz Bogdana Zielińskiego. Wypowiedzenia mają być natomiast wręczone wieloletniej inspicjentce Teresie Zielińskiej, równie doświadczonej specjalistce ds. kadr Irenie Środzie, redaktor graficznej Halinie Fleger reżyserce Mai Kleczewskiej oraz Justynie Brelińskiej z wypożyczalni kostiumów.

Atmosfera fatalna

Oficjalnie pracownicy teatru nie chcą komentować tych informacji. Część dlatego, że o nich nie słyszała i czeka na zapowiedziane na dziś spotkanie z dyrektorem "Kochanowskiego", część dlatego, że nie chce za sobą palić mostów i liczy na to, że uda się jeszcze dogadać z Tomaszem Koniną.

Nieoficjalnie nie szczędzą jednak dyrektorowi krytyki. - Co tu dużo mówić, atmosfera w teatrze jest fatalna - mówi nam jeden z pracowników "Kochanowskiego". - Wystarczy popatrzyć na repertuar. We wrześniu mieliśmy właściwie jeden spektakl, "Szklaną menażerię", w którym grają cztery osoby. Plany na październik nie prezentują się lepiej, bo jest w nich niewiele spektakli, gdzie gra cały zespół aktorów- zauważa.

Kolejny nasz rozmówca zauważa, że część osób, które przewidziane są do zwolnienia, nie pracuje na pełnych etatach, więc i oszczędność z tym związana jest w praktyce niewielka. - Dyrekcja pozbywa się pracowników, których uznała za niewygodnych. Z niektórymi żegna się zresztą w nieelegancki sposób, choć pracowały tu od lat. Smutne, bo w tym roku teatr obchodzi swoje 40-lecie- słyszymy.

Same tajemnice

Pracownicy "Kochanowskiego" skarżą się też na to, że dyrektor Konina za dużo czasu poświęca samorealizacji, robiąc widowiska na innych scenach, a za mało uwagi przywiązuje do dbałości o zespół. - Nie ma zebrań z całym zespołem. Sporo aktorów ujętych jest poza nawias. Natomiast ci, którzy są blisko dyrektora, grają całkiem sporo - komentuje jeden z naszych rozmówców.

- Dyrektor zwolnienia tłumaczy względami finansowymi. Jednak jak prezentują się finanse teatru? Tego nikt nie wie poza nim samym- słyszymy.

Próbowaliśmy porozmawiać o tym z dyrektorem Koniną. Telefonu komórkowego jednak nie odbierał, zaś w sekretariacie teatru usłyszeliśmy, że nie życzy sobie łączenia telefonów od prasy. Na temat zwolnień nie rozmawiał też Grzegorz Cwalina, szef związku zawodowego "Solidarność" w "Kochanowskim". Najpierw " nie było go w gabinecie", potem "wyszedł już z pracy". Nieoficjalnie wiadomo, że również on wstrzymał się od rozmów z mediami do czasu spotkania z dyrektorem Koniną.

Urząd: Nic nam do tego

W połowie września dyrektor teatru rozmawiał z przedstawicielami zarządu województwa o przyszłości placówki. - Rozmowa dotyczyła jednak kwestii realizacji projektów planowanych przez teatr w kontekście inwestycji w infrastrukturę. Teatr im. Jana Kochanowskiego jest bowiem jedyną jednostką kulturalną, która do tej pory nie doczekała się modernizacji z wykorzystaniem środków unijnych - mówi Barbara Kamińska, odpowiedzialna w zarządzie województwa za kulturę. - Rozmawialiśmy też o możliwości współpracy z innymi instytucjami. Nie było mowy o zwalnianiu pracowników czy ograniczaniu etatów - przyznaje Kamińska.

Ale zaznacza też, że Konina wcale o takich zamiarach nie musiał zarządu informować. - Nas interesuje tylko program i oferta kulturalna poszczególnych jednostek, a także to, jak kształtują się ich finanse. Natomiast w kwestii zarządzania swoim zespołem dyrektorzy mają autonomię - tłumaczy.