Artykuły

Nauka zbawienna

Teatr Telewizji przypomina kolejną jednoaktówkę Aleksandra Fredry wyreżyserowaną przez Andrzeja Łapickiego. Przed dwoma tygodniami niezbyt pochlebnie napisałem o spektaklu "Świeczka zgasła" upatrując jego słabości w samym tworzywie literackim jak i komediowych predyspozycjach aktorów. Teraz wady stały się zaletami. Przede wszystkim jednoaktówka "Pierwsza lepsza, czyli nauka zbawienna" pochodzi z wcześniejszego okresu twórczości (powstała w 1823 roku), a wtedy pisarstwo Fredry było bardziej świeże, dynamiczne, nie opierało się na francuskiej manierze. Oczywiście, czas i dla tego bardziej twórczego nurtu Fredry pozostał nieubłagany. Nieco anachroniczny jest już sam pomysł komedii o drobnym właścicielu ziemskim Alfredzie, który zniechęcony kolejnymi zalotami, postanawia ożenić się natychmiast. Powierza swoją przyszłość ślepemu losowi. Rysuje w parku kreskę - pierwsza białogłowa, która ją przekroczy będzie wybraną. Ale, jak wiadomo, znajomi i przyjaciele, a zwłaszcza kobiety, lubią pomagać losowi, więc i Alfredowi trafia się, po zabawnych perypetiach, narzeczona, która już wcześniej kandydowała do roli żony. Rozszyfrujmy podtytuł sztuki, co autor uczynił w finale: "w tym jest nauka - kto znalazł pierwszą dobrą, niech innej nie szuka".

"Pierwszą lepszą" ogląda się znacznie lepiej niż spektakl "Świeczka zgasła", przede wszystkim ze względu na aktorstwo. Andrzej Łapicki tym razem dobrał aktorów, dla których komedia jest żywiołem. Przede wszystkim Anna Seniuk. Występuje ona tu jakby w podwójnej roli - gra ową "pierwszą dobrą", która wciela się w dziwaczną Żmudzinkę Martę Śmigalińską przekraczającą kreskę w parku. Anna Seniuk jako Julia potrafi być sympatyczna i zalotna, jako Marta staje się diabłem wcielonym mówiącym z szybkością karabinu maszynowego. Alfreda gra Marek Walczewski, którego predyspozycje komediowe są różnie oceniane (niezbyt powiodła się np. ostatnia premiera w "Syrenie"), ale w roli znerwicowanego osobnika, który ma już dosyć przedmałżeńskich zabiegów, jest bardzo dobry. A przecież na planie są jeszcze Zofia Kucówna, Joanna Pacuła i sam reżyser Andrzej Łapicki, a nawet student Piotr Machalica, który jeszcze wtedy nie miał na scenie nic do powiedzenia.

Spektakl zrealizowano w 1980 roku. (Sobota, 18 lipca, program I, godz 14.50)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji