Artykuły

Się nie liczy

W artykule "Spektakle na licencji, czyli kultura kupowana" Roman Pawłowski ("Gazeta Wyborcza" z 16 listopada) cytuje fragmenty moich recenzji jako dowód niezrozumiałego dlań zachwytu nad spektaklami "Taniec wampirów" i "Kobieta z morza" - pisze Iza Natasza Czapska w Życiu Warszawy.

Zachwyt ten jest dla redaktora Pawłowskiego niezrozumiały, bo są to spektakle robione wcześniej w innych krajach. Spektakle, którym Polański i Wilson nie poświęcili wiele uwagi. Prawdę mówiąc, nie interesuje mnie, czy obaj reżyserzy robili je małym palcem jednej ręki, małym palcem drugiej grzebiąc sobie w uchu. W efekcie są to bowiem dwa świetne przedstawienia, nad którymi miesiącami ciężko pracowali polscy artyści. Czy Dominika Kluźniak, która znakomicie zagrała w "Kobiecie z morza" ma zanotować w CV: "rola Hilde Wangel w spektaklu Roberta Wilsona", dodając w nawiasie "ale to się nie liczy, bo to nie był dla Wilsona pierwszy raz"? Piotr Cieślak, dyrektor Dramatycznego, uczciwie przyznaje, że nie stać nas na to, by Robert Wilson wyreżyserował spektakl tylko dla warszawskiej publiczności. Z tekstu Pawłowskiego wynika, że skoro nas na Wilsona nie stać, to lepiej, żeby się w ogóle nie pokazywał nam na oczy.

W "Tańcu wampirów" red. Pawłowskiego mierzi sztuczna broda profesora Abronsiusa i żona karczmarza, która "wali wszystkich po łbie". Warto sobie uzmysłowić, zgłaszając takie zastrzeżenia, że to jest spektakl wystawiony w muzycznym teatrze Roma, a nie w Rozmaitościach. Pewnie byłoby bardziej interesesująco, gdyby zniewieściały syn von Krolocka zerżnął na środku sceny starego profesora, a sam von Krolock rozdziewiczył Sarę, miast o tym śpiewać, to jednak nie bardzo mieści się w konwencji Romy.

W krótkim czasie weszły w Warszawie na afisz dwa zupełnie odmienne, urzekające spektakle, podpisane przez światowej sławy twórców. Poza tym mamy też w stołecznym teatrze m.in. "Małego Biesa", który okazał się takim skandalem, że dyrektor Powszechnego mało co nie przypłacił tej premiery swą posadą, mamy też chłopięce wygłupy Jarosława Kiliana w Polskim i masę tanich fars. "Ale to wszystko nasze, polskie, własnego chowu. I nie będą nas pany z wielkiego świata mamić byle błyskotkami!" zdaje się pokrzykiwać Roman Pawłowski, aż mi cierpnie skóra.

Na zdjęciu: Danuta Stenka w "Kobiecie z morza" w reż. Roberta Wilsona w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji