Damy i Huzary
Po kilkumiesięcznej wakacyjnej przerwie 24 i 25 września w sali West Toronto Secondary School spotkali się znowu polscy miłośnicy dobrej rozrywki zwabieni zarówno tytułem granej tam komedii - "Damy i huzary", jak i nazwiskiem jej autora Aleksandra Fredry.
Bo też tego wybitnego komediopisarza zna i na pewno ceni każdy Polak. Żył Fredro i tworzył w XIX wieku, w okresie niewoli narodowej, ale nie o walce i cierpieniach pisał, lecz utrwalał w swych niepowtarzalnych komediach przemijający świat szlachecki. Stworzył Fredro całą galerię postaci skupiających narodowe cnoty i przywary, oddał atmosferę dworku szlacheckiego i uchwycił swoiste obyczaje tego środowiska i nade wszystko... bawił, bo był mistrzem dowcipu słownego i sytuacyjnego, bo umiał posługiwać się tak czułym instrumentem, jakim jest język.
Z utworem Al. Fredry "Damy i huzary" zjechał do Toronto na zaproszenie p. Wojewódki zespół teatru komedii i farsy "Kwadrat", którego kierownictwo artystyczne powierzono wybitnemu i popularnemu artyście, założycielowi kabaretu "Dudek" - Edwardowi Dziewońskiemu.
Tę powszechnie znaną obyczajową komedię charakterów przygotowano i wystawiono nad podziw udanie. Zarówno reżyseria (Edward Dziewoński) jak i scenografia (Marian Stańczyk) świetne, stroje barwne i stylowe, a troska o drobne nawet realia obyczajowe zaskakująca. Największym jednak atutem przedstawienia była gra aktorska, bo też obsada sztuki doborowa, wystarczy wymienić kilka chociażby nazwisk; Edward Dziewoński (Major), Jan Kobuszewski (Rotmistrz) Jarema Stępowski (Kapelan), Janusz Gajos (Edmund), Alfreda Sarnawska, Barbara Rylska i Hanna Zembrzuska (siostry Majora), Gabriela Kownacka (Zofia) i inni.
Trudno powiedzieć, kto grał dobrze, a kto lepiej, ponieważ wszyscy bez wyjątku stworzyli świetne kreacje i dali pokaz dobrego aktorstwa. Potrafili oni wyczuć i zaakcentować subtelne odcienie Fredrowskiego humoru i mimiką chociażby zastąpić zbędne czasami słowa (Stępowski-Kapelan). Temperament huzarski ujawnił się w całej pełni w doskonałej grze Jana Kobuszewskiego, a Edward
Dziewoński raz jeszcze udowodnił, że jest aktorem wszechstronnie utalentowanym. Nie ustępowały huzarom - w grze - damy. Sarnawska, Rylska i Zembrzuska świetne były w scenie siostrzanej kłótni i w scenie omdleń. Dziewczęcym wdziękiem i prawdziwie polską urodą czarowała Gabriela Kownacka.
W całości udane przedstawienie miało kilka szczególnie mistrzowskich scen: dialog Rotmistrza (Kobuszewski) z Anielą (Zembrzuska), atak na Kapelana, rozmowa Orgonowej (Sarnawska) z Majorem (Dziewoński), sprzeczka dwóch starych huzarów (Andrzej Fedorowicz, Włodzimierz Press).
Doskonała gra znalazła oddźwięk na widowni, poszczególne partie komedii przerywano żywiołowymi oklaskami a po jej zakończeniu znów oklaskami zmuszono aktorów do wielokrotnego ukazywania się.
W sumie trzy sobotnio-niedzielne przedstawienia sprawiły miłośnikom teatru wiele radości i pozwoliły im uświadomić sobie raz jeszcze fakt, iż my Polacy posiadamy świetnych autorów i aktorów i możemy być z tego dumni.