Artykuły

Fredro bez scenografa

"DAMY I HUZARY" w Teatrze Kwadrat bardzo podobały się publiczności polskiej w USA i Kanadzie; dopiero po powrocie z tournee odbyła się ich war­szawska premiera prasowa - w kilka miesięcy po pierwszym przedstawieniu.

Zamyka ta komedia listę trzech najbardziej lubianych przez teat­ry i publiczność utworów Fredry. Wyższą jeszcze rangę zajmuje ona jako pokusa dla inscenizatora: bywała już przerabiana na wodewile i operetki, a raz na­wet oglądałem "Damy i huzary" całe w słomie - w sceno­grafii Adama Kiliana.

Za to w przedstawieniu naj­nowszym właśnie scenografia na­leży do pozycji, które teatr od­dał bez bitwy: Marian Stań­czak, jeśli dba o swoje dobre imię, powinien by podpisać afisz pseudonimem - taka jest operetkowa jego oprawa pla­styczna i w tak niegustownych ujęta kolorach.

Reżyser, Edward Dziewoński, narysował na scenie beztroski obrazek - i słusznie, pozwala­jąc mówić Fredrze i aktorom. Są więc te "Damy i huzary" zagra­ne dobrze, ostre w tempie i za­bawne. Może jeden tylko Janusz Gajos nieco się marnuje w roli Kapelana, choć - to kwe­stia gustu. Inne role charaktery­styczne mają trafne obsady, zwłaszcza Dziewoński w roli ma­jora, Jan Kobuszewski - rot­mistrz, Barbara Rylska - Dyndalska, Hanna Zembrzuska - panna Aniela, Halina Kowal­ska - Frania i Wanda Koczeska - Józia zasługują na osobne brawa: Gabriela Kownacka i Włodzimierz Nowak dzielnie sta­rają się ożywić konwencjonalną nieco parę amantów. W przed­stawieniu premierowym nagłe zastępstwo w roli Zuzi objęła gościnnie Wanda Chwiałkowska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji