Artykuły

Opole. Budżet odciążony... o kulturę

Województwo opolskie będzie miało w przyszłym roku na wydatki 180 mln zł. To o 20 mln zł mniej niż w tym roku. Aby odciążyć budżet, marszałek Andrzej Buła chce, aby wszystkie podlegające mu jednostki zaczęły szukać zewnętrznych źródeł finansowania. Pomysł bije w instytucje kultury. Dlatego nie dziwi, że ich szefostwo jest w tej sprawie bardzo podzielone.

Na wczorajszej konferencji prasowej marszałek Buła mówił o konieczności odnalezienia się w nowej rzeczywistości i związanej z tym reorganizacji pracy urzędu. Zaznaczał, że nie chodzi o zwalnianie ludzi, tylko lepsze wykorzystanie ich potencjału. Za przykład podał Regionalne Centrum Rozwoju Edukacji, gdzie pensje około 70 proc. pracowników finansowane są z realizowanych przez nich projektów unijnych.

- To samo ma miejsce w przypadku Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarki, a także i części osób zatrudnionych w samym urzędzie marszałkowskim. Chcemy ten model poszerzyć i objąć nim wszystkie jednostki nam podlegające, w tym te z własną osobowością prawną, jak instytucje kultury - zapowiadał Buła.

O ile ograniczą budżety?

Marszałek zaznaczał, że w perspektywie unijnej na lata 2014-2020 nie należy się spodziewać pieniędzy na inwestycje kulturalne. Ale po chwili podkreślił, że inaczej ma się sprawa z tzw. projektami miękkimi. - Chodzi o inwestowanie i aktywizację ludzi. Przykładowo filharmonia mogłaby zrobić projekt przeciwdziałający wykluczeniu społecznemu dzieci z rodzin poprzez kupno instrumentów i organizowanie lekcji gry - tłumaczył.

Wczoraj marszałek spotkał się z dyrektorami wszystkich podległych jednostek i zaprezentował im wizję nadchodzących zmian. W kolejnych tygodniach Buła ma się spotykać indywidualnie w tej sprawie z dyrektorami poszczególnych jednostek.

Marszałek nie potrafił konkretnie powiedzieć, o ile ograniczone będą budżety tych jednostek. Wiadomo jednak, że będą one zależne od potencjału pozyskiwania środków zewnętrznych; te instytucje, które mają szerokie możliwości walki o granty unijne i państwowe, mogą się spodziewać mniejszego wsparcia ze strony województwa niż te placówki, które wielkich możliwości w tym względzie nie mają. - Zapewniam, że nikogo nie zostawimy na lodzie - deklarował Buła.

Pomysł marszałka nie bije zbyt mocno w szpitale. Bo choć podlegają one urzędowi marszałkowskiemu, to pieniądze na bieżącą działalność otrzymują w ramach kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. - Cieszy mnie natomiast deklaracja, że możemy liczyć na unijne dofinansowanie projektów medycznych, choć szczegółów nie znamy - mówi Marek Piskozub, dyrektor Wojewódzkiego Centrum Medycznego.

Kultura podzielona

Znacznie więcej kontrowersji inicjatywa budzi wśród ludzi kultury, bo to na jednostkach kultury pomysł marszałka może się odbić najmocniej. Tomasz Konina, dyrektor Teatru im. Jana Kochanowskiego, przyznaje, że w przypadku teatru sprawa pozyskiwania środków unijnych nie jest taka prosta.

- Pieniądze idą na duże inwestycje, nie można ich natomiast włączyć w działalność artystyczną, nie można za nie tworzyć spektakli - zauważa. - Za pieniądze unijne możemy prowadzić działalność edukacyjną, ale na remont nie możemy ich już uzyskać. Mamy nadzieję, że uda nam się znaleźć sposób, aby te pieniądze jednak zdobyć - stwierdza Konina.

Bardziej ostro do sprawy podchodzi aktor Jacek Poniedziałek, reżyser spektaklu "Szklana menażeria", który w sobotę będzie miał premierę w "Kochanowskim". - To jest frustrujące, że ciągle mają miejsce cięcia i że kultura jest tych cięć ofiarą. Kultura jest czymś, co tworzy tożsamość społeczną, poczucie wspólnoty. Jeśli są ogromne pieniądze na sport, piłkę nożną, to nie możemy ich po prostu odcinać kulturze - argumentuje.

Urszula Zajączkowska, dyrektor Muzeum Śląska Opolskiego, pomysłu marszałka nie chce komentować. Mówi tylko, że chce poczekać na indywidualną rozmowę z Bułą w tej sprawie, bo teraz jest za mało konkretów.

Bardziej optymistyczny jest Jarosław Gałęza, dyrektor Muzeum Wsi Opolskiej. - Widać, że urzędnicy chcą pomóc w poszukiwaniu środków zewnętrznych. Mamy już kilka pomysłów, skąd moglibyśmy je pozyskać. Choć świadomość, że prognozy budżetowe nie są dobre, na pewno mnie nie uspokaja - mówi.

Natomiast Waldemar Olszewski, dyrektor Filharmonii Opolskiej, przyznaje, że propozycja marszałka nie była dla niego wielkim zaskoczeniem. - My już z powodzeniem pozyskujemy pieniądze unijne na bieżącą działalność. Moim zdaniem nie ma co w tej kwestii histeryzować, tylko dostosować się do takiej rzeczywistości, jaką mamy - komentuje.

Urząd: Oszczędności zaprocentują

Arkadiusz Kuglarz, rzecznik marszałka województwa, przekonuje, że poszukiwanie zewnętrznych źródeł finansowania przez instytucje podlegające urzędowi są konieczne.

- Bo każda złotówka zaoszczędzona w ten sposób w budżecie regionu może być przeznaczona na wkład własny w różne projekty unijne. W ten sposób jedna złotówka wraca do nas w postaci siedmiu, ośmiu złotych. Oszczędności pozwalają więc województwu na uzyskanie wymiernych korzyści - przekonuje.

- Trzeba bowiem pamiętać, że nasz region w perspektywie unijnej 2014-2020 będzie miał do dyspozycji blisko miliard euro. To dwa razy więcej niż w poprzednim rozdaniu. Musimy poszukiwać oszczędności, by jak najlepiej spożytkować przeznaczone dla Opolszczyzny środki - tłumaczy Kuglarz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji