Młodzi wrocławscy artyści zniesmaczeni zadymą z Teatrem Polskim
Strzał w kolano, błąd polityków niepojmujących istoty teatru - tak młodzi wrocławianie ze środowiska teatralnego oceniają zwolnienie Krzysztofa Mieszkowskiego z Teatru Polskiego - opinie zebrała Karolina Kijek z Gazety Wyborczej - Wrocław.
Anna Poteralska, inicjatorka powstania To Tu:
Czasy, w których panowała cenzura, powinny minąć, a niestety mam taką nieprzyjemną refleksję po odwołaniu Mieszkowskiego, że nie minęły. Zaraz po niej pojawia się kolejna - że nasza polityka zupełnie nie wspiera rozwoju kultury ani jej twórców. Bo nie da się zaprzeczyć, że dyrektor Teatru Polskiego bardzo przyczynił się do rozwoju kulturalnego Wrocławia.
Zwolnienie Mieszkowskiego jest strzałem w kolano; ze strony politycznej - bo z pewnością ucierpi na tym wizerunek miasta jako Europejskiej Stolicy Kultury, a przede wszystkim ze strony artystycznej. Za parę dni rozpoczyna się nowy sezon - to czas niełatwy i nerwowy dla całej instytucji teatralnej. Zwalnianie osoby odpowiedzialnej za całokształt pracy w takim momencie to decyzja nieodpowiedzialna.
Kamil Kasprzak, aktor teatru Pantopisze i Grupy Teatralnej "W Przebudowie":
Komu, szczególnie w ostatnim czasie, Mieszkowski nie przypadł do gustu? - oto jest pytanie. Stosunek do samego dyrektora Mieszkowskiego mam nieco ambiwalentny, bo wg mnie Teatr Polski za Mieszkowskiego bał się krytyki. Nie uważam więc, że Mieszkowski jest niezastąpiony, jednak decyzja o odwołaniu jawi mi się teraz jako kaprys urzędników. Szczególnie, że została podjęta na początku sezonu.
Małgorzata Pilczuk, aktorka teatru Sztampa:
Mam nieraz wrażenie, że u nas więcej uwagi przykłada się do tego, aby pracę artystom utrudniać, zamiast ich wspierać. Nie każda sztuka wystawiana przez Teatr Polski mi się podoba. Jednak sposób, w jaki potraktowano pana Mieszkowskiego, zniesmacza. Co mam na myśli? Chociażby słowa rzecznika urzędu marszałkowskiego, że liczy na to, iż następny dyrektor nie będzie robił negatywnych spektakli o marszałku. To absolutnie nie na miejscu.
Do ESK pozostały dwa lata. A ciekawych pomysłów, koncepcji i udanego wcielania ich w życie brak. Zamiast tego mamy krytykowane przez opinię publiczną odwołanie dyrektora teatru albo kontrowersyjny zakup zdjęć Marylin Monroe za ponad 6 mln zł.
Bartłomiej Błoch, pasjonat teatru
Pomimo mojej wątpliwej sympatii co do niektórych spektakli Teatru Polskiego w ubiegłym sezonie, wydaje mi się, że odwołanie pana Mieszkowskiego ze stanowiska dyrektora to duży błąd. To teatrowi nie pomoże. Przeciwnie - zapoczątkuje lawinę, która zmiecie teatr do zera, bo powoływanie na stanowisko nowego dyrektora niesie przecież za sobą inne koncepcje, inny sposób zarządzania placówką, inny tryb pracy, a może nawet inny zespół.