Artykuły

Kochajmy Fredrę

"Cudzoziemczyzna" prze­pleciona dzisiejszymi piosen­kami i dygresjami, i Fredro wsparty pomocą Młynarskie­go. Można i tak. Zwłaszcza że końcowy morał zachęca: ,,Chwalmy cudzy teatr, lecz kochajmy Fredrę!" Szkoda tylko, że w tym kochaniu "Rozmaitości" okazały impo­tencję.

W jednej z dygresji mówi się tam na wpół serio, na wpół drwiąco, że "Cudzo­ziemczyzna" to ramota. Być może, na pewno zaś w takim wykonaniu. Ale ta ramota przy zachowaniu humoru i ja­kiegoś stylu może stać się na scenie uroczym cackiem z pięknościami wiersza i wdzię­kiem staroświecczyzny. Akto­rzy w tym przedstawieniu nie mieli ani humoru, ani żadnego stylu. Nie było więc Fred­ry.

Teksty Młynarskiego wpraw­dzie nie arcydzielne, ale dys­kretnie dowcipne, ze specy­ficzną nutką poetycką, zręcz­ne zwłaszcza w finale. Wyko­nywali je jednak starsi pano­wie trzej o drewnianym wy­razie aktorskim. Nie było więc i Młynarskiego.

O dekoracjach i kostiumach można by powiedzieć: dziś straszy. Nie było więc i opra­wy plastycznej.

Wniosek ogólny: kochajmy Fredrę, ale jeżeli kochamy nie niszczmy go w teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji