Artykuły

Warszawskie premiery. Romans z Historią

Jeżeli zna,się warsztat teatralny w stopniu tak doskonałym, jak zna go Friedrich Durrenmatt,wówczas można już sobie pozwolić na bardzo swobodny flirt z antykiem. Do tego przecież źródła przychodziło wielu pisarzy i stąd zaczerpnięto niejedną ciekawą myśl historiozoficzną i moralną. Wyimaginowany przez Durrenmatta Romulus Wielki, cesarzujący w czasach,kiedy się już miało pod koniec starożytnemu światu,dwadzieścia lat swego panowania poświęca na zniszczenie ustroju,który reprezentuje. Dlaczego? Bo oto, w jego mniemaniu,państwo krzywdzi jednostkę;a "więc już nawet nie jakiś tam cesarz-filozof,jakiś Marek Aureliusz, lecz podwójny Wallenrod,burzyciel starego porządku. To bardzo efektowna teza. W posłowiu nakreślił autor takie oto wyrazy: "Romulus sprawuje w trzecim akcie sąd nad światem, ale w czwartym akcie świat sądzi Romulusa...to człowiek bystry,wolny,ludzki,świadomy ale przy końcu człowiek,który z jak największym hartem i bez oglądania się na cokolwiek idzie naprzód i nie lęka się żądać od innych rzeczy absolutnych". Oczywiście,w czasie słuchania efektownego dialogu,zaskoczeni,dajemy się łatwo uwodzić tym sugestywnym opiniom;nim nadejdzie chwila refleksji stajemy wobec nowej sytuacji i nowego problemu. To jest fora dramaturga i słusznie mówi świetny znawca teatru,Wojciech Natanson,że "słowo w teatrze ma bez porównania łatwiejszą drogę emocjonalnego oddziaływania,niż tekst czytany". To stwierdzenie wydaje się szczególnie trafne w zastosowaniu do "Romulusa Wielkiego". Znakomity dramaturg okazał się bowiem równie znakomitym hipnotyzerem;przypuszczam,że mógłby nam dowieść,nie,nie dowieść,mógłby w nas wmówić,że odziany w purpurę cesarz jest nagi. Lecz oto pełni wrażeń,urzeczeni jeszcze czarami teatru,teraz już w jasnym świetle dnia bierzemy do ręki tekst sztuki i analizujemy zdanie po zdaniu,nad uczuciem bierze górę rozsądek. A kysz,a kysz! I rodzi się w nas wątpliwość co do zasadniczej tezy autora, czy może tylko jego bohatera. Okrutny Rzym się przeżył i czas,aby runął! Ale to co jest oczywiste dla nas,nie mogło być oczywiste dla ludzi antyku. Ba dzisiaj uczeń szkoły podchorążych wie lepiej od Napoleona,jakie popełnił on błędy w swych kampaniach. I można by te uwagi snuć do znudzenia. W imię jakiej racji - myślimy - barbarzyńscy Germanie mają być pasowani na heroldów - dobra? postępu? sprawiedliwości? Zamienił stryjek siekierkę na kijek. Trywializuję zagadnienie? Ależ tak i czynię to z rozmysłem chcąc uzasadnić sąd,że samo zagadnienie,choć ciekawe,postawione jest na głowie. Wielki czarodziej znad Avonu przekonał nas, że można tworzyć postacie historyczne,będące zarazem wytworem czystej fikcji intelektualnej i,odwrotnie,postacie fikcyjne mogą być nasycone klimatem historii. Więc - fikcja intelektualna. Takie ustawienie problematyki dramatu pozbawi nas dokumentu i flirt z antykiem ukaże w świetle całkowicie odmiennym. To także dobre prawo dramaturga. Teraz może on wzbogacić swego bohatera naszą wiedzą i naszym doświadczeniem,może go wyposażyć w psychologię człowieka naszej epoki,może budować własną hierarchię wartości,może wreszcie wypełniać marzeniem zatarte,stare teksty i stwarzać symbole dla swej myśli artystycznej. I teraz,że spoufalenia się z antykiem,rodzi się aluzyjność sztuki. To nie o tamtego króla Heroda chodzi - myślimy. Heroda wcielonego w bratanka Odoakera mieliśmy sposobność poznać. Na scenie warszawskiej przystrojono go nawet w znajome ubranko,aby bardziej przypominał "marzyciela". Tomasz Mann mógłby o nim powiedzieć słowami Durrenmatta:"Marzy o panowaniu nad światem,a lud marzy razem z nim". Marzenia i sny nie zawsze się sprawdzają,ale dobrze,że nas Durrenmatt przed nimi przestrzega w tej "ponurej komedii,choć zupełnie lekkiej".

Na scenie Teatru Dramatycznego pokazano nam "Romulusa" w przekładzie p.Ireny Krzywickiej,reżyserii pp Haliny Mikołajskiej i Andrzeja Sadowskiego i scenografii p. Andrzeja Sadowskiego w sposób wręcz znakomity. Reżyserii i grze aktorów należałoby poświęcić wiele miejsca w uznaniu wielkiej inwencji,staranności i pracy. Żałuję,że nie mogę tego uczynić. Więc tylko kilka słów o wykonawcy roli tytułowej. P. Jan Świderski stworzył postać,którą długo przechowa nasza pamięć i tradycja teatralna. Doskonale uchwycone proporcje między mądrością,przyobleczoną w maskę błazna,dobrocią i zarazem obojętnością; hodowca kur miał w sobie cesarską powagę,cesarz miał maniery hodowcy kur. I owa wspaniała scena z zakończenia aktu trzeciego,gdy Romulus po raz pierwszy w tej sztuce przemawia jako cesarz! Tę inscenizację sztuki Durrenmatta trzeba koniecznie zobaczyć. Myślę,że i wymagający autor byłby z niej zadowolony.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji