Artykuły

Teatr to miejsce, gdzie spotykają mnie największe przeżycia artystyczne

- Zagranie po raz pierwszy Jana w spektaklu "Metro", było czymś wyjątkowym i niesamowitym - mówi JAN TRACZYK, student kompozycji na Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie

Jan Traczyk jest studentem kompozycji na Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie, a od 2011r. aktorem teatru Studio Buffo. Odtwórca m.in. głównej roli w legendarnym musicalu "Metro". Śpiewa, komponuje, pisze teksty. Artysta nagradzany na wielu konkursach, m.in. Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Retro im. M. Fogga oraz konkursie "Pamiętajmy o Osieckiej".

Kompozytor, wokalista, autor tekstów, aktor. Z którą z tych ról najbardziej się utożsamiasz?

- Marzę zawsze o połączeniu tych wszystkich ról. Najpierw pojawił się pomysł bycia kompozytorem. Śpiewanie, wokalistyka, to była droga, która miała mnie do tego doprowadzić. W szkole muzycznej przy ul. Bednarskiej w Warszawie zdobyłem wszelkie umiejętności również teoretyczno-muzyczne, które pozwoliły mi dostać się na Wydział Kompozycji na Uniwersytecie Muzycznym. Po drodze śpiew mnie tak rozwinął, że zająłem się tym już poważnie. W tej chwili jednym z moich marzeń (może największym) jest stworzenie musicalu, który już od jakiegoś czasu piszę i w którym chciałbym również zagrać.

W jakim gatunku tworzysz, skąd czerpiesz inspiracje i którzy artyści Cię ukierunkowują?

- Można powiedzieć, że gatunek, w którym tworzę to soft-rock. Jest to muzyka najbardziej wyrażająca mnie samego. Nawiązując do inspiracji to zaczęło się od The Beatles, a w szczególności od piosenki "Yesterday". Następnie w poszukiwaniach stylu bardzo pomógł mi zespół Coldplay, reprezentujący rock w wydaniu melodyjnym, klimatycznym z wykorzystaniem pianina i fortepianu, instrumentów mi najbliższych. Wśród nowych inspiracji znajduje się twórczość m.in. Michaela Buble, tworzącego w nieco bardziej dynamicznym nurcie.

Drugą inspiracją dla mojej twórczości kompozytorskiej jest musical, nad którym również pracuję. Ostatnio odkryłem, że bardzo dużo z tych rzeczy, które komponuję, stanowią właśnie utwory musicalowe. Dominuje w nich połączenie kilku klimatów, pewnej skoczności z nutą smutku. Ten gatunek bardzo mocno we mnie tkwi, głównie z racji tego, iż gram w musicalach.

Ponadto napisałem niedawno swój spektakl pod tytułem "Byłem w Ameryce", który składa się z wykonywanych przeze mnie piosenek, z moją muzyką i tekstami Piotra Orycha. Spektakl odniósł już duży sukces i spodobał się publiczności. Graliśmy go w Bielańskim Ośrodku Kultury, teraz planujemy grać go tam dalej. Są także projekty grania w Lublinie, Zielonej Górze i w Polanicy Zdrój.

Od 2011 roku jesteś aktorem Studio Buffo. Jak rozpoczęła się Twoja praca w tym teatrze?

- Trafiłem tam tradycyjnie z castingu, podczas eliminacji do głównej roli w "Metrze". Kiedy się dostałem, rozpoczęły się intensywne przygotowania i zdobywanie warsztatu aktorskiego. W tym celu latem wyjechałem na obóz do Miętnego, gdzie mieści się Studio Artystyczne Buffo. Od września zacząłem już grać w wielu spektaklach i tak to się zaczęło.

Praca w Buffo to Twój debiut aktorski, czy miałeś już okazję występować na deskach innych teatrów?

- W wieku 14 lat grałem główną rolę w operze dziecięcej "Pan Marimba", w Teatrze Wielkim. Było to bardzo piękne, a jednocześnie trudne doświadczenie, zwłaszcza dla tak młodego człowieka. Jednak świadome wchodzenie w postać i budowanie roli pojawiło się dopiero w Buffo.

Czym jest dla Ciebie teatr?

- Spełnieniem się, odskocznią, również pracą. Jednak przede wszystkim jest to miejsce, gdzie spotykały i wciąż spotykają mnie największe przeżycia artystyczne. Zagranie po raz pierwszy Jana w spektaklu "Metro", było czymś wyjątkowym i niesamowitym, na długo pozostanie w mej pamięci. Jest to rola, która niezwykle mnie przepełnia. Ponadto myślę, że praca w teatrze muzycznym, będącym połączeniem muzyki, wokalu, ruchu i dialogu jest niewątpliwie wyzwaniem dla młodego artysty. Nierzadko daje dużo satysfakcji.

Jak wygląda Twoje przygotowanie do roli? Jest to w dużej mierze Twój pomysł czy w pełni oddajesz się idei reżysera?

- Przygotowując się do roli obserwuje się poprzednich jej odtwórców. Następnie aktor zauważa co można zrobić inaczej. Na początku postępuje się według pewnego wzoru, który z czasem ulega modyfikacji. Wreszcie nadchodzi moment wejścia w postać, poszukiwania siebie, swoich rozwiązań. Z czasem zaczynam odnajdywać nowe rzeczy, zarówno w sobie jak i w tym spektaklu.

Od niedawna grasz główną rolę- Jana, w spektaklu Metro. Co możesz powiedzieć o tej postaci? Odnajdujesz w niej siebie, swoje własne cechy?

- Trudno sobie wyobrazić rolę lepszą, piękniejszą i bliższą mi. Każda inna miałaby zapewne mnóstwo ciekawych wyzwań, natomiast w tej postaci odnajduję rzeczywiście bardzo dużo swoich cech, co jednocześnie pozwala mi się z nią zespolić. Miło jest grać role, w których obecne są również elementy będące w sprzeczności z moim charakterem, w tym przypadku też tak jest. Nie można jednoznacznie powiedzieć, że jestem tym Janem, ale staram się nim stawać.

Czy tak romantyczny artysta, jakim jest Jan, może istnieć współcześnie?

- Tak, tym bardziej, kiedy sztuka zaczyna być upraszczana, bagatelizowana i służy celom rozrywkowym aniżeli doznaniu wrażeń, przeżyciu wewnętrznym. Jan reprezentuje sobą prawdziwego artystę, który tkwi przy swojej idei, a nie podąża za nurtem mainstreamowym, jest zatem kompletnie niekomercyjny. Myślę, że to są właśnie prawdziwi artyści, wciąż wśród nas obecni.

Musical "Metro" pozwolił odnieść sukces wielu znanym dziś artystom, m.in. Edycie Górniak, Katarzynie Groniec, Robertowi Janowskiemu. Czy zauważyłeś wzrost popularności Twojej osoby właśnie dzięki roli Jana?

- Buffo ma swoją społeczność oddanych zwolenników, którzy przychodzą tam częściej niż raz do roku. To jest bardzo wyraźne, że będąc tam poznajesz tych ludzi, oni poznają Ciebie i jednocześnie wpływają na moje życie artystyczne, pojawiają się na moich koncertach. W związku z tym grono entuzjastów i sympatyków mojej twórczości się powiększa.

Praca w teatrze jest ukoronowaniem Twoich artystycznych planów, czy tylko wstępem do większych przedsięwzięć?

- Najważniejsze jest to, aby się rozwijać i uczyć. W momencie kiedy to się dzieje, kiedy czerpię z tego satysfakcję, czuję się spełniony. Jeśli mam wrażenie, że artystycznie nie oddycham świeżym powietrzem, tkwię w utartych schematach i miejscach, to myślę oczywiście co zrobić, aby iść dalej. Nie jestem osobą, która uzna na pewnym etapie, że to już koniec. Cały czas zastanawiam się co jeszcze mogę zrobić. Mógłbym wykonywać różne rzeczy, jednocześnie łączyć swoją twórczość wraz z pracą w teatrze.

W jakich spektaklach aktualnie grasz?

- W Wieczorach tematycznych (m.in. francuskim, włoskim, rosyjskim), "Romeo i Julii", "Policie"," Ukochanym kraju" i oczywiście w "Metrze". Do wieczorów tematycznych przygotowuję się na bieżąco. Przynoszę własne propozycje, a gdy dyrektor je zaakceptuje, to często zdarza się, że szlifuje tam również swój warsztat kompozytorski pisząc aranże pod okiem Janusza Stokłosy.

O jakich rolach musicalowych marzysz?

- Bardzo bliskimi mi postaciami są Marius z musicalu "Nędznicy" oraz Raul z "Upiora w operze". Byłoby to zapewne ciekawe wyzwanie, wcielić się w role typowych scenicznych kochanków.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji