Poradnik teatralny dla młodych nauczycielek
Z nudnych sztuk ostatecznie wartych obejrzenia polecę wam dwie. Czasami ktoś lubi się programowo nudzić,a więc dlaczego nie ma sobie zaaplikować nudy w dobrym gatunku. I ten rodzaj w Warszawie jest łatwo osiągalny. Teatr Współczesny darzy nas nudą "Music-hallu" Osborne'a i to nawet nie szczędząc czasu aktorów oraz widzów. Teatr Dramatyczny popisuje się równie nudnym,ale za to z większymi pretensjami,płodem anglosaskiego warsztatu Fry'a pt."Szkoda tej czarownicy na stos". Biedny widz żałuje już od połowy pierwszego aktu,że nikt nie chce spełnić życzenia Tomasza Mendipa,który pragnie być powieszony. Może egzekucja dokonana życzliwą ręką już w pierwszym akcie pozwoliłaby uniknąć zawiłej ornamentacji dialogów, które z poświęceniem zaiste godnym podziwu wkuli na pamięć Halina Mikołajska i Jan Świderski. Sztuka ma jakie takie powodzenie dzięki... Matysiakom. Ludzie chodzą oglądać żywego Matysiaka,czyli Stanisława Jaworskiego w roli burmistrza. Oba spektakle jakby wymarzone dla zakochanych,którzy mogą zająć się spokojnie kontemplacją swych uczuć. Nikt im ze sceny nie przeszkodzi brutalną ingerencją w obszar wyobraźni i wrażliwości. Klasyfikując obie sztuki wedle metody Ojca Pirożyńskiego stwierdzam,że są one moralnie obojętne i stosowne dla panienek a więc i nauczycielek do lat 22.